Klementynka, Huldra i Syrenka



Klementynka w Genewie

W trakcie zwiedzania różnych miejsc natrafiamy często na rzeźby przedstawiające postacie nagich kobiet.  Zazwyczaj nie zastanawiamy się nad ich symboliką. A szkoda! Zwykle bowiem autor bądź pomysłodawca danej figury chciał pokazać coś więcej niż gołe ciało kobiety. Czasami chodzi o postać z baśni, jak w przypadku Małej Syrenki z Kopenhagi, będącej uosobieniem postaci z baśni Jana Christiana Andersena pt. "Mała Syrena". Innym razem jest to protest przeciwko wykorzystywaniu młodych dziewcząt, co uosabia figurka Klementynki w Genewie. W jeszcze innym przypadku jest  to postać z wierzeń ludowych, np. Huldra (żeńska odmiana trolla). 

Kopenhaga 

Parę takich posągów miałem okazję obejrzeć podczas wędrówek po różnych krajach Europy. Kopenhaską Syrenkę zapewne każdy zna, ale może oprócz pozostałych sfotografowanych  przeze mnie rzeźb, widział ktoś inne postacie młodych dziewcząt zastygłe w formie artystycznego posągu. Chętnie je poznam ...

Z Klementynką w Genewie

Varens Huldra w Goteborgu


Mała Syrenka w Kopenhadze

 

Konfidenci





Konfidenci - autografy autorów

W gdańskim Klubie Technika NOT odbyło się wczoraj spotkanie z wydawcą i autorami książki "Konfidenci". Na sali zgromadzili się  głównie sympatycy i członkowie klubu "Gazety Polskiej". Średnia wieku uczestników spotkania oscylowała w granicach sześćdziesiątki. Widać było, że w większości doskonale się znają. 

Sławomir Cenckiewicz, Witold Bagieński, Piotr Woyciechowski (autorzy) i Piotr Jegliński (szef wydawnictwa Editions Spotkania) przybyli z półgodzinnym opóźnieniem. Powodem tego poślizgu było wcześniejsze spotkanie w Gdyni, które nieco się przeciągnęło. W trakcie oczekiwania na przyjazd bohaterów wieczoru po sali krążyły różne osoby rozdające ulotki. Na awersie jednej z nich widnieje postać św. Andrzeja Boboli, zaś na rewersie tekst modlitwy do tego świętego. Druga ulotka zawiera spis  haseł, jakie należy wpisać w Google, żeby poznać prawdę - jak twierdzą jej autorzy - o m.in. Lechu Wałęsie i Henryce Krzywonos.

Modlitwa do św. Andrzeja Boboli
Konfidenci - autorzy podpisują swoje dzieło

Jeżeli chodzi o książkę "Konfidenci" to jest to opasły tom (720 stron) zawierający mnóstwo przeskanowanych dokumentów bezpieki, bogatą bibliografię, dużo komentarzy oraz indeks nazwisk, pseudonimów i kryptonimów. Pozycja ta wydana jest w oprawie broszurowej i kosztuje 60 zł. O jej zawartości nie mogę się póki co wypowiadać, gdyż muszę najpierw zapoznać się z treścią dzieła. Z głosów w dyskusji wynikało jednak, że nie wszyscy są usatysfakcjonowani ustaleniami autorów. Komuś brakowało np. wzmianki o Stefanie Niesiołowskim, komuś innemu natomiast przeszkadzało umieszczenie  nazwiska Wiesława Chrzanowskiego. Generalnie jednak nikt nie krytykował książki jako takiej. Inna sprawa, że wśród zebranych dominowali sympatycy tylko jednej opcji politycznej.

Płonący konar



Prof. J. P. Dranok (zdjęcie z Angory)

W ostatnich latach dwudziestego wieku furorę zrobił Sildenafil, lek na zaburzenia erekcji, znany powszechnie jako Viagra (dostępny w sprzedaży od 1998 roku). Od czasu "niebieskiej tabletki" na rynku pojawiło się mnóstwo suplementów wspomagających potencję. O ile niegdyś temat "pigułek na seks" był raczej wstydliwy i rzadko poruszany publicznie, o tyle teraz stał się tak popularny jak leki na katar. Telewizja bez przerwy raczy nas reklamami Braveranu, który rzekomo staje na wysokości zadania (nie wiem tego z autopsji, gdyż w zupełności wystarczy mi potencja, jaką obdarzyła mnie natura) lub Permenu.



Można śmiać się z reklamowych haseł typu: "Prawdziwy mężczyzna wie jakiej rozpałki użyć, kiedy konar nie chce zapłonąć...", ale nie zmienia to faktu, że producenci wspomagaczy przypuścili prawdziwy szturm na mężczyzn, którym wmawiają cuda na kiju.  Ostatnio zetknąłem się z reklamą środka o nazwie ActivForte plus, która zajmuje dwie strony tygodnika "Angora". Czegoż tam nie ma....



Z rozmowy z rzekomym profesorem (nigdzie nie znalazłem informacji o istnieniu profesora  o nazwisku J.P. Dranok) wynika, że promowane przez niego kapsułki zapewniają nie tylko to, że cyt. "staniesz się albo znowu będziesz prawdziwym ogierem", ale też sprawią, że twój członek powiększy się nawet 3,5-krotnie. Fascynujące, prawda? Przeliczcie sobie sami, ile to wyjdzie...



Kto chce, niech wierzy. Ja uważam, że to kolejny sposób na wyciąganie pieniędzy od niedowartościowanych facetów.

W cieniu atomowej apokalipsy


Ewa Gruner-Żarnoch   fot. Agencja Gazeta

Z inicjatywy profesora Pawła Soroki powstaje dokumentalna książka pod  roboczym tytułem "Dwie ukryte tragedie w cieniu atomowej apokalipsy".  Pozycja ta będzie składać się z trzech części poświęconych pewnym, raczej mało znanym, wydarzeniom  z października 1962 r. Pierwsze to kryzys kubański, który o mało co nie doprowadził do trzeciej wojny światowej. Wspomniane w tytule tragedie wydarzyły się 9 października 1962 roku: katastrofa kolejowa koło Moszczenicy pod Piotrkowem Trybunalskim i  wypadek z udziałem czołgu na ulicach Szczecina.



Mam przyjemność być współautorem  tej książki w części dotyczącej  szczecińskiej tragedii. W ramach zbierania materiałów dane mi było rozmawiać z wieloma interesującymi ludźmi, m.in. z Iwoną Bartólewską, reżyserem filmu  "...i wjechał czołg", a także z dr Ewą Gruner-Żarnoch. Zarys sylwetki tej ostatniej zamieszczam poniżej.



Ewa Gruner- Żarnoch jest emerytowaną lekarką. Od 25 lat pełni funkcję prezesa szczecińskiego oddziału Federacji Rodzin Katyńskich. Jej ojciec, pułkownik Julian Gruner (również lekarz), był jedną z ofiar zbrodni katyńskiej. Pani Ewa przez dwa miesiące brała udział w ekshumacjach. Udało jej się nawet odnaleźć zegarek i sygnet ojca.  Te trudne przeżycia okupiła zawałem. Opublikowała książkę "Starobielsk w oczach ocalałych jeńców". 10 kwietnia 2010 roku miała lecieć feralnym TU-154 do Smoleńska. Swoje miejsce odstąpiła jednak komuś innemu. Dzięki temu nadal żyje.



Kiedy dowiedziałam się o tragedii - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" - to pomyślałam jakby mój ociec z charkowskiej mogiły przemówił, że to jeszcze nie mój czas.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty