Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wciskanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wciskanie. Pokaż wszystkie posty

Rabat według UPC


Jak myślicie, rabat oznacza obniżkę czy podwyżkę? Wiem, że to głupie pytanie, bo każde dziecko wie przecież, że chodzi o bonifikatę, czyli opust ceny. No chyba, że ktoś ma na myśli stolicę Maroka czy miasto na Malcie, ale wtedy słowo to pisane byłoby z dużej litery. Albo, co w tym przypadku bardzo istotne, działa na zlecenie operatora telewizji kablowej UPC. Tam zaś rabat oznacza coś zupełnie innego. Sam bym w to nie uwierzył, ale przecież mam nagranie rozmowy…
Po kurtuazyjnych słowach przywitania  pani Aleksandra powiedziała:
- Jako że jest pan naszym stałym klientem, zostały dla pana naliczone rabaty. Czy woli pan oglądać filmy i seriale czy raczej rozgrywki sportowe?
- Ale do czego pani zmierza? Bo nie mam czasu – przerywam potok słów wylewający się z głośnika smartfonu.
- Zmierzam do tego, żeby uwzględnić te rabaty…
- No to proszę je uwzględnić przy najbliższym rachunku i będzie OK– przerywam bezceremonialnie.
- Tak, więc do najbliższego rachunku doliczymy 10,99 zł i udostępnimy sześć kanałów…
- Jak doliczymy?! – zdenerwowałem się. – Skoro rabat, to chyba  mniej ma być a nie więcej!
- Proszę pana, to taka promocja jest dla pana…
- Pani raczy żartować. Jaka to promocja, skoro mam więcej płacić?! Absolutnie nie wyrażam zgody na żadne powiększanie rachunku!
- No szkoda, miałby pan więcej możliwości oglądania filmów…
- Szkoda – zgodziłem się i zakończyłem rozmowę. O czym bowiem moglibyśmy jeszcze rozmawiać? O podstępnym wciskaniu dodatkowych usług pod płaszczykiem miłych słów i przeinaczania ich sensu?

Ubezpieczenie gwarancji, czyli patent EURO AGD



W czasach mojej młodości, czyli u schyłku dekady Gierka, zakup takich urządzeń jak telewizor czy lodówka stanowił poważną inwestycję. Nie chodziło tylko o cenę. Ważniejszym problemem było wystanie w kolejce danego urządzenia. Czasami trwało to tygodniami i miesiącami. Jeżeli już jednak miało się szczęście nabyć interesujący nas sprzęt, to cieszyliśmy się z niego przez długie lata. Niezwykle rzadko zdarzało się, żeby coś się psuło. Owszem, czasami  przepalił się bezpiecznik w telewizorze lub wysiadł termostat w lodówce, ale takie usterki można było usunąć we własnym zakresie. Generalnie jednak ówczesne urządzenia działały przez długie lata, np. moja lodówka funkcjonowała przez 21 lat.

Obecnie na rynku mamy ogromny wybór sprzętu typu lodówki, pralki, telewizory i komputery. Za niczym nie trzeba stać w kolejkach. Ba, nie trzeba nawet posiadać odpowiednich funduszy na zakup. Usłużni sprzedawcy podpowiedzą możliwość zakupu na raty z zerowym oprocentowaniem. Przy okazji wcisną nam ubezpieczenie kredytu, dodatkową gwarancję i tp.

W tym miejscu przejdę do osobistych doświadczeń. Z pewnych względów zdecydowałem się na zakup nowego laptopa. Na stronie internetowej wybrałem interesujący mnie model i udałem się do placówki Euro AGD w celu sfinalizowania transakcji. Sprzedawczyni zasugerowała mi najpierw możliwość zakupu na raty. Kiedy jednak stwierdziłem, że zapłacę na miejscu kartą, spróbowała podejść mnie z innej strony.

- A może chciałby pan dodatkowe ubezpieczenie gwarancji?

- A po co?- zdziwiłem się. – Przecież producent daje mi dwuletnią gwarancję…

- No tak, ale ta gwarancja nie obejmuje uszkodzeń mechanicznych. Poza tym teraz producenci tak konstruują sprzęt elektroniczny, że zaraz po upływie gwarancji wysiada.

Z tym ostatnim argumentem byłbym skłonny się zgodzić. Faktycznie, współcześnie produkowane sprzęty szeroko pojętego AGD mają dość krótki żywot. Niemniej jednak nie lubię, gdy ktoś zbyt natarczywie wmawia mi dodatkowe usługi. Odpowiedziałem więc nieco sarkastycznie:

- Mój obecny laptop służy mi od pięciu lat i jakoś nic się z nim nie dzieje.

-  Może się panu poszczęściło, ale naprawdę warto mieć takie ubezpieczenie. Zdarza się bowiem, że nawet w okresie gwarancyjnym niektóre usterki nie są uznawane przez serwisy – brnęła dalej sprzedawczyni.

- A ile by mnie kosztowała ta dodatkowa usługa? – zapytałem na odczepnego.

- 360 złotych – usłyszałem.

Kwota ta stanowiła dokładnie 15 procent wartości laptopa, którego miałem zamiar nabyć. Odpowiedziałem więc, że wolę zaryzykować i kupić sprzęt na normalnych warunkach. Sprzedawczyni była wyraźnie zawiedziona. Nie dziwię się, straciła bowiem prowizję, którą za pośrednictwem firmy ubezpieczeniowej (prawdopodobnie Ergo Hestia) wypłaciłoby jej kierownictwo sklepu.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty