Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Martyna Wojciechowska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Martyna Wojciechowska. Pokaż wszystkie posty

Z Beatą Pawlikowską wyprawy nie tylko samotnie


Czytam aktualnie grubaśną książkę Beaty Pawlikowskiej Samotne wyprawy.  Pozycja ta liczy 540 stron, ale tekstu jest o wiele mniej. Dużo miejsca zajmują zdjęcia oraz rysunki autorki. Poza tym formatowanie jest przeprowadzone w ten sposób, że na poszczególnych stronach jest wiele światła. Książka jest oprawiona w sztywną okładkę i robi solidne wrażenie. Co do zawartości, to rzuca się w oczy przede wszystkim autopromocja podróżniczki. Jeżeli jednak przebrnie się przez filozoficzne rozważania i duchowe rozterki autorki, to z reszty można wyłuskać wiele przydatnych dla podróżników rad i wskazówek. Nie ulega bowiem wątpliwości, że Pawlikowska jest jedną z najbardziej doświadczonych polskich podróżniczek.  Jej atutem jest też fakt, że sama finansuje swoje podróże, czego nie można powiedzieć na przykład o Martynie Wojciechowskiej. Ta ostatnio podróżuje bowiem zazwyczaj w towarzystwie ekipy telewizyjnej i za pieniądze sponsorów.

Beata Pawlikowska promuje podróże niskobudżetowe. Nie sypia w luksusowych hotelach i nie korzysta z drogich środków transportu. Chce jak najbardziej wtopić się w miejscowe społeczności i poznać ich życie od wewnątrz. Jak pisze we wspomnianej książce – na miesięczną wyprawę zabiera tylko tysiąc dolarów i często jeszcze coś z tej sumy zostaje jej po powrocie. Osobiście bardzo mi się podoba ten styl podróżowania. W tym przypadku wzorem jest dla mnie Wojciech Dąbrowski, który może nie jest tak medialnie znaną postacią jak Beata Pawlikowska, ale na pewno ma większy dorobek podróżniczy. Choćby z racji tego, że podróżuje od tylu lat, ile Pawlikowska ma ich przeżytych. Tu nie mogę się oprzeć chęci pochwalenia, że odbyłem z nim już dwie podróże, a trzecia – być może najistotniejsza –  wkrótce przed nami…

A propos wypraw ze znanymi podróżnikami, to z Beatą Pawlikowską też można gdzieś się wybrać. Aktualnie zbiera ona chętnych do wyjazdu do Boliwii, Peru i Chile. Niestety, w tym wypadku nie jest to podróż niskobudżetowa. Za 19 dni w towarzystwie pani Beaty trzeba bowiem zapłacić ponad siedemnaście tysięcy złotych plus dodatkowe cztery tysiaki na bilety lotnicze. Ale jeżeli ktoś ma parę złotych na zbyciu i chęć zwiedzenia miejsc, w które sam nigdy by się nie wybrał, to dlaczego nie…

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty