Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śluza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śluza. Pokaż wszystkie posty

Dziurawa Benzynowa

Śluza w Przegalinie

Na trasie mojego dzisiejszego przejazdu rowerowego przez Wyspę Sobieszewską i część Żuław znalazła się także ulica Benzynowa. Nie jechałem tędy już prawie dwa lata. Niestety, od tamtego czasu nic nie zmieniło się na tej ulicy. Nadal jest dziurawa jak rzeszoto. Prawdę rzekłszy, tak zmaltretowany asfalt trudno znaleźć nawet na wiejskich drogach. Niby nie jest to jakaś ważna arteria komunikacyjna, ale przecież usytuowana jest tuż obok rafinerii. Biegnie tędy trasa autobusu linii 186. Wyobrażam sobie, jak mocno cierpi zawieszenie w pojazdach jeżdżących tą ulicą.
Prezydent Adamowicz chwali się licznymi dokonaniami. A to gdzieś basen oddano do użytku, a inny obiecano zbudować. A to zbudowano parę kilometrów ścieżek rowerowych, oddano przedszkole i tp. Ba, niedawno chwalił się też wizytą na budowie zwodzonego mostu w Sobieszewie. A propos mostu, to jak powszechnie wiadomo, termin jego oddania do użytku ciągle się przesuwa. Może nastąpi to we wrześniu, a może w październiku. Któż to może wiedzieć?
Wracając do tematu nawierzchni ulicy Benzynowej radzę Pawłowi Adamowiczowi, żeby tam się przejechał i sam przekonał o pilnej potrzebie remontu. Nieco lepiej wygląda sytuacja na ulicy Płońskiej. A już pełen zachwytu byłem, kiedy jechałem od śluzy w Przegalinie w kierunku Błotnika. Przebiega tamtędy pięknie wyasfaltowana ulica Akwenowa. Uroku dodaje jej szpaler starych topól.

Kapliczka przy ul. Płońskiej


Kapliczka - Trutnowy

Jesiennie z GER



Rajd GER pod hasłem „Złota polska jesień”. Według planu mieliśmy jechać na Mewią Łachę, ale tym razem od strony Mikoszewa. Niestety, gęsta mgła pokrzyżowała nam nieco plany, ale może po kolei…
Spod budynku Lotu wyjechaliśmy w dwanaście rowerów, z czego jeden dosiadała miła cyklistka. Przy Łąkowej Ryszard (a wraz z nim Michał i ja) skręcił w Chłodną, by na skróty dojechać do Opływu Motławy, podczas gdy reszta grupy z Mietkiem na czele pojechała  Łąkową do końca.  Czekaliśmy na nich na Olszynce, ale ostatecznie spotkaliśmy się dopiero w Sobieszewie. Nie obeszło się bez reprymendy od Mieczysława, który bardzo nie lubi gdy ktoś odłącza się od grupy bez wcześniejszego uzgodnienia
Do Przegaliny jechaliśmy już razem. Tutaj, przy śluzie,  zrobiliśmy sobie krótką przerwę na posiłek. Mgła nie ustępowała, a widoczność była znikoma, więc zdecydowaliśmy nie przeprawiać się do Mikoszewa.  W Świbnie znowu podzieliliśmy się na dwie grupy, ale tym razem jak najbardziej formalnie. Jedna (pięcioosobowa z Bono na czele) pojechała leśną trasą, a druga szosą do Sobieszewa.





Most Miłości na Korzennej
Aby dobić do zaplanowanego kilometrażu (70), okrążyliśmy bocznymi drogami Olszynkę. Wtedy dopiero mgła zaczęła opadać i choć przez chwilę mogliśmy poczuć klimat złotej jesieni. W sumie jechałem 3 godziny i 43 minuty. Moje wcześniejsze obawy, iż po trzymiesięcznej przerwie mogę mieć kłopoty z kondycją, nie potwierdziły się. Przydała się zaprawa w Szwecji i górskie wędrówki w Pieninach.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty