Jadłospis z 27.09.2012 |
Śniadanie w „Nauczycielu” serwowane jest o
ósmej. Każdy kuracjusz przypisany jest do konkretnego stolika, przy którym
będzie spożywać posiłki przez cały turnus. Nam przypadł stolik numer sześć,
który dzielimy z dwoma starszymi panami. W wazie czeka już zupa mleczna z
ryżem, a w dzbanku wrzątek do zaparzania herbaty. Na tacce przydział składników
śniadaniowych zgodny z opisem przedstawionym w jadłospisie.
O wpół do dziewiątej miałem planowaną kąpiel
solankową. Niestety, na tę samą godzinę rozpisano także inne osoby. Jedna z
nich, przebojowa sześćdziesięciolatka, weszła przede mną, mimo iż przyszedłem
pierwszy.
- Grafik się trochę zdublował. To potrwa
tylko trzy dni – wyjaśniła mi pani obsługująca ten rodzaj zabiegów.
Kąpiel trwa 15 minut, więc nie czekałem
długo. Wskoczyłem do wanny napełnionej wodą o temperaturze 37o C, do
której pielęgniarka dosypała kilka garści soli bocheńskiej, po czym przez
kwadrans moczyłem się w stygnącej z wolna wodzie. Pewnie mojemu kręgosłupowi niewiele
to pomoże, ale pomoczyć się na pewno nie zaszkodzi.
Kolejny zabieg to ultrafonoforeza. Tym razem
zostałem przyjęty 10 minut przed wyznaczonym czasem. Pracownica posmarowała mi
plecy jakąś mazią, po czym przez 5 minut masowała je przy pomocy urządzenia
emitującego ultradźwięki.
Na dzisiaj miałem jeszcze rozpisaną
gimnastykę. Zajęcia odbywały się w grupie, a prowadziła je młoda, dobrze
zbudowana i zarazem sympatyczna instruktorka. Ćwiczenia były łatwe i trwały
niespełna 20 minut.
Spacer, w tle "Nauczyciel" , na horyzoncie Trzy Korony |
Po obiedzie zebranie informacyjne. Prowadził je
dyrektor sanatorium, Henryk Tokarski. Przedstawił nam zarys regulaminu ze szczególnym
uwzględnieniem zakazu palenia i apelował o umiarkowane używanie napojów rozweselających.
Dowiedzieliśmy się też, że stawka żywieniowa, czyli tak zwany wsad do kotła,
wynosi 11 zł dziennie oczywiście w
przeliczeniu na jednego kuracjusza. Dyrektor
dawał do zrozumienia, że nasze skromne opłaty i dofinansowanie z NFZ nie jest
wystarczające dla funkcjonowania sanatorium z lepszym standardem.
W pijalni wód mineralnych |
Po lewej Andrzej Dziedzina Wiwer |
Tablica na Dworcu Gościnnym |
Po południu odbyliśmy krótki spacer do
Pijalni Wód Mineralnych z przewodnikiem. Andrzej Dziedzina Wiwer bardzo
ciekawie opowiadał o historii i zabytkach Szczawnicy. Z uzdrowiskiem jest on
związany zawodowo od trzydziestu lat, więc jego wiedza jest ogromna, zresztą nie
tylko na temat Szczawnicy. Pasjonują go bowiem zarówno góry, jak i gwara
pienińska, w której pisze także wiersze. Pokazywał nam między innymi gruszę wierzbo
listną, czerwone owoce na starym cisie, dawny dom Sławy Przybylskiej,
odbudowany Dworzec Gościnny, w którym przed pożarem występowała m,in. Helena Modrzejewska
oraz widoczny ze Szczawnicy fragment Trzech Koron.