Czy Kaczyński strajkował?


Tej tablicy nie będzie
Obiło mi się gdzieś o uszy takie powiedzenie: "Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu". Wydaje mi się, że idealnie pasuje ono do sytuacji wałkowanej dzisiaj od samego rana w mediach. Chodzi o tablicę upamiętniającą obecność braci Kaczyńskich w Stoczni Gdańskiej podczas strajków w 1988 roku. Otóż działacze Solidarności, z Karolem Guzikiewiczem na czele, postanowili podlizać się prezesowi rządzącej aktualnie partii. Zapomnieli jednak zapytać zainteresowanego o zgodę.

Przez parę godzin trwały dyskusje na temat tego, czy Kaczyńscy strajkowali czy tylko przebywali na terenie stoczni. Widać echa tych sporów dotarły do Jarosława Kaczyńskiego, gdyż nagle pojawił się tweet Karola Guzikiewicza o treści: Z powodu braku zgody Jarosława Kaczyńskiego tablica informacyjna nie zostanie odsłonięta 31.08.2018.

I komu to było potrzebne? Tu wrócę do zacytowanego na początku obiegowego powiedzenia o nadgorliwości. Nadgorliwcy i wazeliniarze kręcą się koło każdej władzy. Tak było za czasów Jaruzelskiego, Wałęsy, Kwaśniewskiego i tak dalej. Być może niektórym takie włazidupstwo pasuje. Na szczęście Jarosław Kaczyński zareagował szybko i zdecydowanie. I za to dałbym mu lajka, gdybym miał go wśród znajomych na jakimś portalu społecznościowym.

Ach Kieleckie, jakie cudne...


Miejsce urodzenia St. Żeromskiego

Zaraz po wyjściu z dworca PKP w Kielcach rzucił mi się w oczy szyld baru mlecznego Turystyczny. Pamiętam go doskonale sprzed około 45 lat, kiedy  to na ulicę Żelazną zachodziłem na ciepłe kakao i rogalika. Niewiele podobnych lokali przetrwało do dzisiaj, w dodatku pod szyldem tej samej spółdzielni, czyli w tym wypadku "Społem".

Kopulasty dworzec PKS znajduje się w remoncie. Zresztą większość podmiejskich linii obsługuje prywatna firma przewozowa Arizona. Jej busy docierają praktycznie do wszystkich wsi powiatu kieleckiego. Bilet do Strawczyna kosztuje 3 złote, zaś do oddalonego tylko o trzy kilometry dalej Huciska trzeba zapłacić już 6,50. Ta znacząca różnica w cenie wynika z tego, że kurs do Huciska przebiega okrężną drogą.

Rowerowe zwiedzanie krainy dzieciństwa i wczesnej młodości rozpoczynam od Strawczyna, a konkretnie od kamienia upamiętniającego miejsce urodzenia Stefana Żeromskiego. Na ustawionym na kamiennej podmurówce głazie wyryto napis: "TU STAŁ DOM W KTÓRYM URODZIŁ SIĘ 1.XI.1864 STEFAN ŻEROMSKI. Zamontowana niżej tabliczka informuje, że: Kamień powstał z inicjatywy mieszkańców Strawczyna w latach 50-tych XX wieku. Wykuta data urodzin Stefana Żeromskiego jest zgodna z datą z metryki urodzin znajdującej się w kościele parafialnym pod wezwaniem WNMP w Strawczynie.

Powyższa informacja jest o tyle istotna, że według oficjalnych dokumentów autor "Przedwiośnia" urodził się ponad dwa tygodnie wcześniej, czyli 14.10.1864 roku. W samym Strawczynie jest to zresztą uwidocznione na muralu znajdującym się na szczytowej ścianie tutejszego zespołu szkół. Innych śladów obecności pisarza w Strawczynie raczej nie ma, bo jak wiadomo, jego rodzice dość szybko przeprowadzili się do Ciekot.

Ze Strawczyna jadę do Oblęgora. Tutaj, na wzgórzu zwanym Sieniawska Góra, od wielu już lat mieszka Andrzej Piaseczny. Wdrapać się tam na rowerze nie jest łatwo, bo liczące 450 metrów wysokości wzgórze jest dość strome, zwłaszcza w pobliżu szczytu. Pięć lat temu zbudowano tutaj taras widokowy, z którego rozpościera się widok między innymi na Kielce i  Małogoszcz. Widać też zamek w Chęcinach oraz kościoły w Chełmcach,  Piekoszowie i Strawczynie. Przed ogrodzeniem posiadłości "Piaska" znajduje się kapliczka poświęcona Matce Boskiej. Obok niej stoją dwie flagi: biało czerwona  i biało niebieska (maryjna).

Z Sieniawskiej Góry zjeżdżam z prędkością przekraczającą 50 km/h do centrum Oblęgora. Stąd zaś pedałuję do Oblęgorka, gdzie znajduje się muzeum Henryka Sienkiewicza. Od głównej szosy do pałacyku, w którym obecnie mieści się muzeum, wiedzie piękna lipowa aleja. Posadzono ją w 1900 roku, kiedy to Sienkiewicz otrzymał w darze od ziemianina z Orszy 600 sadzonek. Zresztą sam pałacyk i majątek ziemski też został mu podarowany przez społeczeństwo polskie. Staram się tutaj zaglądać, ilekroć tylko jestem w tych stronach. W dzieciństwie chodziłem tędy do kościoła w Chełmcach. Tam zdarzało mi się spotykać na mszy synową pisarza, Zuzannę Sienkiewicz (nie mylić z jej córką o tym samym imieniu).

Następnego dnia rowerową przejażdżkę rozpocząłem od urokliwego zalewu w Strawczynie i Centrum Sportowo-Rekreacyjnego Olimpic w pobliskim Strawczynku. Stąd udałem się do Chełmiec. W tutejszym kościele najpierw byłem ochrzczony, a potem przez 15 lat chodziłem na niedzielne i świąteczne msze. Niby nic nadzwyczajnego, ale z moich rodzinnych Pępic szło się 7 kilometrów w jedną stronę, głównie polnymi ścieżkami. Oczywiście nie narzekam, bo takie chodzenie bez wątpienia wyszło mi na zdrowie, a ślady dawnej kondycji zostały mi do dzisiaj :).

Niegdyś przy kościele stała plebania, z drugiej zaś strony organistówka, w której mieszkał też wikary. Obecnie budowana jest nowa obszerna plebania. Dodać trzeba, że teraz parafia jest znacznie mniejsza niż za moich czasów. W latach osiemdziesiątych wybudowano bowiem kościół w Cierchach, do którego chodzą teraz mieszkańcy Pępic i Cierch.

Zajrzałem też na miejscowy cmentarz. W pobliżu miejsca spoczynku mojej babki znajduje się grób rodziny Sienkiewiczów. Leżą w nim m.in. syn, synowa i wnuczka pisarza. Kiedy byłem w tym miejscu przed dziewięcioma laty, grób wyglądał fatalnie. Pośród nadgryzionego zębem czasu obramowania stały dwa krzyże (drewniany i metalowy) z tabliczkami informującymi o spoczywających tu członkach rodziny drugiego (pierwszego w dziedzinie literatury) polskiego noblisty. Teraz grób wygląda zupełnie inaczej. Odnowiono ogrodzenie i postawiono duży czerwony głaz, do którego przytwierdzono tabliczki z nazwiskami zmarłych.

Po odwiedzeniu kuzynki na Porzeczu pojechałem do sąsiedniej Bobrzy. W latach dziecięcych przyjeżdżałem tu z wujkiem do młyna. Zdarzały się też wypady na wagary. Na te ostatnie przyciągał szczególnie kamienny mur. Powstał on na początku XIX wieku jako element Staropolskiego Okręgu Przemysłowego według planów Stanisława Staszica. W tym miejscu miał powstać wielki zakład metalurgiczny. Niestety, po Powstaniu Listopadowym w 1830 roku zaprzestano dalszych prac. O tamtych ambitnych planach   uprzemysłowienia Królestwa Polskiego przypomina obecnie wspomniany mur oporowy, którego fragmenty zachowały się w dość dobrym stanie.  

Przejazd przez Cierchy przypomniał mi lata spędzone w szkole podstawowej. Wówczas nauka odbywała się w drewnianym baraku ogrzewanym piecami kaflowymi. Obok było małe boisko do gry w "spalonego". Przy tzw. drwalce znajdowała się toaleta z otworami w podłodze. Nowy budynek szkolny oddano do użytku tuż po ukończeniu przez mnie ósmej klasy. Teraz zauważyłem, że został on rozbudowany, między innymi o salę gimnastyczną.

W latach młodzieńczych, kiedy w Kielcach bywałem stosunkowo często, nigdy nie odwiedziłem Kadzielni. Teraz miałem okazję do nadrobić. Niestety, przyjechałem zbyt późno i ominęła mnie możliwość obejrzenia tutejszych jaskiń. Przeszedłem się więc dolną alejką spacerową aż do bramy amfiteatru, po czym zawróciłem i wdrapałem się na górny taras. Stąd rozpościerał się znacznie ciekawszy widok: na panoramę Kielc z jednej strony i na amfiteatr z drugiej. Doskonale widać było też monumentalny  Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne. W rezerwacie Kadzielnia znajdują się też pomniki upamiętniające ofiary Katynia.

Trzeci i ostatni dzień pobytu na Kielecczyźnie to piesze wędrówki (w rowerze złapałem gumę) wokół Perzowej Góry. Łącznie prawie 19 kilometrów. Najciekawszy obiekt to oczywiście kaplica św. Rozalii.

Kościół w Strawczynie

Zespół szkół w Strawczynie

Widok z Sieniawskiej Góry

Kapliczka na Sieniawskiej Górze

Dom A. Piasecznego

Aleja lipowa w Oblęgorku

Muzeum H. Sienkiewicza w Oblęgorku

Zalew w Strawczynie

Centrum Sportowo-Rekreacyjne Olimpic w Strawczynku

Kościół w Chełmcach

Grób rodziny Sienkiewiczów w Chełmcach obecnie

Mur oporowy w Bobrzy

Szkoła w Cierchach

Kościół w Cierchach

Na Kadzielni


Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne
Amfiteatr na Kadzielni

Kaplica św. Rozalii na Perzowej Górze

Wnętrze kaplicy na Perzowej Górze

Pisanie intencji do św. Rozalii
Chełmce

Pępice


Żołnierze wyklęci, kładka i Cejrowski


Wojciech Cejrowski

Kolejny spacer do centrum Gdańska. Dzisiaj nieco ponad 10 kilometrów. Mijam odsłonięty przed dwoma tygodniami pomnik Żołnierzy Wyklętych. Dzisiaj jest przed nim pusto. Trudno tam zresztą dojść, bo w pobliżu nie ma przejścia dla pieszych przez ulicę 3 Maja. Kilkaset metrów dalej, przy Targu Rakowym, znajduje się pomnik Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Monument ten postawiono 25 lat temu w miejscu, w którym przez wiele lat stał czołg. Był to 26 z kolei pomnik poświęcony państwu podziemnemu. Zastanawiam, czy odsłonięty dwa tygodnie temu pomnik nie dubluje w jakiś sposób tego już istniejącego. No chyba, że chodzi o szczególne uhonorowanie tylko tych żołnierzy, którzy walczyli po 1945 roku...

Idąc dalej, mijam charakterystyczną bryłę Muzeum II Wojny Światowej, po czym dochodzę do zwodzonej kładki nad Motławą. Jest ona czynna już od ponad roku i cieszy się sporym powodzeniem wśród mieszkańców i turystów. Dla pieszych opuszczana jest co pół godziny. W pozostałym czasie przepływają pod nią statki wycieczkowe i inne jednostki o większych gabarytach. Przeciwnicy tej inwestycji ostatnio jakoś mniej się uzewnętrzniają, a pamiętam doskonale, jak niektórzy straszyli oszpeceniem krajobrazu i tp.

Na ulicy Długiej, tuż pod ratuszem, natykam się na Wojciecha Cejrowskiego. Stoi tu z asystentką i sprzedaje swoje książki. W zasadzie zdziwiłbym się, gdybym go nie spotkał, bo jest on od wielu lat nieodłącznym elementem Jarmarku św. Dominika (ostatnio troszkę przytył). Z nabywcami książek pozuje do zdjęć za darmo, z innymi zaś robi sobie  "zdjęcie za pacierz" - jak informuje trzymana przezeń w ręku tabliczka. Ponieważ pacierzy nie odmawiam, a książki WC znam, ograniczam się do zrobienia fotki tylko jemu.

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Zwodzona kładka nad Motławą


Wojciech Cejrowski

Kogut - symbol Jarmarku św. Dominika

Jaki pozdrawia po pogrzebie


Wydaje mi się, że takie wydarzenie jak pogrzeb generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego zasługuje na godną oprawę i należytą uwagę. O samym generale napisano i powiedziano  już bardzo dużo, więc nie muszę tu niczego dodawać. Dziwię się jednak, że mimo powszechnej wiedzy o jego zasługach - nie tylko powstańczych - nie wszyscy z tych, którzy powinni, zechcieli uczestniczyć we wczorajszych uroczystościach pogrzebowych. Zabrakło  na przykład prezydenta, premiera i szefa MON. Andrzej Duda przysłał co prawda list, który został odczytany przez zastępcę szefa BBN Dariusza Gwizdałę, a premier Morawiecki wydelegował szefa swojego gabinetu Marka Suskiego. Czy to jednak nie za mało dla uczczenia ostatniego przedwojennego oficera?
Ubiegający się o fotel prezydenta Warszawy Patryk Jaki nie miał szczęśliwej miny, gdy ktoś zapytał go czy zabrakło mu czasu na uczestnictwo w pogrzebie generała. Na odczepnego rzucił tylko "Pozdrawiam pana serdecznie". Mam nadzieję, że warszawiacy wezmą pod uwagę te "pozdrowienia" przy urnie wyborczej...
A jak do pogrzebu generała "Motyla" podeszły najważniejsze media? TVN transmitował całą ceremonię. TVP Info w serwisie o godzinie piętnastej informację o ostatnim pożegnaniu generała podało na szóstym miejscu. Ważniejsze okazały się takie sprawy jak:
- przesłuchanie Tuska przed sejmową komisją mające się odbyć drugiego października, 
- opuszczenie aresztu przez Łotysza, który wyłudził 200 mln VAT,
- niezgłoszenie się sędziego z Kościerzyny do aresztu,
- pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego do TSUE,
- strajk pilotów w Ryanair.
Tyle faktów bez komentarza...

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty