Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naiwność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naiwność. Pokaż wszystkie posty

Łykamy coraz więcej g....


Dzisiaj trochę nietypowo. Przedstawię najpierw dość długą listę preparatów, suplementów, tabletek, kropli  i tp. W jakim celu? No cóż, trzeba doczytać do końca…

Pyralgina – środek przeciwbólowy,

Nurofen ekspres forte – jak wyżej,

Ibuprom – jak wyżej,

Etopiryna – jak wyżej,

Pirolam – lakier przeciw grzybicy,

Clofidal – krem dopochwowy na upławy i swędzenie,

Maxicortan -  na alergie, atopowe zapalenie skóry i tp.,

Lacalut -  pasta, ma dobrze robić na dziąsła,

Artresan -  na stawy,

Litorsal – nawadnia i uzupełnia elektrolity,

Plusssz – elektrolity,

Steper - podrażnienia, pieczenie i tp.,

Diohespan max – żylaki i skurcze,

Diosminex max – jak wyżej,

Xenna – na zaparcia („działa jak natura chciała”),

Biotynox forte – na piękne włosy,

Lakcid – na jelita i odbudowę flory bakteryjnej,

Lakcid intima – bakterie i grzyby

Starazolin – krople na świąd i pieczenie oczu,

Duo-Fem – na uderzenia gorąca i spokojny sen,

Espumisan – na wzdęcia.

Co łączy te wszystkie produkty? Przede wszystkim są one dostępne bez recepty. Poza tym są intensywnie reklamowane. Reklamy wszystkich wymienionych wyżej wyrobów paramedycznych obejrzałem w przeciągu tylko jednej godziny. A żeby ktoś nie zarzucił mi wyróżniania lub deprecjonowania którejś ze stacji telewizyjnych, dodam, iż „skakałem” pilotem pomiędzy TVP, TVN i Polsatem. Tak więc  w tym wypadku wszyscy są tu równi i zgodni, bo przecież pecunia non olet

Rzecz jasna, wymienione przeze mnie  produkty to tylko wierzchołek góry lodowej na tym specyficznym rynku.  Ciągle bowiem pojawiają się nowe, choć często  różnią się tylko nazwą lub nieznacznym zmodyfikowaniem składników. Producenci prześcigają się w zapewnieniach o niemal cudownych właściwościach ich specyfików. Tymczasem już niejednokrotnie udowodniono, że zażywanie niektórych suplementów i paraleków przynosi więcej szkód niż pożytku. Mimo to nie brakuje łatwowiernych, a nawet wręcz naiwnych, klientów. Zasilają oni kiesy nie tylko emitentom reklam, ale przede wszystkim sprzedawcom i producentom tego całego… Tu ciśnie mi się na usta niecenzuralne słowo.

W tym miejscu pozwolę sobie na osobiste wyznanie. Mam prawie 61 lat. Nie łykam żadnych specyfików. Staram się za to prowadzić aktywny tryb życia i w miarę zdrowo się odżywiać, ale bez żadnych wspomagaczy. Odpukać, na zdrowie nie narzekam.

Tanie perfumy



Jaka jest różnica między wodą toaletową Farenhite a Fahrenheit?  Tak z grubsza rzecz biorąc - taka jak między maluchem a porsche. Te dwa auta zapewne każdy by odróżnił, ale w przypadku wody toaletowej nie wszystkim się to udaje. Dzięki temu wielu cwaniaków ma bogate żniwa.
Jak to działa? Podchodzi gość do wybranej osoby na parkingu, w galerii handlowej czy nawet w biurze i proponuje okazyjną sprzedaż perfum. Ściszonym głosem informuje, że przypadkiem znalazł większą ilość markowej wody toaletowej Christian Dior Fahrenheit. Czasami zaś bez żenady informuje, że owe perfumy pochodzą z kradzieży. Dodaje przy tym, że chce tylko 30 złotych za flakonik 100 ml. W tym momencie niektórym osobom zapala się lampka kontrolna. Jak to? Jedna dziesiąta ceny rynkowej za prawdziwego Fahrenheita? Niestety, nie brakuje też takich, których zaślepia pazerność. Płacą więc 20-30 złotych za flakonik wody Farenhite, która normalnie kosztuje 8,90 zł...
A swoją drogą firma City Cosmetics z Warszawy wpadła na świetny pomysł biznesowy. Produkuje wody toaletowe o nazwach łudząco podobnych do tych znanych i uznanych. Nie podrabia ich jednak. Wszak jest różnica między Fahrenheit a Farenhite. Trzeba tylko uważnie czytać... 
P.S. Dla jasności, to nie ja dałem się nabrać...

Ktoś cię kocha...



Od czasu do czasu otrzymuję esemesy o przedziwnej treści, na przykład takie, jak ponizej:

Oczywiście, nigdy na nie nie odpowiadam. Zastanawia mnie jednak fakt, że komuś chce się uporczywie wysyłać podobne głupoty. Skoro tak się dzieje, to można mniemać, że znajdują się frajerzy - bo trudno inaczej nazwać osoby odpowiadające na te bzdurne wiadomości - reagujący pozytywnie. Właściwie nic nowego. Na ludzkiej naiwności zawsze zarabiali cwaniacy różnej maści. Dziwię się tylko, że w epoce internetu ułatwiającego szybki dostęp do informacji, znajdują oni jeszcze amatorów tzw. wiedzy tajemnej. Skoro bowiem ktoś potrafi odczytać SMS, to zapewne umie też znaleźć w sieci informacje na temat numeru, na który ma wysłać płatny esemes, np. 71099. No chyba, że ktoś rzeczywiście wierzy w cudowne znalezienie miłości życia czy nagły napływ gotówki "na spłatę długów"...
P.S. Talar gdański jest tylko symbolem  pieniądza :) 


Wirus invitation dla naiwnych



Tekst, który zamieszczam poniżej, krąży w sieci od wielu już lat. Mimo to ciągle znajdują się naiwni, którzy wierzą w te bzdury. Mało tego, sami przyczyniają się do ich rozpowszechniania, rozsyłając otrzymanego maila do wszystkich swoich znajomych. Ci zaś wysyłają do następnych i tak tworzy się typowy łańcuszek. Przy okazji powstaje bogata baza adresów mailowych, bo wiadomość jest zwykle wysyłana bez wprowadzenia żadnych zmian, a lista adresatów nie jest ukryta. Potem niektórzy się dziwią, że ich skrzynka mailowa zapychana jest mnóstwem internetowego śmiecia. A przecież wystarczy odrobina wysiłku, czyli proste wpisanie w wyszukiwarkę np. hasła „wirus invitation”, żeby dowiedzieć się, że jest to jedna wielka ściema.

W najbliższych dniach musicie uważać i nie otwierać żadnych wiadomości o nazwie "invitation", niezależnie od tego kto ją wysłał.
Jest to wirus, który "otwiera" znicz olimpijski, który pali dysk twardy. Tego wirusa otrzymacie od osoby, która znajduje się na liście kontaktów, dlatego musicie rozpowszechnić tego maila, bo lepiej otrzymać go 25 razy niż nie otrzymać i otworzyć wirusa.
Jeśli otrzymacie wiadomość zatytułowaną "invitation" nie otwierajcie jej i od razu wyłączcie komputer. Jest to najgorszy wirus, o jakim informowało CNN, zaklasyfikowany przez Microsoft jako najbardziej niszczycielski ze wszystkich, które kiedykolwiek pojawiły się.
Ten wirus został odkryty wczoraj po południu w MCafee i nie ma jeszcze dla niego rozwiązania. Ten wirus po prostu niszczy "Sektor Zero" na dysku twardym, gdzie ukryte są podstawowe informacje.
Prześlij tego maila do znajomych, skopiuj i wyślij do przyjaciół i osób z listy kontaktów i pamiętaj, jeśli to zrobisz, skorzystamy na tym wszyscy

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty