Dodaj napis |
Pogoda wyśmienita: słonecznie i gorąco, choć nieco
wietrznie. W sam raz na rowerową wycieczkę. Wsiadam więc o 8.07 do
trójmiejskiej SKM-ki i jadę do Rumi Janowa. Tu, przed kościołem p.w. św. Jana z
Kęt, nieopodal Szkoły Podstawowej nr 9, tradycyjnie zbierają się uczestnicy
rowerowych eskapad organizowanych przez Klub Rowerowy "Sama Rama".
Dzisiaj przybyło ponad czterdzieścioro chętnych do piknikowej przejażdżki na
trasie Rumia - Zbychowo - Wyspowo - Gniewowo - Młynki - Wejherowo - Reda - Rumia.
Przed wyjazdem w trasę odwiedzamy sklep Lidla. Dzięki sponsorowi
klubu (Spółdzielnia Mieszkaniowa "Janowo") uczestnicy wycieczki otrzymują
prowiant w postaci dwóch kiełbasek, dwóch bułek i litrowego kartonu z sokiem jabłkowym.
Dystrybucji wiktuałów osobiście dogląda szef "Samej Ramy", czyli Roman
Łuczak. Dodać w tym miejscu wypada, że ten klub rowerowy obchodzi w tym roku piętnastolecie
swojej działalności.
Parę minut po dziesiątej wyruszamy. Z początku jedziemy
wolno ulicami Rumi. Jednakże tuż za miastem, zaraz po wjeździe do lasu, następuje
test kondycji. Przed nami długi podjazd. Udaje mi się wjechać na szczyt wzniesienia
w pierwszej trójce, ale na tzw. ostatnim oddechu. Tutaj robimy pierwszy postój, czekając na dojechanie
bądź dojście pozostałych rowerzystów. Potem jeszcze tylko zakupy w sklepie w Gniewowie
i dojeżdżamy na polanę w Młynkach. Rozpalamy ognisko i pieczemy kiełbaski. Następnie
przez ponad godzinę oddajemy się błogiemu lenistwu.
Droga powrotna wiodła głównie leśnymi duktami i ścieżkami.
Dopiero ostatnie pięć kilometrów przed Rumią przejechaliśmy asfaltem. Po drodze
zatrzymaliśmy się jeszcze przy jednej ze stacji Kalwarii Wejherowskiej oraz przy
sklepie w Redzie. Chwilę później Roman Łuczak ogłosił zakończenie oficjalnej części
rajdu. Mieliśmy za sobą około trzydziestu przejechanych kilometrów. Z własnej inicjatywy
przedłużyłem sobie wycieczkę o kolejne 30 kilometrów, wracając do domu rowerem zamiast
kolejką.