Pokazywanie postów oznaczonych etykietą paczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą paczka. Pokaż wszystkie posty

GLS, Schenker - historia przesyłki



Paczka wysłana  do Szwecji przez sklep internetowy z Kielc za pośrednictwem firmy kurierskiej GLS "szła" początkowo dobrze. Na stronie internetowej można było swobodnie śledzić jej drogę przez Polskę i Niemcy. Problemy zaczęły się w Szwecji. Jak widać na załączniku jedynym wymienionym miejscem jest Malmoe. Dalej są już tylko enigmatyczne informacje typu "paczka zarejestrowana w filii GLS Szwecja". Ostatni wpis informuje, iż paczka została doręczona do punktu GLS ParcelShop. Adresu tego ostatniego oczywiście nie widać. Kolega, dla którego zleciłem wysłanie owej paczki, odbierał już kiedyś podobną przesyłkę (wysłaną przez UPS) w sklepie Ica w Storuman. Poszedł więc tam z zapytaniem. Powiedziano mu, że paczki nie ma. Zadzwonił więc do mnie z prośbą o sprawdzenie historii przesyłki. Ponieważ na stronie internetowej nie było nic więcej niż w załączniku, wykonałem telefon do GLS. Konsultantka oznajmiła mi, że skoro chodzi o Szwecję, to trzeba tam dzwonić i podała mi jakiś numer, który zresztą okazał się całkiem mylny. We własnym zakresie pogrzebałem w sieci i dowiedziałem się, że w Szwecji partnerem GLS jest firma Schenker. Wykonałem zatem kolejny telefon. Tym razem konsultant stwierdził autorytatywnie, gdy podałem mu numer przesyłki, że znajduje się ona w oddziale Schenkera w mieście Umea. Dla niezorientowanych, odległość ze Storuman do Umea wynosi 305 km. Podał mi też numer telefonu do tego oddziału. Na szczęście mój kolega  porozumiał się z jakąś osobą znającą język szwedzki, która zadzwoniła do Schenkera i dowiedziała się, że paczka jest ... w Storuman. Kolega poszedł tam ponownie i rzeczywiście - była.
Ok, może ktoś powiedzieć, że miał problemy z powodu nieznajomości języka. Ale czy firmy kurierskie nie powinny bardziej przykładać się do swojej pracy? Wystarczyło podać na stronie adres punktu, w którym znajduje się paczka. O telefonie już nie wspominam, bo podobno kurierzy nie mają obowiązku powiadamiać odbiorcy o nadejściu przesyłki.

Oszuści i poczta - ciąg dalszy



Wczoraj przyszła wreszcie oficjalna odpowiedź Poczty Polskiej na moją reklamację (pisałem o tym szerzej tutaj). Nie listem poleconym, jak mnie zapewniano, lecz zwykłym. Ponad trzy miesiące potrzebne było pracownikom Sekcji Reklamacji Zagranicznych, aby ustalić to co było oczywiste od samego początku, a mianowicie to, że przesyłka nie została zatrzymana i trafiła do adresata wbrew mojej woli. Oto fragmenty pisma, które podpisała Magdalena Bogucka:
Na podstawie przeprowadzonego postępowania reklamacyjnego ustalono, że reklamowana przesyłka została doręczona dnia 8 grudnia 2016 roku (...).
Przesyłka nie została zatrzymana, ponieważ w dniu 02 grudnia 2016 roku, kiedy zostało złożone żądanie wycofania i zwrócenia przesyłki, paczka była już przekazana do ładunku lotniczego (...).
W związku z powyższym Centrum Obsługi Finansowej zwraca opłatę za niewykonanie usługi zatrzymania i zwrotu przesyłki do nadawcy w wysokości 38 zł.
Za nienależyte wykonanie zleconej usługi oraz wszelkie komplikacje spowodowane tym faktem, uprzejmie przepraszamy.
Bardzo ładnie! Poczta przyznaje się do nienależytego wykonania usługi i nawet przeprasza, ale nie zająknie się ani słowem na temat zadośćuczynienia. Nie mówię o jakimś wydumanym odszkodowaniu, lecz wyłącznie o pokryciu moich strat. Jest przecież rzeczą naturalną, że jeżeli na przykład jakaś linia lotnicza odwołuje lot, to pasażerowie oprócz zwrotu wartości biletów otrzymują także rekompensaty finansowe za stracony czas.
A co do meritum, to tłumaczenie, iż "paczka była już przekazana do ładunku lotniczego" jest po prostu niewiarygodne. Przypomnę, że żądanie zatrzymania przesyłki złożyłem o godzinie 14.00 drugiego grudnia, a  dopiero o 9.36 następnego dnia opuściła ona Węzeł Ekspedycyjno-Rozdzielczy (WER) w Warszawie. Nie znaczy to bynajmniej, że w tym samym czasie została wysłana z kraju (w Malmo w Szwecji pokazała się dopiero 5 grudnia). Tak czy owak, od mojej interwencji do wypuszczenia paczki z WER upłynęło prawie 20 (!) godzin. To jest naprawdę dużo czasu, nawet jak na pocztowe standardy. Byłoby zatem lepiej dla Poczty Polskiej, gdyby bez zbędnej zwłoki uznała moje skromne roszczenia, zanim zobligują ją do tego inne instytucje, np. sąd...
Póki co wysyłam odwołanie od tej kuriozalnej decyzji.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty