Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tadeusz Rydzyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tadeusz Rydzyk. Pokaż wszystkie posty

Koronawirus i "biedacy"


Skutki koronawirusa dotykają praktycznie wszystkich. Traci gospodarka, tracą ludzie. Jedni mniej, inni więcej, ale nie ma nikogo, kto w jakiś sposób nie odczuł lub nie odczuje następstw tej pandemii. W tej sytuacji wydaje się być  rzeczą normalną, że trzeba umieć pogodzić się pewnymi niedogodnościami. Nauczyć się nie narzekać, niczego nie utrudniać i nie myśleć tylko o sobie i o swoich pieniądzach.

Dlaczego wymieniam pieniądze? Ano dlatego, że co rusz spotykam wyznania i apele różnych „biedaków”, których koronawirus pozbawił jakiejś  części dochodów. I nie chodzi mi tu o drobnych i średnich przedsiębiorców, którzy rzeczywiście ponoszą i zapewne będą jeszcze ponosić duże straty.  Na myśli mam tych, którzy jawnie grzeszą, mówiąc o swoim niedostatku i rzekomych trudnościach finansowych.

Pierwszy z brzegu to Lech Wałęsa, który twierdzi, iż z powodu niemożności wyjazdów z wykładami może zbankrutować. Biedak ma tylko sześć tysięcy emerytury, a jego żona wydaje ponoć siedem tysięcy złotych miesięcznie. No i jak on ma żyć? Odpowiadam: skromniej i bez zbędnego hałasu wokół swojej osoby. Po co marnotrawić resztki swojej legendy?

Drugi gigant zagrożony spadkiem wpływów to sam Tadeusz Rydzyk. Skarży się on, że jak ludziom spadną dochody i zaczną przesyłać mniejsze ofiary, to jego „dziełom” grozi upadek. A to,  że ludzie, do których apeluje o hojniejsze ofiary, sami ledwo wiążą koniec z końcem, to już go nie interesuje? Może warto spojrzeć poza czubek własnego nosa.

Przykład z innej branży. Janusz Józefowicz zachęca, aby ludzie nie żądali zwrotu gotówki za odwołane spektakle, bo to może grozić upadkiem jego teatru. Nie wiem, jaka jest kondycja finansowa pana Józefowicza, ale wiem, że fryzjerzy, dentyści, restauratorzy i wielu innych nie żądają od klientów kasy za niewykonane usługi. A też grozi im bankructwo.

W tym wszystkim najbardziej podoba mi się postawa Krzysztofa Skiby, który tak oto mówi kolegom z branży rozrywkowej: Do chóru narzekających zapisali się wykonawcy, którzy za jeden koncert biorą po 60 tys. zł i więcej. Kobieta z dyskontu pracuje na takie honorarium przez rok albo i dłużej. Co robiliście przez całe życie? Czemu nie odłożyliście pieniędzy jak wszystkie kurki z monetą były odkręcone? Po cholerę kupowaliście drogie auta i braliście kredyty jak idioci?



Za dużo święconej wody...



W numerze 19 tygodnika Angora  Michał Ogórek w artykule "Młotów ci u nas dostatek", pisząc o Tadeuszu Rydzyku, łaskaw był przytoczyć fragment przedwojennej fraszki, a konkretnie jej dwa ostatnie wersy: za dużo święconej wody, za mało zwykłego mydła.  Nie wnikając w kontekst wypowiedzi o jubileuszu siedemdziesięciolecia dyrektora Radia Maryja, zwrócić pragnę uwagę na problem autorstwa wspomnianego utworu. Michał Ogórek jest przekonany, że napisał go Stanisław Jerzy Lec. Niestety, twórca Myśli nieuczesanych  nie popełnił tego tekstu. Nie jest też jego autorem Tadeusz Boy-Żeleński, jak uważa między innymi Monika Jaruzelska (rozmowa z  Rafałem Ziemkiewiczem). Szperając po różnych stronach internetowych natknąłem się także na takie, których autorzy przypisywali znamienne słowa o dysproporcjach święconej wody i mydła Świętopełkowi Karpińskiemu (Marian Feldman w książce Po wojnie (lata 1946-1960), a nawet Janowi Sztaudyngerowi (anonimowy komentarz w blogu). Jaka jest więc prawda?

Utworu pod tytułem Refleksja patrioty nie napisał ani Lec, ani Boy, ani żaden z wymienionych wyżej twórców. Jego autorem jest bowiem Jerzy Paczkowski (1909 - 1945). Tekst w całości brzmi tak:

Są dwa poważne powody,
Dla których Polska mi zbrzydła:
Za dużo święconej wody,
Za mało zwykłego mydła
.

Myślę, że słowa te w wielu przypadkach nadal są aktualne. Może właśnie dlatego przypisywane są tak wielu autorom...

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty