W dzisiejszym wydaniu Dziennika Bałtyckiego, w cotygodniowym dodatku Rejsy, ukazał się mój artykuł o zakończonej niedawno podróży do Argentyny. Materiał jest dość obszerny, ale siłą rzeczy nie zawiera całości moich wspomnień. Dlatego chętnych do poznania zapisków z całej wyprawy zapraszam do kliknięcia tutaj
P.S. Na zachętę małe fragmenty artykułu
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyprawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyprawa. Pokaż wszystkie posty
Argentyna w Rejsach
Etykiety:
Argentyna,
artykuł,
dziennik bałtycki,
Rejsy,
relacja,
Wojciech Dąbrowski.,
wyprawa

Pamir - przed wyprawą
Wyprawa do Tadżykistanu i Kirgizji, połączona z przejazdem słynną Pamir High Way, już na dwa tygodnie wcześniej, przysparza nam dodatkowych wrażeń. Im bliżej wyjazdu z Gdańska i wylotu z Kaliningradu, tym więcej niespodzianek. Niedawno zmieniono godzinę odlotu samolotu z Moskwy do Ufy. Przedwczoraj zaś przedstawicielka Ural Airlines poinformowała mnie telefoniczne, że lot z Ufy do Duszanbe został odwołany. Tym samym została zachwiana cała konstrukcja naszej podróży, składająca się przecież z trzech następujących po sobie lotów. O problemie powiadomiłem inicjatora wyprawy Wojciecha Dąbrowskiego. Ten doświadczony podróżnik i tym razem znalazł wyjście z sytuacji. Wyszukał mianowicie inne połączenie do Duszanbe: Kaliningrad - Moskwa - Czelabińsk. Zaproponował to rozwiązanie liniom lotniczym Ural (również w moim imieniu). Po kilku godzinach bilety zostały przebukowane. Różnica dotyczy nie tylko trasy, ale też czasu. Po pierwsze, z Kaliningradu wylecimy już 10 września (nie będziemy więc tam nocować), a po drugie, w Duszanbe będziemy o jeden dzień wcześniej. Ominie nas też nocleg w Ufie. Oby nie było kolejnych negatywnych zaskoczeń...
Ciekawostką jest fakt, że o odwołaniu lotu z Ufy poinformowano mnie w języku rosyjskim, zaś o przebukowaniu biletu na inny termin dowiedziałem się dziś o 5.14 rano w języku angielskim. Dodam, że oba wymienione języki są mi znane jedynie po łebkach. Niestety...
Etykiety:
bilety,
bukowanie,
Czelabińsk,
Pamir,
Ufa,
Ural Airlines,
Wojciech Dąbrowski,
wyprawa

Wielkie podróże, wielkie emocje
Jestem świeżo po lekturze książki Kierunek Północ, której autorem jest Marcin Gienieczko. Ten stosunkowo młody (rocznik 1978) podróżnik ma za sobą wiele ekstremalnych wypraw. Aktualnie przebywa w Ameryce Południowej, gdzie pokonuje Amazonkę. We wspomnianej książce opisał swoją fascynację daleką północą. A przyznać trzeba, że gruntownie poznał tereny poza kołem podbiegunowym aż na trzech kontynentach, od północnej Norwegii począwszy, poprzez Kanadę i Alaskę, Półwysep Kolski, a na Kołymie skończywszy.
Są tacy, którzy kwestionują dokonania tego podróżnika, zarzucając mu zmyślenia, a nawet oszustwo. Marcin Gienieczko odnosi się do tych pomówień, pisząc m.in.: (...)dlaczego w ludziach jest tyle zawiści, co ich popycha do takich oszczerstw. Dlaczego tworzą oszustwa? Dlaczego nie chcą porozmawiać ze mną, jeśli uważają, że coś jest nie tak, że gdzieś minąłem się z prawdą, ich zdaniem, patrząc mi prosto w oczy?
Ja nie zarzucam mu oszustwa, bo po prostu nie mam ku temu powodów. Zauważyłem jednak w jego książce parę nieścisłości, na które pragnę tu zwrócić uwagę.
Strona 75 - autor informuje, że od 24 lipca do 10 września będzie w Kanadzie. Natomiast na stronie 103 dowiadujemy się, że wylot nastąpi 28 lipca. Cztery dni różnicy to niby niewiele, ale przy planowaniu tak poważnych wypraw może mieć spore znaczenie. Co do powrotu, to na str. 137 widnieje informacja: 2 września wylatuję i 3 będę już w Polsce.
Na str. 92 autor pisze o okolicznościach zatrzymania go przez rosyjską straż przybrzeżną, cyt.: O 4 nad ranem, po dwuipółgodzinnym wiosłowaniu, dopływamy do brzegu. Potem jest opis przesłuchania, które kończy się propozycją wspólnego wypicia wódki. Gienieczko wspomina: Piję przez trzy godziny ciepłą wódkę (...) Około trzeciej nad ranem odpadam. Dalej zaś: Nad ranem dostaję na śniadanie po raz kolejny jajka łabędzia. Jakoś dziwnie długa ta noc była...
Na stronie 107 jest mowa o rurociągu Canol: Pod koniec wojny rurociąg zamknięto. Stalową rurę i większość sprzętu zabrano (...). Identyczną informację znajdujemy na stronie 118. Powtórzeń w tej książce jest zresztą znacznie więcej, choćby cytat z Imperium Ryszarda Kapuścińskiego: Kto przeżył Magadan i Kołymę, nigdy już nie był tym, kim był kiedyś, pojawiający się na stronach 152 i 160.
Marcin Gienieczko sporo pisze o stalinowskich łagrach. Niestety, często używa błędnego określenia, jak np. na str. 152, gdy mówi o obozach pracy, stosując zamiennik osławionych gułagów. Tymczasem Gułag to skrót od Gławnoje Uprawlenije isprawitielno-trudowych łagieriej i kolonij, czyli Główny Zarząd Poprawczych Obozów Pracy. A zatem był jeden GUŁAG, a nie kilka, tak jak jest u nas jeden Centralny Zarząd Zakładów Karnych (CZZK).
Ciekaw też jestem, jakiej długości śledzie do namiotu miał w rzeczywistości Marcin Gienieczko. Na stronie 203 mówi on bowiem o metrowych śledziach, a osiem stron później wspomina o półmetrowych.
Wymienione wyżej nieścisłości nie wpływają oczywiście na walory poznawcze tej książki. Ktoś, kto nie miał do tej pory do czynienia z literaturą polarno-podróżniczą, na pewno dowie się wielu interesujących rzeczy. Mnie, na przykład, zainteresował wątek (niestety, urwany) dotyczący przepłynięcia pontonem rzeki Leny przez Romualda Koperskiego. Gienieczko zacytował na stronie 283 wypowiedź pracownika przystani w Kireńsku, który miał stwierdzić, że Koperski popłynął do Jakucka tankowcem a nie na pontonie. Marcin Gienieczko w książce skomentował to oględnie: Nie wiem, gdzie jest prawda, a gdzie fałsz - nie wnikam. Bardziej otwarty był (o ile to autentyczny wpis) w komentarzu zamieszczonym na Facebooku 27 września 2014 r. (cytuję bez poprawek): Kiedy odnalazlem sicieme koperskiego ze nie przeplynal Leny*plynal z Kirenska do Jakucka stakiem wiozac swoj ponton, i napisalem to w swojej ksiazce wczesniej pytalem sie o wyjasnienie Romka Koperskiego jak bylo kazal mi sksowac numer i zapomniec o kontaktach z nie podajac zadnych konkretow.
Panowie podróżnicy - chciałoby się zawołać - szanujcie się wzajemnie!
P.S. Pomijam już błędy ortograficzne, np. str 275 i dóżo.
Etykiety:
Alaska,
Canol,
gułag,
Kierunek północ,
Kołyma,
Lena,
Marcin Gienieczko,
Romuald Koperski,
Ryszard Kapuściński,
wyprawa

Subskrybuj:
Posty (Atom)
Punta Cana i Santo Domingo
Poniedziałek, 17.02.25 Zanim opuściliśmy pokład statku Costa Fascinosa w La Romana musieliśmy rozliczyć się z wydatków poniesionych po...

Posty
-
Od blisko dwóch lat nie kupuję chleba w sklepach tylko samodzielnie wypiekam go w domu. Nic więc dziwnego, że znajomi od czasu do czasu...
-
Ulotka Fundacji Miej Serce W skrzynce pocztowej znalazłem nietypową przesyłkę: białą kopertę z czymś twardym w środku, bez adresu n...
-
Energa - opłata za wezwanie Zazwyczaj regularnie uiszczam opłaty za czynsz i media. Zdarzyło mi się jednak zapomnieć o dokonaniu p...
-
Autor: Stanisław Kmiecik W swojej skrzynce pocztowej znalazłem przesyłkę zawierającą sześć kartek świątecznych z kopertami, mini ka...
-
Zdjęcie pochodzi z 2013 roku, ale właśnie to auto prowadziłem wczoraj Znane powszechnie przysłowie mówi, że chytry dwa razy traci. ...
-
Moroszka - główny cel wyjazdu Układ był prosty, przynajmniej teoretycznie. Danka i Sławek, których po raz pierwszy zawiozłem do ...
-
"Nikoś" Nikodem Skotarczak Mówi się, że po śmierci wszyscy są równi i że do grobu niczego nie zabierzemy. Fakt, niczego ni...
-
Ireneusz Gębski książki Blogowanie jest (myślę, że zgodzą się mną inni blogerzy) formą nałogu. Obserwujemy statystyki wejść na nas...
-
Z serwisu MojeKartki.info otrzymałem maila z taką oto propozycją: Witaj Początek Nowego Roku to bardzo dobra okazja do wysłania eka...
-
Przed pokazem Philipiaka Od dość dawna nie byłem na żadnym pokazie. Skorzystałem zatem z zaproszenia od firmy Philipiak Milano. Zani...