Odebrałem
dzisiaj od introligatora siódmy tom moich dzienników. Wykonanie i cena za
usługę bez zarzutu. Nieco gorzej
z terminowością. To ostatnie można jednak częściowo usprawiedliwić dużą ilością
zleceń. Częściowo, gdyż mimo wszystko dotrzymywanie terminów powinno
być priorytetem każdego szanującego się
zakładu usługowego, szczególnie w przypadku tak długo istniejącego na rynku jak
ten. Mowa tu o pracowni introligatorskiej we Wrzeszczu, którą od ponad
pięćdziesięciu lat prowadzi Władysław Chumowicz.
Pracownia
mieści się przy ul. Do Studzienki. Nie wiadomo jednak, jak długo jeszcze będzie
funkcjonować w tym miejscu. Budynek, w którym świadczone są usługi, jest bowiem
przeznaczony do rozbiórki (z sąsiedniej kamienicy już wykwaterowano lokatorów).
Póki co miasto nie zaproponowało lokalu zastępczego. Pan Chumowicz ma już 82 lata i nienajlepsze zdrowie.
Szkoda
byłoby, gdyby z pejzażu Gdańska zniknął taki punkt usługowy. Osobiście
korzystam z jego usług już od piętnastu lat. Pamiętam jeszcze czasy, gdy właściciel
wykonywał większość prac ręcznie, np. tłoczenia na grzbietach i okładkach
oprawianych tomów. Teraz z racji wieku częściej korzysta z pomocy pracowników,
a tytuły i inne napisy żłobi specjalna drukarka.