Diabelski Kamień |
Wraz z trzema innymi członkami grupy Zryw (Darek, Heniek i Romek) pojechałem dzisiaj na wycieczkę rowerową do Źródła Marii. Według pierwotnego założenia mieliśmy stamtąd zawrócić do Gdańska. Darek
przypomniał sobie jednak o dniu otwartym w Elektrociepłowni Gdynia i
zaproponował przedłużenie trasy.
Spod dworca we Wrzeszczu wyjechaliśmy zaraz po
dziesiątej. Pierwszy krótki postój wypadł przy Sanktuarium Matki Boskiej
Brzemiennej w Matemblewie. Akurat trwała tam msza święta. Dalej pojechaliśmy Matemblewską i Kleszą
Drogą. Z tej ostatniej skręciliśmy w Drogę Węglową. Tu tradycyjnie już
zatrzymaliśmy się przy Diabelskim Kamieniu, żeby zrobić parę fotek. Stamtąd już
bez zbędnego zatrzymywania się pojechaliśmy przez Owczarnię nad Jezioro
Wysockie w Osowej. Nikt jednak nie miał ochoty na kąpiel, a zatem ruszyliśmy
wprost do Źródła Marii.
Bywałem tam już kilkakrotnie, ale nie
wiedziałem, że znajdująca się w tym miejscu figurka Matki Boskiej jest już
piątą z kolei. Pierwsza postawiona została w 1922 roku jako wotum za brak ofiar
śmiertelnych w wypadku podczas budowy linii kolejowej z Gdyni do Kokoszek. Ostatnia
zaś ma dopiero 11 lat.
Dalsza droga z Wielkiego Kacka wiodła nas przez
Karwiny, Kacze Łęgi (tu troszkę pobłądziliśmy na leśnych duktach), Chylonię i
Meksyk.
W gdyńskiej elektrociepłowni spędziliśmy około
godziny. O profilu jej działalności opowiadał nam najpierw dyrektor ds. produkcji,
a następnie w towarzystwie przewodnika zwiedzaliśmy poszczególne obiekty tego
przedsiębiorstwa. Naszą uwagę zwracano przede wszystkim na proekologiczny
aspekt działalności firmy. Rzeczywiście, mimo spalania około dwóch ton dziennie
węgla, zanieczyszczenia z elektrociepłowni dzięki systemowi specjalistycznych
filtrów, są śladowe. Jest to widoczne nawet dla laika. Wystarczy bowiem
spojrzeć na kolor dymu z komina: jest niemal biały. A jaki wychodzi z komina
przeciętnego domu czy lokalnej kotłowni?
Na koniec skosztowaliśmy gorącej grochówki,
napiliśmy się kawy i wyruszyliśmy w drogę powrotną. W okolicy terminalu
promowego zgubiłem gdzieś kolegów i dalszą drogę do Gdańska pokonałem samotnie.
Dystans 69 km. Mile spędzona sobota.
Matemblewo |
Jezioro Wysockie |
Źródło Marii |
Elektrociepłownia Gdynia |
Kot w elektrociepłowni |