
Wernisaż
i towarzysząca mu prezentacja zdjęć odbyły się w Centrum Polsko-Francuskim przy
ul. Dąbrowszczaków 39. Tego samego dnia, tyle że rano, Krzysztof opowiadał o
swoich zdjęciach i wyprawie w lokalnej telewizji. Zapewne dzięki temu dopisała
frekwencja na spotkaniu, które trwało w sumie ponad dwie godziny. Najpierw
wspólnie z Krzysztofem opowiadaliśmy o miejscach utrwalonych na wystawowych zdjęciach,
potem zaś zaprosiliśmy gości na pokaz slajdów. Tu moja rola ograniczyła się do
przesuwania zdjęć i krótkich komentarzy, natomiast Krzysztof dał upust swojemu
talentowi krasomówczemu i z zapałem opowiadał o zwiedzonych miejscach, a także
o różnych naszych przygodach.
Wystawę
można oglądać jeszcze przez kilka tygodni, natomiast pełna relacja Krzysztofa z
wyprawy ukaże się niedługo w sieci, a nieco później być może także w postaci
książki.
Wieczorem
w chińskiej knajpce zjedliśmy pikantnego kurczaka z ryżem, po czym udaliśmy się
na zwiedzanie pięknie iluminowanej Starówki. Dalszą część wieczoru oraz dobry
kawał nocy spędziliśmy na "rozmowach bilateralnych" dość obficie
płucząc przy tym gardła, bynajmniej nie wodą, a jeżeli już - to ognistą.
Nie
mogę nie wspomnieć o babci Krzysztofa. Ta dziewięćdziesięciotrzyletnia kobieta
zafascynowała mnie swoją energią. Nie dosyć, że ma sprawny umysł, to także
świetną kondycję fizyczną. W jej życiu nie ma miejsca na nudę. Lubi oglądać
wiadomości i komentować wydarzenia polityczne. Przede wszystkim jednak robi
coś, co obecnie jest wielką rzadkością. Co takiego? Ano przędzie na kołowrotku
wełnę, a następnie robi na drutach ciepłe skarpety. Tu pochwalę się, że również
mnie sprezentowała jedną parę. Nieco mniej gościnny był Funfel, który nie
pozwolił mi się pogłaskać i łypał na mnie oczami pełnymi kociej pogardy.
Przy okazji przypominam link do relacji z naszej wyprawy, którą opublikowałem w lipcu. Kliknij
![]() |
Mikołaj Kopernik |
![]() |
Zamek w Olsztynie |
![]() |
Olsztyn - katedra |