Rajd po Puszczy Darżlubskiej

Dzisiejszy rajd GER rozpoczął się na dworcu SKM w Wejherowie, gdzie kilka minut po dziesiątej spotkało się szesnaścioro rowerzystów (w tym dwie panie). Po raz pierwszy jechał też Piotrek (dla niezorientowanych informacja, że jest to moja najstarsza latorośl w linii męskiej). Prowadzącym był Darek. Najpierw przejechaliśmy kawałek drogi asfaltem, by po chwili skręcić do lasu i poruszać się dalej zielonym szlakiem.

Piaśnica

Pierwszy krótki postój zrobiliśmy  przy grobach pomordowanych przez hitlerowców  w Piaśnicy Wielkiej. Jadąc w stronę Jeziora Dobrego spotykaliśmy po drodze uczestników ekstremalnego rajdu „Kaszubski Kaper”. Jego uczestnicy mieli do pokonania 56 kilometrów pieszo, w tym 3 km w wodzie o głębokości ok. 80 cm.  Wielu z nich było bardzo spragnionych, więc członkowie naszej grupy dzielili się z nimi wodą.
Po odpoczynku nad jeziorem wyruszyliśmy czarnym szlakiem w kierunku Mechowa. Nie brakowało tu ostrych podjazdów, błota i zarośniętych ścieżek. Na którejś z nich  jednemu z uczestników uszkodziła się zębatka. Postanowił więc zawrócić. Wraz nim pojechała jego towarzyszka. Dalszą trasę pokonywaliśmy więc w czternaścioro.

Przed sklepem w Mechowie był kolejny postój dla zregenerowania sił. Niektórzy z nas zwiedzili tutejsze groty. Wstęp kosztował 2 złote, ale szczerze mówiąc, to nie było tam zbyt wiele do oglądania. Jeżeli widziało się wcześniej Jaskinię Postojną w Słowenii, podziemne miasta w Kapadocji, czy nawet naszą rodzimą Jaskinię Raj pod Kielcami, to siłą rzeczy  Mechowskie Groty musiały sprawiać wrażenie mikroskopijnych.
Dalsza trasa prowadziła asfaltową ścieżką rowerową, która ciągnęła się przez wiele kilometrów Puszczy Darżlubskiej. Zupełnie niespodziewany postój mieliśmy w Kąpinie. Była tutaj meta wycieczki rowerowej, którą zorganizowała rada dzielnicy Gdynia Cisowa. Impreza ta właściwie się już kończyła, ale mimo to zostaliśmy zaproszeni na porcję grochówki z wkładką.
Stąd jest już blisko do Wejherowa, więc objedzeni, pojechaliśmy na dworzec.









Piaśnica

Piaśnica

Kąpino

Groty Mechowskie


Jezioro Dobre
Więcej zdjęć tutaj: https://plus.google.com/photos/105491291175835308949/albums/5755286567605038577#photos/105491291175835308949/albums/5755286567605038577


Remis z Rosją i ... Filiz Tour

Wczorajszy mecz z Rosją obstawiałem publicznie (na Facebooku) na 2:1 dla nas. Prawie się nie pomyliłem – niestety, jeden gol był ze spalonego… Remis jednak też był powodem do radości. Niepotrzebne były tylko kibolskie zadymy, o których media dużo mówiły, choć w gruncie rzeczy były to – uwzględniając całkowitą liczbę kibiców – przypadki  marginalne. Wiadomo jednak, że w  środkach masowego przekazu lepiej sprzedają się obrazki z potyczek chuliganów z policją niż z kulturalnego dopingowania swojej drużyny. Tak czy inaczej, polscy piłkarze pokazali, że nie boją się Rosjan. Każdy przecież przyzna,  że 1:1, to nie 4:1, jak było w przypadku Czechów.  A skoro już wspomniałem o południowych sąsiadach, to mam nadzieję, że w sobotę otrzymają od naszej drużyny podobny „prezent” jak ten, który wkopali im Rosjanie…
Wystosowałem skargę na Filiz Tour do  Polskiej Izby Turystyki, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, Federacji Konsumentów i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów:
W dniach 27.04 – 06.05.2012 byłem wraz  z żoną na wycieczce objazdowej w Turcji. Nr rezerwacji: 20120222172948.  Niestety,  biuro Filiz Tour nie w pełni zrealizowało zakładany program. Wypadł z niego między innymi Adampol (Polonezkoy), Muzeum Adama Mickiewicza, stacja Orient Expressu, wizyta w palarni fajki wodnej i Pałac Dolmabahce. Nie otrzymaliśmy też rozliczenia kwoty 450 zł, którą każdy z nas wpłacił a’konto biletów wstępu i przewodnika. Bilety, które posiadamy są warte w najlepszym przypadku 180 zł. Pilotka zapewniała, że otrzymamy zwrot przynajmniej za niewykorzystane bilety do pałacu Dolmabahce. Do chwili obecnej to nie nastąpiło.
Ponadto Filiz Tour nie odpowiada na e-maile ani na listy polecone.  Wydaje mi się, że takie lekceważące traktowanie klientów jest godne napiętnowania.
Proszę o informacje odnośnie podjętych kroków.
Polska Izba Turystyki poinformowała mnie, że Filiz Tour nie jest jej członkiem (już samo to  niezbyt dobrze świadczy o biurze podróży). O reakcji pozostałych instytucji napiszę, gdy tylko takowa będzie miała miejsce.

Śladami Euro na dwóch kółkach.

Moja dzisiejsza trasa rowerowa wiodła początkowo przez Wrzeszcz, Brzeźno i Nowy Port. Wyruszyłem osiem godzin przed meczem Hiszpania – Włochy. Wszystkie ważniejsze skrzyżowania były już jednak obstawione przez policję. W okolicy stadionu kręciło się już kilka ekip telewizyjnych i całkiem spore grupki kibiców hiszpańskich. Ci ostatni chętnie pozowali do zdjęć. Jadąc w kierunku centrum mijałem kolejne grupy, które zmierzały w kierunku PGE Areny lub strefy kibica na Placu Zebrań Ludowych. Kibice nie zawsze chcieli pamietać o tym, że ścieżki rowerowe raczej nie są przeznaczone dla nich. Zwykle jednak sygnał dzwonka wystarczał, aby zrobili przejście.

PGE Arena



Fabryka Weyerhaeuser



Kibice hiszpańscy
Obwodnica ze Stężyckiej
Przez Gdańsk przejechałem ścieżką rowerową, która przez Kartuską i Łostowicką zaprowadziła mnie na Chełm. Stąd ul. Warszawską, Jabłoniową i Stężycką ruszyłem w kierunku obwodnicy, by wkrótce po jej przecięciu zatrzymać się na krótki postój w Kiełpinie Górnym, przy tutejszym kościele. Następnie ul. Goplańską podążyłem w kierunku niewielkiego zagajnika, gdzie natrafiłem na czarny szlak. Zaprowadził mnie on do Kokoszek. Przejechałem kilkaset metrów wzdłuż Kartuskiej i odbiłem w prawo, w ulicę Bysewską.  W Kokoszkach obejrzałem będącą w trakcie zaawansowanej budowy fabrykę Weyerhaeuser. Stąd było już niedaleko do lotniska, na które dojechałem ulicami Nowatorów  i od Rębiechowa nieczynnym odcinkiem Słowackiego. W gdańskim porcie lotniczym ruch był dzisiaj ogromny. Samoloty lądowały i startowały co parę minut. W powrotnej drodze, na leśnym odcinku  ulicy Słowackiego, obserwowałem korek na prawej nitce jezdni. Lewa została bowiem zamknięta w związku z meczem - mogły się nią poruszać jedynie autobusy i pojazdy vipów. Trasa była ładnie udekorowana flagami wszystkich państw biorących udział w Euro.
Dzisiejszy dystans – 62 kilometry. Pogoda wymarzona do jazdy.

Kościół w Kiełpinie Górnym
Rębiechowo
Gdańsk Słowackiego

Rehabilitacja Alior Bank

W nawiązaniu do wpisu z 31 maja z satysfakcją pragnę odnotować, że centrala Alior Bank, w przeciwieństwie do dyrektora jednego z gdańskich oddziałów, potrafiła wyjść z twarzą z kłopotliwej sytuacji. Otrzymałem właśnie pismo z Departamentu Jakości i Innowacji, w którym Lucyna Kącik pisze m.inn.:
Pragniemy serdecznie przeprosić za przedmiotowe zdarzenie. Przekazujemy, że bank dokłada wszelkich starań aby nie dopuścić do wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości.
Raz jeszcze prosimy o przyjęcie serdecznych przeprosin za wszelkie niedogodności powstałe w wyniku opisanego zdarzenia. W ramach przeprosin prosimy o przyjęcie drobnego upominku.
Do korespondencji załączony był długopis Cerruti 1881 w eleganckim etui z logo Alior Bank.
Przyznaję, że ta forma przeprosin w zupełności mnie satysfakcjonuje.

Przylot reprezentacji Niemiec





Reprezentacja piłkarska Niemiec przyleciała  do Gdańska najdłuższym Boeingiem 747-8 (długość 76,3 m). Samolot Lufthansy wylądował w Rębiechowie o godzinie 15.05. Przed bramą lotniska już pół godziny wcześniej zaczęli zbierać się ciekawscy. Z każdą chwilą ich przybywało, choć wiadomo było, że praktycznie nie ma szans na ujrzenie choćby jednego futbolisty niemieckiego. Zawodnicy wsiedli bowiem do autokaru, który podstawiony został do trapu samolotu na płycie lotniska. Dodatkowo spod bezpośredniego sąsiedztwa bramy potencjalnych widzów skutecznie odsuwali gorliwi funkcjonariusze policji i Służby Ochrony Lotniska. Pół godziny po wylądowaniu drużyna niemiecka odjechała  do  Dworu Oliwskiego, gdzie będzie przebywać przez czas EURO  2012.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/xvi_wielki_przejazd_rowerowy_odbyl_sie_trojmiescie_234552.html

XVI Wielki Przejazd Rowerowy plus okręty wojenne








XVI Wielki Przejazd Rowerowy zgromadził około pięciu tysięcy cyklistów. Głównymi ulicami trójmiejskiej metropolii wyruszyły jednocześnie dwa duże peletony. Jedna grupa jechała z Wejherowa,  Redy, Rumi i  Gdyni, zaś druga wystartowała z ulicy Rajskiej, sprzed gdańskiego Madisona. Ta ostatnia miała do pokonania krótszy, bo zaledwie szesnastokilometrowy odcinek. Obie grupy spotkały się i wyminęły na sopockiej al. Niepodległości, aby po kilkunastu minutach dotrzeć do Łazienek Północnych, gdzie odbyło się zakończenie przejazdu.
Organizatorzy przygotowali listę postulatów dla władz miasta. Niestety, na scenie nie pojawił się ani prezydent Jacek Karnowski, ani przewodniczący rady miejskiej Sopotu Wojciech Fułek. Nie wydelegowali oni też żadnego oficjalnego przedstawiciela. Niezbyt dobrze  to świadczy o włodarzach miasta. Wydają się oni bowiem nie doceniać coraz szybciej rozwijającego się ruchu rowerowego. Brak zainteresowania problemami tysięcy pełnoprawnych uczestników ruchu drogowego, jakimi są przecież rowerzyści, na pewno zostanie zapamiętany.
W ramach finału przejazdu odbył się konkurs na najciekawsze przebranie lub przyozdobienie roweru. Startowali między innymi: pirat, rycerz, Pipi Lansztrung, szlachcic, bezrobotny, tzw. budyń oraz stonoga. Nagrodę w postaci roweru otrzymał autor tej ostatniej przebieranki.
Również w Sopocie, tyle że kilka godzin wcześniej odbyło się powitanie Tomasza Bagrowskiego. Wrócił on właśnie z objazdu większej części Europy, podczas którego pokonał aż osiem tysięcy kilometrów. Wyprawa trwała od pierwszego maja. Bohater tego wyczynu wziął  też udział w przejeździe rowerowym, choć tutaj skromnie trzymał się jakby nieco na uboczu. Tak na marginesie, to organizatorzy tej imprezy powinni byli poświęcić mu choć parę słów.  Takie dokonania nie sa przecież czymś codziennym…
Po  zakończeniu przejazdu sześcioosobowa grupa z Gdańskiej Ekipy Rowerowej zrobiła sobie dodatkową wycieczkę do Gdyni. Oglądaliśmy tu liczne okręty wojenne, które z wielu krajów europejskich przybyły na mające się jutro rozpocząć manewry. Póki co niektóre z nich można było zwiedzać.



Alior Bank - historia pewnej promocji

Moja przygoda z Alior Bankiem rozpoczęła się ósmego lutego br. Wtedy to właśnie, korzystając z promocji systemu Grupon, założyłem konto osobiste w wymienionym banku. Po spełnieniu kilku warunków (zasilenie konta kwotą  tysiąca złotych i wykonanie transakcji przy pomocy karty debetowej w wyznaczonym terminie) miałem otrzymać 100 złotych premii. Miała ona wpłynąć na mój rachunek do końca marca 2012 r. Tak się jednak nie stało. Wobec tego trzeciego kwietnia  złożyłem pisemną reklamację w oddziale Alior Bank przy al. Grunwaldzkiej w Gdańsku.
Dwa tygodnie później otrzymałem pismo, datowane na 16 kwietnia, w którym wytłuszczonym drukiem napisane było:
Informujemy, że reklamacja została uznana  i premia w wysokości 100.00 PLN zostanie wypłacona na Pana rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy w terminie 30 dni od daty przekazania niniejszej wiadomości.
Do tego dołączone były przeprosiny za niedogodności i tak dalej. Pismo podpisała Lucyna Kącik z Zespołu Reklamacji i Skarg. Uspokojony tym profesjonalnym potraktowaniem mnie jako klienta, spokojnie czekałem aż upłynie wyznaczony przez bank termin.
Niestety, ani po tym terminie ani w następnych dniach moje konto nie zostało zasilone nawet o grosz.  W związku z tym 18 maja wysłałem drogą elektroniczną krótką wiadomość:
W dniu 3 kwietnia zgłosiłem reklamację w związku z niewypłaceniem nagrody za udział w promocji „Konto osobiste z premią na Grupon”. Szesnastego kwietnia reklamacja została przez Was uznana (pismo LK12/P2256) i otrzymałem zapewnienie, że 100 zł zostanie przelane na mój rachunek w ciągu miesiąca. Niestety, nadal nie widzę na koncie tego przelewu.
Co mam w takim razie sądzić o wiarygodności Alior Banku?
Odpowiedziało mi głuche milczenie. Pofatygowałem się zatem ponownie do oddziału Alior Bank przy al. Grunwaldzkiej w Gdańsku. Tym razem przyjął mnie Marcin Rózga, dyrektor oddziału. Przez kilka minut wykonywał różne telefony, a potem oznajmił mi, że otrzymam przelew w ciągu siedmiu dni. Nie padło żadne słowo wyjaśnienia, o przeprosinach już nie wspominając. Dlatego uznałem za stosowne zapytać:
-  Czy otrzymam jakieś potwierdzenie, tego co pan mówi?
- W przeciągu tygodnia będzie pan miał te sto złotych – powtórzył, wyraźnie już zniecierpliwiony dyrektor.
- Nie chodzi mi teraz o te głupie sto złotych – również lekko się zdenerwowałem – ale o niedotrzymanie słowa. Jaką  mam gwarancję, że tym razem go dotrzymacie?
Dyrektor, który już zdążył wstać i miał zamiar odejść, spojrzał na mnie z nieukrywaną wściekłością, po czym usiadł ponownie i powiedział:
- Dobrze, damy panu to potwierdzenie.
Na kopii pisma z obietnicą wypłaty premii w ciągu 30 dni dopisał odręcznie: W przeciągu 7 dni wypłacimy powyższą premię na w/w rachunek.
OK, może i wypłacą, ale jak już nadmieniłem, bardziej interesuje mnie sposób traktowania klienta. Ostatecznie to nie ja coś obiecywałem i czegoś nie dotrzymałem. Dlaczego więc ja mam czuć się jak petent, który prosi o rozłożenie rat kredytu? A swoją drogą ciekawe, jak potraktowałby mnie Alior Bank, gdybym był kredytobiorcą i nie płacił w terminie rat? Czy wtedy też dyrektor mówiłby mi, że mogę zapłacić w ciągu iluś tam dni, czy też od razu naliczałby mi słone odsetki…

Książki moimi oczami: Joanna Norowska - Wspomnienia wampira.Przeznaczeni...

Książki moimi oczami: Joanna Norowska - Wspomnienia wampira.Przeznaczeni...: Autor: Joanna Norowska Tytuł: Wspomnienia wampira. Przeznaczenie Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza Opis książki:  Aleks, pełen ...

Marnotrawstwo pod lasem



Niedawno przejeżdżałem rowerem obok dawnego ośrodka remontowo-budowlanego lasów państwowych przy Podhalańskiej 43 w Oliwie, gdzie prawie 20 lat temu spędzałem sporo czasu na portierni jako tzw. inspektor ochrony z „Weny”. Obecnie jest to kompletna ruina. Dziwię się, że taka duża instytucja jak Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku dopuściła do dewastacji tego obiektu. Jeszcze bardziej dziwię się, że nie wykorzystuje się tak świetnej lokalizacji do celów inwestycyjnych. Działka znajduje się tuż pod lasem, praktycznie rzecz biorąc, na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Nie będę podpowiadał właścicielowi terenu, ale ja na jego miejscu wybudowałbym tam hotel ewentualnie jakieś mieszkania. W najgorszym przypadku, gdybym nie miał odpowiednich funduszy, urządziłbym pole namiotowe lub kemping.

Wokół Rębiechowa i Matemblewa



Dzisiaj GER nie organizował rajdu rowerowego, zaś Grupa Rowerowa Trójmiasto postanowiła spotkać się aż w Gniewinie. Wobec tego postanowiłem wybrać się na samotną przejażdżkę. Wyruszyłem ze Strzyży do Oliwy, skąd odremontowaną właśnie ulicą Kościerską pojechałem w stronę Dworu Oliwskiego. W tym ostatnim ma przebywać podczas Euro drużyna Niemiec, stąd nowa nawierzchnia drogi. Następnie przejechałem Bytowską wzdłuż Doliny Radości i pokonując niewielkie wzniesienia dotarłem do Złotej Karczmy. Dalej, aż do lotniska, jechałem ładną, niedawno oddaną do użytku, ścieżką rowerową. Zatrzymałem się na chwilę przy nowym terminalu, po czym zamkniętym dla ruchu samochodowego dawnym przedłużeniem Słowackiego dojechałem do wioski Rębiechowo. Odbiłem w lewo i ulicą Nowatorów, wzdłuż której także ciągnie się porządna ścieżka rowerowa, zacząłem okrążać lotnisko. Przy rondzie na Budowlanych zawróciłem i ponownie podjechałem pod terminal. W powrotnej drodze, na wysokości Złotej Karczmy skręciłem ze Słowackiego w prawo i zjechałem w dół, do Matemblewa, a następnie przez Niedźwiednik i dawny szlak kolejowy dotarłem do Strzyży.
Dystans 43 kilometry jest może niewielki, ale trasa dość malownicza i po drodze sporo ciekawych obiektów do obejrzenia.

Matemblewo


Rębiechowo - nowy terminal
Matemblewo - fragment ołtarza papieskiego

Filiz Tour - brak rozliczenia

Widzę, że trudno będzie odzyskać pieniądze od Filiz Tours za niewykorzystane bilety wstępu i niezrealizowane punkty programu. Na maile nikt nie odpowiada, pilotka zaś twierdzi, że nie ma żadnych informacji. Wobec tego wysłałem dzisiaj listem poleconym pismo o treści:
W dniach 27.04 – 06.05.2012 byłem wraz  z żoną na wycieczce objazdowej w Turcji. Nr rezerwacji: 20120222172948.  Niestety, Wasze biuro nie w pełni zrealizowało zakładany program. Wypadł z niego między innymi Adampol (Polonezkoy), Muzeum Adama Mickiewicza, stacja Orient Expressu, wizyta w palarni fajki wodnej i Pałac Dolmabahce. Nie otrzymaliśmy też rozliczenia kwoty 450 zł, którą każdy z nas wpłacił a’konto biletów wstępu i przewodnika. Bilety, które posiadamy są warte w najlepszym przypadku 180 zł. Jeżeli doliczymy wynagrodzenie przewodnika, to może wyjdzie 200 zł. Pozostaje jeszcze 250 zł…
W związku z powyższym proszę o w miarę szybkie przelanie brakującej kwoty (2 x 250 zł = 500 słownie pięćset złotych) na moje konto..
W razie braku wpłaty do siódmego czerwca br. skieruję sprawę do sądu.
Mam nadzieję, że inni uczestnicy wycieczki też będą walczyć o swoje, nie pozwalając pazernemu touroperatorowi na bezzasadne wzbogacanie się.

Mewia Łacha


Figurka Matki Boskiej Saletyńskiej



Niedzielna aura była wyśmienita  do przejażdżek rowerowych: ciepło, słonecznie i lekka bryza. Mimo to na rajd GER do Mewiej Łachy zgłosiło się tylko czterech chętnych: Damian. Mietek, Ryszard i ja. Na szczęście po drodze dołączyło jeszcze 6 osób (dwie rodziny). Tempo jazdy było bardzo wolne, więc w drodze powrotnej odłączyliśmy się z Damianem  i Ryszardem, żeby nieco wcześniej wrócić do Gdańska. Zanim to jednak nastąpiło, przedzieraliśmy się przez piaski i kamieniste dróżki, żeby dotrzeć najpierw do punktu widokowego przy jeziorku, a potem w głąb rezerwatu przyrody Mewia Łacha. Po krótkiej przerwie nad Przekopem Wisły wyruszyliśmy w drogę powrotną, zatrzymując się jeszcze na lody w Sobieszewie oraz przed figurką Matki Boskiej Saletyńskiej w Pleniewie. Dystans ok. 66 km.

Zadrukowane karty: "W cieniu Sheratona" - Ireneusz Gębski

Zadrukowane karty: "W cieniu Sheratona" - Ireneusz Gębski: Tytuł: “W cieniu Sheratona” Autor: Ireneusz Gębski Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza Ilość stron: 162 Ocena: 8/10 “Szukaj ...

Czytając świat: Ireneusz Gębski - W cieniu Sheratona

Czytając świat: Ireneusz Gębski - W cieniu Sheratona: W cieniu Sheratona Ireneusz Gębski Warszawska Firma Wydawnicza 162 strony W dzisiejszych czasach przechadzając się ulicami któreg...

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty