Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stefan Chwin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stefan Chwin. Pokaż wszystkie posty

Chwin o gdańskiej tożsamości

 


Znalazłem wreszcie czas, żeby przeczytać „Mój Gdańsk” Stefana Chwina. Znakomity gdański pisarz, jeden z najwybitniejszych żyjących polskich literatów, podpisał mi egzemplarz swojego dzieła już trzy miesiące temu.  Jednakże ciągle coś stało na przeszkodzie, żeby skupić się na dogłębnym zapoznaniu się z tą ponad sześćsetstronicową książką.  Od razu zaznaczę, że było warto. „Mój Gdańsk” to właściwie esencja dotychczasowej twórczości Chwina, bo przecież na pewno jeszcze nie jej podsumowanie.  Na ten obszerny tom składają się bowiem nie tylko fragmenty jego najbardziej znanych książek, jak „Hanemann”, „Dolina Radości”, „Esther” czy „Krótka historia pewnego żartu”, lecz także liczne eseje, zapiski z dziennika i wiele wywiadów. Wyboru tekstów dokonała Krystyna Chwin, prywatnie żona autora. Jak sam tytuł wskazuje, rozważania autora  krążą wokół Gdańska, jego tożsamości, skomplikowanej historii i znaczenia dla Polski. Stefan Chwin jest też historykiem, potrafi myśleć analitycznie, więc jego  punkt widzenia jest często różny od ogólnie przyjętych trendów. Czy słuszny? Nie mnie oceniać. Pewne jest jednak, że lektura jego książki skłania do myślenia i do zmierzenia się ze stereotypami.  Żeby jednak zbytnio nie kadzić autorowi, wspomnę też o drobnych pomyłkach topograficznych. Otóż Centrum Medycyny Inwazyjnej mieści się przy ul. Smoluchowskiego  a nie przy Dębinki, zaś urząd miejski i gmach sądu przy Nowych Ogrodach, a nie przy Kartuskiej.

P.S. „Mój Gdańsk” dedykowany jest Pawłowi Adamowiczowi. To dobra dedykacja…

Umrzeć za Gdańsk

Umrzeć za Gdańsk

Jestem świeżo po lekturze książki Tomasza Lisa „Umrzeć za Gdańsk". Jej treść stanowią rozmowy z dwunastoma osobami, które mniej lub bardziej związane były z Pawłem Adamowiczem. Lis rozmawiał z nimi w pierwszych tygodniach po tragedii podczas finału WOŚP na gdańskim Targu Węglowym. Wśród jego rozmówców, poza   żoną i bratem zamordowanego prezydenta, są postaci znane z życia politycznego i kulturalnego nie tylko w Gdańsku, jak np. Donald Tusk, Stefan Chwin, Bogdan Borusewicz, Lech Wałęsa, Aleksander Hall czy Paweł Huelle.
Nie jest moim zamiarem streszczanie tych rozmów. Chcę tylko podzielić się kilkoma uwagami. Sam pomysł upamiętnienia Pawła Adamowicza w ten sposób uważam za bardzo dobry. Brakuje mi jednak choć kilku rozmów z ludźmi znającymi wieloletniego prezydenta Gdańska, które nie byłyby członkami establishmentu. Przecież Adamowicz nie obracał się wyłącznie wśród elity politycznej i intelektualnej. Ba, jestem przekonany, że miał przyjaciół także wśród  tak zwanych zwykłych ludzi.
Nie jest tajemnicą, że Tomasz Lis nie lubi obecnej władzy. Jego prawo. Jednak drażnią nieco nachalne pytania kierowane do rozmówców z wyraźną sugestią  odpowiedzi postponującej ekipę PiS, a szczególnie media publiczne z TVP na czele.  Zapewne Lis ma jakieś porachunki z Jackiem Kurskim, ale po co te ciągłe ataki? W ten sposób zniża się do krytykowanych przez siebie metod działania telewizji publicznej, w tym do wymienianego kilkakrotnie  z nazwiska redaktora Sitka .
Autor książki próbował też kilkakrotnie wyciągnąć od rozmówców coś niekoniecznie miłego na  temat arcybiskupa Głódzia. Nie zawsze się to udawało, więc w rozmowie z Antonim Pawlakiem przywołał swoje wspomnienia, kiedy to wracając samolotem z Bagdadu, miał okazję napić się z obecnym metropolitą gdańskim. Wtedy Pawlak przyznał, że Adamowiczowi zdarzało się mieć kaca po powrocie z urodzin arcybiskupa, mimo iż na ogół miał mocną głowę.
O wiele dosadniej o arcybiskupie Głódziu wypowiadał się Stefan Chwin w kontekście homilii podczas pogrzebu Adamowicza. Tenże Chwin zacytował też pod słyszaną rozmowę dwóch „przeciętnych” obywateli:
- Budyń nożem dostał.
- No i bardzo dobrze! Teraz kolej na Ryżego.
Książka Lisa nie przyczyni się zapewne do zmniejszenia poziomu nienawiści, ale na pewno warto ją przeczytać. Choćby po to, żeby zdobyć się na jakąś refleksję…

Umrzeć za Gdańsk - rozmówcy

Punta Cana i Santo Domingo

  Poniedziałek, 17.02.25 Zanim opuściliśmy pokład statku Costa Fascinosa w La Romana musieliśmy rozliczyć się z wydatków poniesionych po...

Posty