Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rada miasta Gdańska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rada miasta Gdańska. Pokaż wszystkie posty

Różaniec za grzech aborcji


Breakdance
Lubię od czasu do czasu przejechać się na gdańskie Główne Miasto, czy jak kto woli Stare Miasto bądź Starówkę. Jak zwał tak zwał, wiadomo o co chodzi. Atmosfera Długiej, Długiego Targu i przyległych ulic jest niepowtarzalna, zwłaszcza w sezonie turystycznym, czyli właśnie teraz, latem.

Dzisiaj jechałem z zamiarem obejrzenia choć fragmentów  23 edycji FETY (Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych).  Trwa on już od czwartku, a ja nie widziałem jeszcze żadnego przedstawienia.  Zanim jednak wysiadłem z tramwaju na przystanku przy Bramie Wyżynnej, moją uwagę zwróciła mała grupka osób stojących z transparentami na schodach budynku Rady Miasta (dawny klub „Żak:”). Na jednym z nich była informacja, że trwa właśnie różaniec przebłagalny za grzech aborcji. „Ciekawa inicjatywa” – pomyślałem sobie i po wyjściu z tramwaju skierowałem swoje kroki na Targ Węglowy. Podobnie jak większość wysiadających pasażerów. Niektórzy z nich kierowali się także do pobliskiej galerii handlowej „Forum”. Nikt natomiast nie szedł  pomodlić się w wymienionej wyżej intencji.

O czym to świadczy? Nie chcę wysnuwać jakichś pochopnych wniosków, ale wydaje mi się, że brak frekwencji na owym różańcu spowodowany był także tym, iż większość społeczeństwa uważa, że właściwym miejscem do modlitw są świątynie. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że takie atrakcje jak uliczny breakdance, facet z wężem czy połykacz ognia przyciągają tłumy gapiów, a na różańcu trudno doliczyć się nawet dziesięciu osób? Wszak jesteśmy ponoć w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolikami…

A może – tu wsadzę kij w mrowisko – tylko nieliczni uważają aborcję za grzech? Albo inaczej – modlą się w tej intencji, ale w kościołach bądź w domach, zamiast demonstracyjnie wystawać przed urzędami? Tak się tylko zastanawiam…


Ołowianka

Kładka na Ołowiankę

Fragment spektaklu "Moje miejsce, nasze miejsce"


Marcin "EX" Styczyński - "Plucie ogniem"

Dodaj napis

Oryginalne "skrzypce"


Guzikiewicz kontra radni


No i stało się! Rada Miasta Gdańska zdecydowała o odebraniu honorowego obywatelstwa księdzu Henrykowi Jankowskiemu, rozebraniu  poświęconego mu pomnika i zmianie nazwy skweru jego imienia. Radni PiS nie wzięli udziału w głosowaniu. Szybko  zareagował natomiast Karol Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej Solidarności, który zapowiedział, że od tej pory  radnym  PO i Koalicji Obywatelskiej ze szczególnym uwzględnieniem  prezydent Aleksandry Dulkiewicz, wstęp na uroczystości do bazyliki św. Brygidy będzie zabroniony.
Hm, czegoś tu nie rozumiem… O ile rada miasta jest władna podejmować uchwały o nadawaniu bądź odbieraniu komuś obywatelstwa, o tyle o wstępie do tego czy innego kościoła powinna decydować wyłącznie wewnętrzna potrzeba danej osoby. Kościół, jako taki, w wyjątkowych przypadkach może kogoś ekskomunikować, ale żeby przedstawiciel związku zawodowego uzurpował sobie prawo do decydowania, kto może wejść do świątyni a kto nie - przechodzi ludzkie pojęcie!
Fakt, że pana Guzikiewicza jako ministranta były proboszcz parafii pw. św. Brygidy głaskał i przytulał, a on odbierał to jako ojcowskie pieszczoty, na pewno nie uprawnia go do decydowania o tym, kto może  przekraczać bramy świątyni przy ul. Profesorskiej w Gdańsku.
Co do samego księdza Jankowskiego - to prawda, że odbudował kościół i przez wiele lat dobrze nim  administrował. W trudnych latach stanu wojennego stworzył ostoję podziemnej Solidarności i nieoficjalne centrum pomocy prześladowanym. Tych zasług nikt prałatowi nie odbiera. Jednakże, jak każdy z nas, był grzeszny. Nie mnie oceniać, jak bardzo. Powtórzę jednak to co pisałem wcześniej: radni mają prawo nadawać i odbierać obywatelstwo. Dlatego upolitycznianie tej sprawy uważam za  błąd.

Spóźnione rozliczanie prałata Jankowskiego

Ks. Henryk Jankowski

 Znowu wraca sprawa pedofilii księdza Henryka Jankowskiego. Po ośmiu latach od jego śmierci i po czternastu od pierwszego szumu medialnego. Wtedy prokuratura umorzyła śledztwo, a teraz niektórzy domagają się zburzenia pomnika prałata przed bazyliką św. Brygidy i pozbawienia go honorowego obywatelstwa miasta Gdańska.
Za  życia proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku często wyrażałem o nim swoje krytyczne zdanie. Publicznie i pod nazwiskiem. Teraz jednak nie chcę przykładać ręki do medialnego linczu nad człowiekiem, którego doczesne szczątki są już w stanie kompletnego rozkładu. Uważam, że jest to nie tylko niestosowne, ale też do niczego dobrego  nie prowadzi. Rozliczanie osób mniej lub bardziej publicznych wiele lat po ich odejściu z tego świata zakrawa na kpinę. Gdzie byli świadkowie i uczestnicy omawianych wynaturzeń kapelana „Solidarności” przedtem?
Ciśnie mi się na usta (w tym przypadku klawiaturę) podejrzenie, że wiele z faktycznie lub rzekomo wykorzystanych przez prałata osób czerpało z tego wymierne korzyści. Może rzeczywiście niektóre z nich bały się opowiedzieć o swoich traumatycznych przeżyciach ze względu na pozycję księdza Jankowskiego. Mogę to zrozumieć, ale nie pojmuję dlaczego czekały z ich ujawnieniem aż do tej pory. Przecież prałat Jankowski już w 2004 roku został odwołany z funkcji proboszcza i toczyło się wobec niego śledztwo, notabene umorzone. Dlaczego wtedy zabrakło tak zdecydowanych świadectw jak obecnie?
Inna sprawa to tuszowanie lub akceptacja stylu bycia prałata Jankowskiego. Przecież wielu z obecnych krytyków jego poczynań chętnie z nim biesiadowało. Ba, niektórzy inicjowali akcję postawienia pomnika byłemu proboszczowi św. Brygidy.
Puentując - rozliczajmy żywych. Martwych niewiele to obchodzi…

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty