Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bytów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bytów. Pokaż wszystkie posty

Kaszuby i Gochy

Grabowo Parchowskie
    Rowerowy wyjazd na Kaszuby planowałem na cztery dni. Ostatecznie jednak pokonałem zaplanowany dystans w czasie o jeden dzień krótszym. Łącznie przejechałem 264,41 km, co dało dzienną średnią  88 kilometrów. A tak to wyglądało w szczegółach:

We wtorek wczesnym popołudniem wyjechałem z Gdańska przez Jasień i Kokoszki, by następnie przez Czaple i Pępowo dojechać rowerową ścieżką do Żukowa. Dalsza trasa wiodła drogą nr 211 przez Borkowo i Borowo. Przed Dzierżążnem skręciłem w lewo i przez Mezowo, Kiełpino, Somonino, Goręczyno i Ostrzyce (pomiędzy dwoma ostatnimi miejscowościami przebiega ładna ścieżka rowerowa) dotarłem na Złotą Górę (ostry podjazd). Tutaj przy pomniku Bojowników Ruchu Oporu, zgodnie z wieloletnim zwyczajem, zrobiłem sobie przerwę na posiłek. Za mną było już 50 kilometrów. Po krótkim odpoczynku pojechałem drogą nr 228 przez Brodnicę Górną, Maks, Borucino, Klukową Hutę i Węsiory do Sulęczyna. Tutaj zrobiłem niezbędne zakupy i pojechałem biegnącą wzdłuż Jeziora Mausz, zbudowaną z betonowych płyt, dróżką do Grabowa Parchowskiego, gdzie dzięki uprzejmości teściów mojego syna miałem do dyspozycji domek letniskowy.

Następnego dnia w samo południe wyruszyłem w kierunku Lipnicy. Do wyboru miałem kilka dróg: asfaltową przez Bytów lub mieszaną przez Naklę, Skwierawy, Sominy, Prądzonkę, Rudniki i Zapceń. Wybrałem tę ostatnią. Nie był to najszczęśliwszy wybór, zważywszy na dużą ilość piaszczystych odcinków drogi. Generalnie jej większość (poza okolicami Nakli oraz trasy Zapceń – Lipnica) powadziła przez leśne dukty i polne drogi. Pokonanie zaledwie 52 kilometrów zajęło mi ponad cztery godziny. Niemal na całej trasie towarzyszył mi ponury widok śladów zniszczeń, jakich dokonała pamiętna wichura przed niespełna trzema laty. Ogromne sterty suchych gałęzi i wydobytych z ziemi pniaków z korzeniami, to stały element tutejszego krajobrazu. Gdzieniegdzie widać jeszcze połamane drzewa, ale w większości teren jest już uprzątnięty. W niektórych miejscach posadzono już nowe drzewa.

Tym razem nocleg wypadł mi w mieszkaniu siostrzenicy mojej żony. Przy okazji poznałem także bliżej jej gościnnych teściów. Zwiedziłem pieszo Lipnicę wraz z przylegającym do niej urokliwym jeziorkiem o nazwie Głęboczek (rzeczywiście jest ono głębokie). Drugie z jezior otaczających Lipnicę nazywa się Kiedrowickie, ale to oglądałem tylko z rowerowego siodełka. Ponadto dzięki uprzejmości teścia wspomnianej siostrzenicy żony odwiedziłem zarządzaną przez niego żwirownię Lafarge w Ostrowite, gospodarstwo szwagra we wsi Łąkie i Hamer-Młyn nad Kłonecznicą. Rzuciłem także okiem na świetnie zorganizowaną firmę Karo należącą do miejscowego potentata Wojciecha Megiera oraz na Farmę Noe w Luboniu.

Trzeciego dnia rano wyruszyłem do Bytowa. Nie byłem w tym mieście już od kliku lat. W tym czasie pięknie odrestaurowano tu zabytkowy most kolejowy nad Borują. Zajrzałem także na bytowski rynek oraz na dziedziniec krzyżackiego zamku z XIV wieku. Następnie przez Pomysk Wielki i Parchowo ponownie dojechałem nad Jezioro Mausz. Tu odpocząłem przez dwie godziny i wyruszyłem w stronę Gdańska. Do Złotej Góry jechałem tą samą drogą co poprzednio, ale potem skręciłem na Kartuzy i dalej pojechałem przez Przodkowo i Miszewo do Gdańska.

Ten etap (ponad 131 km) dał mi się nieco we znaki, gdyż większość trasy jechałem pod wiatr. Ponadto źle obliczyłem zapas wody i po prostu mi jej zabrakło na około 20 km przed domem. Nie wspominam też dobrze odcinka Kartuzy- Miszewo, gdyż droga jest tam dość wąska, a ruch samochodowy znaczny. Podmuchy po przejeździe niektórych ciężarówek wprost zrzucały mnie na pobocze.

Tak czy inaczej, wycieczkę uważam za bardzo udaną. Do statystyki dodam jeszcze, że w ciągu tych trzech dni spaliłem prawie dziewięć tysięcy kalorii.


Kościół w Grabowie Parchowskim

Kłodno nad Mauszem

Jezioro Brodno Wielkie


Złota Góra

Jezioro Ostrzyckie

Jezioro Ostrzyckie

Ścieżka z Goręczyna do Ostrzyc

Zachód nad Mauszem


Ostrów Mausz

Jezioro Mausz



Ślady po wichurze z 2017 roku




Nakla


Jezioro Głęboczek

Kościół w Lipnicy


Rzeka Kłonecznica

Hemer-Młyn

Dodaj podpis



Zamek w Bytowie

Brama w Bytowie

Most kolejowy w Bytowie

Borzyszkowy

Żwirownia - Ostrowite

Rowerem przez Kaszuby


Zagroda Modrzewo



117,24 km w 5 g, 13 m

Dwa ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem intensywnych przejazdów rowerowych. Wczoraj wystartowałem z Gdańska do Modrzejewa pokonując 117 kilometrów. Jechałem między innymi przez Żukowo, Somonino, Brodnicę, Stężycę, Korne, Bytów i Tuchomko. Po drodze podziwiałem oczywiście kaszubskie krajobrazy, a czasami mruczałem pod nosem, gdy trzeba było pedałować pod górę, np. z Brodnicy Dolnej do Brodnicy Górnej.



Na miejscu odwiedziłem rodzinę, po czym już bez roweru, wypluskałem się w Jeziorze Borowym oraz obejrzałem tzw. Zagrodę Modrzewo. Jest to prawie trzystuletni dom o konstrukcji ryglowej, który przeprowadził do Modrzejewa z Nowych Hut Cezary Materek, po czym urządził w nim Izbę Regionalną.


108,83 km w 5 g. 11 m

Dzisiaj rano postanowiłem nieco zmodyfikować trasę powrotną. Pojechałem więc przez Chotkowo, Dąbrówkę, Bytów i Sulęczyno. Potem  znów wróciłem na wczorajszy szlak, którym podążałem aż do Żukowa. Tu znowu zmieniłem kierunek i zamiast przez Pępowo i Rębiechowo pojechałem do Gdańska przez Lniska i Leźno. Wyszło kilka kilometrów mniej, ale za to w Kokoszkach zaliczyłem glebę. Lądowanie w rowie po wypadnięciu z koleiny było dość nieprzyjemne, gdyż skończyło się stłuczeniem żebra o brzeg kierownicy.



W sumie jednak wycieczkę uważam za udaną, gdyż dopisywała pogoda, a co za tym idzie - kaszubskie jeziora, lasy oraz zielone pola i łąki miały większy urok.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty