Krzysztof Gajewski - wówczas podinspektor |
Wszystko wskazuje na to, że nowym komendantem
głównym policji zostanie Krzysztof Gajewski. Pewnym paradoksem jest tutaj fakt,
że ten funkcjonariusz policji, notabene z mojego rocznika, bronił się jeszcze
dziesięć lat temu przed myślą o dalszym awansie. Oto fragment wywiadu, jaki
przeprowadził z nim Michał Stąporek z portalu Trojmiasto.pl w grudniu 2005
roku.:
- Nie obawia się pan
wejść miedzy kibiców, a pewnie bałby się Pan awansu np. do komendy
wojewódzkiej?
- Moja natura kłóci się
już z tymi obowiązkami, które pełnię jako komendant miejski. Nie chciałbym
przechodzić nigdzie wyżej.
Wbrew tym słowom Krzysztofowi Gajewskiemu przyszło
pełnić obowiązki komendanta
wojewódzkiego w Bydgoszczy i w Gdańsku, a następnie zastępcy komendanta
głównego. Teraz zaś wstępuje na najwyższy szczebel w policyjnej
hierarchii. Nie jest to oczywiście
zarzut, lecz przykład na to, jak niezbadane są wyroki opatrzności...
Osobiście niewiele miałem do czynienia z panem
Gajewskim, ale zrządzeniem losu kilka razy się na niego natknąłem. Było to dawno
temu, więc nie ufając swojej pamięci, odwołam
się do zapisków ze swojego dziennika:
25.06.02.
Wtorek
Samoobrona
zapowiedziała na dzisiaj liczne demonstracje i blokady ciągów komunikacyjnych.
W Gdańsku miało zostać zablokowane skrzyżowanie ulic: Grunwaldzkiej,
Miszewskiego i Do Studzienki. Akcja miała rozpocząć się o godzinie jedenastej.
Przyjechałem
na miejsce o godz. 1110.
Niestety, na skrzyżowaniu nie zauważyłem nic odbiegającego od
codziennego gwaru i zgiełku. Dopiero po dokładniejszym rozejrzeniu się
stwierdziłem obecność kilku radiowozów policyjnych i samochodu ekipy
telewizyjnej. Rychło też odkryłem
stanowisko dowodzenia, które znajdowało się tuż przed apteką „Morską”. To stąd
komendant miejski policji w Gdańsku, Krzysztof Gajewski, wydawał dyspozycje
podległym funkcjonariuszom. Wokół niego zebrała się spora grupa dziennikarzy i
fotoreporterów. Wszyscy czekali na dalszy rozwój wypadków. Tymczasem nie działo
się nic. Jedynie siły policyjne ciągle ulegały wzmocnieniu o kolejne plutony
oddziału prewencji.
O dwunastej
trzydzieści zrobił się mały szum. Od strony opery nadchodziła jakaś grupa z
transparentem Samoobrony. Kiedy podeszli bliżej okazało się, że jest to trzech
mężczyzn i tyleż kobiet. Te ostatnie były mocno korpulentne, co zadaje kłam
twierdzeniom, jakoby partia Leppera grupowała wyłącznie biednych i głodnych.
„Demonstracja” szybko przeszła do siedziby Samoobrony przy Miszewskiego i to
było właściwie wszystko. Przedstawiciele mediów byli wyraźnie zawiedzeni. Tyle
czekania na nic. Wkrótce więc rozeszli
się. Policja patrolowała skrzyżowanie jeszcze do 1430.
Blokady nie
było. Jednak setki funkcjonariuszy przez kilka godzin stało bezczynnie, zamiast
wykonywać w tym czasie normalne
codzienne obowiązki. Paliwo do radiowozów też nie wlało się za darmo.
Czyżby Lepper i jego kompania polubili zabawę w kotka i myszkę?
03.04.03.
Czwartek
„Ty jesteś komendantem, ale na Trakcie
Królewskim rządzę ja!” – taki podpis zaproponowałem pod zdjęcie
przedstawiające scenę powitania gdańskiego „pirata” i komendanta policji
Gajewskiego. Moja propozycja znalazła się wśród kilku wyróżnionych jako
najciekawsze w konkursie Dziennika Bałtyckiego, który prowadzi od
pewnego czasu zabawę w podpisywanie fotek. Niby drobiazg, a cieszy.
Krzysztof Gajewski i Andrzej Sulewski |
29.05.04.
Sobota
Poszedłem na Długą, aby obejrzeć paradę
zorganizowaną z okazji Święta Miasta. Widownia dopisała, ale oficjele jakby
mniej. Na przedzie kroczył, pchając przed sobą wózek ze swoją latoroślą,
prezydent Adamowicz z małżonką. Za nim szło kilkunastu radnych w dawnych strojach i paru współcześnie
odzianych rajców. Przy Złotej Bramie, w grupie gapiów, zauważyłem komendanta
miejskiego policji w cywilu. Krzysztof Gajewski
popatrzył przez chwilę na barwny pochód, po czym wraz z żoną i synkiem udał się w stronę
tunelu, nieopodal budynku Lotu. Innych znanych twarzy nie udało mi się dojrzeć.