Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poczta polska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poczta polska. Pokaż wszystkie posty

Znowu o poczcie...

 

 

 

 

 


W ciągu ostatnich lat z Pocztą Polską wielokrotnie miałem na pieńku. Dzisiaj znowu jej pracownicy podnieśli mi ciśnienie. Konkretnie chodzi o placówkę pocztową przy ul. Sychty na gdańskiej Strzyży. W czym problem? Ano w tym, że 4 czerwca otrzymałem awizo z informacją o nadejściu przesyłki poleconej i o tym, że mogę ją odebrać w  następnym dniu roboczym. Pojechałem więc tam dzisiaj i po odstaniu pół godziny w dużej kolejce, która wiła się po placu aż po pomnik Stanisława Maczka, dostałem się przed oblicze jednej z dwóch pań, które obsługiwały dzisiaj klientów. Owa pani oznajmiła mi, że nie ma dla mnie żadnej przesyłki. Pokazałem jej zatem zdjęcie awiza. Wtedy zerknęła ponownie do komputera i równie obojętnym co poprzednio tonem powiedziała:

- Listonosz  ma ze sobą ten list. Nie rozliczył się w piątek. Niech pan przyjdzie  jutro. Może wtedy będzie.

I czy w takiej sytuacji nie może człowieka trafić szlag? Co to znaczy: nie rozliczył się? Jakim prawem listonosz nosi przy sobie cudzą korespondencję przez trzy dni?! Mam nadzieję, że ktoś z kierownictwa (niechby tylko gdańskiego) Poczty Polskiej wyjaśni mi tę sytuację…

Notarialne pełnomocnictwo dla poczty


W swoim czasie udzieliliśmy sobie z żoną wzajemnych pełnomocnictw do  reprezentowania przed sądami, bankami i innymi instytucjami. Oczywiście nie na gębę. Stosowne dokumenty sporządzone zostały w formie aktu notarialnego. Wydawałoby się więc, że nie będzie żadnych problemów, gdyby któreś z nas nie mogło osobiście stawić się w jakimś urzędzie czy dokonać jakiejś czynności administracyjnej w imieniu współmałżonka. Teoretycznie tak to działa, ale  nie wszędzie. Wyjątkiem jest (a może była, ale o tym później) Poczta Polska…

W naszej skrzynce listonosz zostawił dzisiaj  awizo dla żony. Tak się złożyło, że akurat cały dzień byliśmy w domu. Nie wiem więc, dlaczego nie nacisnął przycisku domofonu i nie zadzwonił. Na awizie nie było widać godziny jego wystawienia ani  informacji o tym, kiedy można odebrać przesyłkę. Pamiętam, że jeszcze niedawno doręczyciele mieli obowiązek zamieszczać takie informacje. Ale mniejsza z tym. Pofatygowałem się do urzędu pocztowego przy ul. Sychty 6 w Gdańsku.

Pani w okienku popatrzyła na awizo, potem poklikała coś na klawiaturze komputera i oznajmiła, że przesyłka jeszcze nie wróciła od listonosza. Chwilę potem dodała:

- I tak by pan nie mógł jej odebrać, bo to jest przesyłka sądowa.

- Ale ja mam pełnomocnictwo notarialne, które obejmuje również korespondencję sądową – pokazałem odpowiedni dokument.

- To nie ma znaczenia. Musi mieć  pan  pełnomocnictwo pocztowe -  urzędniczka poczty sprowadziła mnie na ziemię. – Oto formularz. Niech żona wypełni, podpisze i przyniesie.

- Jeżeli żona miałaby czas, żeby przynosić tu jakiś formularz, to sama mogłaby też odebrać list! – zdenerwowałem się. – Po to mam chyba notarialne upoważnienie, żeby ją w tym wyręczyć.

- Nic nie poradzę. Takie mamy przepisy – pani po drugiej stronie szyby była pewna swego.

- A jest tu jakaś kierowniczka?! – podniosłem nieco głos.

Wtedy zareagowała pani siedząca przy sąsiednim okienku. Powiedziała coś „mojej” urzędniczce, a ta, nieco skonfundowana, poinformowała mnie, że od dzisiaj można już odbierać korespondencję sądową na podstawie notarialnego upoważnienia. Wygląda zatem na to, że będę jednym z pierwszych klientów poczty, którzy skorzystają z  nowych regulacji. A swoją drogą to kompletny absurd, że przez tyle lat prawo pocztowe stało wyżej nad prawem cywilnym. Wszak notariusze to urzędnicy państwowi i osoby zaufania publicznego. Jeżeli więc ktoś  nie respektuje  wystawionych przez nich pełnomocnictw, to tak jakby podważał ich znaczenie. 
P.S. Następnego dnia (03.09.2019) odebrałem wspomniane pismo bez żadnych problemów...

Skalpel dla poczty


Nie od dziś wiadomo, że Poczta Polska to skostniały moloch, nienadążający za szybko zmieniającymi się realiami życia.  Nie sądziłem jednak, że aż do tego stopnia! A oto wymowny przykład na potwierdzenie powyższego twierdzenia.
Z moim długoletnim kolegą (43 lata znajomości) rokrocznie wysyłamy sobie kartki świąteczne. Nie inaczej było też w tym roku. I nie byłoby o czym mówić, gdybym przypadkiem nie spojrzał na stempel pocztowy. Tam zaś wyraźnie było napisane, a właściwie odbite, że kartka została nadana w Stargardzie Szczecińskim. Sęk w tym, że takiego miasta w Polsce nie ma. Owszem było, ale od pierwszego stycznia 2016 roku jest tylko Stargard. A zatem Poczcie Polskiej nie wystarczyły prawie trzy lata, żeby zmienić datowniki w urzędach pocztowych tego trzeciego pod względem wielkości miasta w województwie zachodniopomorskim. Jest ich bodajże dziesięć. Może ktoś zafunduje pocztowcom te marne parę sztuk nowych datowników? Albo chociaż skalpele, żeby wycięli to zbędne określenie z nazwy miasta…

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty