Bażant nad Dunajcem:) |
Takich budynków do renowacji jest tu sporo |
Wróciła ładna pogoda. Spacery po Szczawnicy
znowu są przyjemnością. Niestety, spoza przepięknego jesiennego krajobrazu
wyłaniają się podupadające, czasami nawet walące się budynki. Uzdrowisko mocno
podupadło w latach powojennych, a już szczególnie zaszkodziły mu betonowe
klocki typu sanatorium „Hutnik”. Na szczęście spółka Thermoleo (spadkobiercy przedwojennego
właściciela hrabiego Adama Stadnickiego) sukcesywnie odnawia i modernizuje
poszczególne obiekty uzdrowiska. Rodzina Mańkowskich (prawnuki hrabiego)
odrestaurowała już między innymi Dworek Gościnny i Hotel Modrzewie (zdjęcia tych obiektów zamieściłem we wcześniejszych wpisach). Z biegiem lat
Szczawnica zapewne znowu stanie się perełką
na mapie polskich uzdrowisk.
Zegar słoneczny przy ul. Zdrojowej |
Wiewiórka przy ul. Głównej |
W Szczawnicy chyba bardzo kochają zwierzęta. Pełno
tu bowiem kiczowatych, ale miłych dla oka rzeźb kwiatowych, jak: wiewiórka,
bażant, słonie i bodajże świstak. Znajduje się tutaj także zegar kwiatowy.
Słonie przy ul. Głównej |
Sprzedawczyni oscypków przy ulicy Głównej, u
której systematycznie nabywamy te lokalne produkty, na wieść o tym, że jesteśmy
z Gdańska, wyraźnie się ożywiła i powiedziała, że ma tam kuzyna.
- Nazywa się Sowa – powiedziała.
- To ten cukiernik? – zainteresowała się moja
żona.
Kuzynka redaktora Sowy |
- Nie, on jest dziennikarzem – sprostowała góralka.
Wtedy skojarzyłem, że chodzi o Dominika Sowę z Radia Gdańsk.
Ot, po raz kolejny okazuje się, że świat jest jednak bardzo mały.