Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bilety. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bilety. Pokaż wszystkie posty

Pamir - przed wyprawą



Wyprawa do Tadżykistanu i Kirgizji, połączona z przejazdem słynną Pamir High Way, już na dwa tygodnie wcześniej, przysparza nam dodatkowych wrażeń. Im bliżej wyjazdu z Gdańska i wylotu z Kaliningradu, tym więcej niespodzianek. Niedawno zmieniono godzinę odlotu samolotu z Moskwy do Ufy. Przedwczoraj zaś przedstawicielka Ural Airlines poinformowała mnie telefoniczne, że lot z Ufy do Duszanbe został odwołany. Tym samym została zachwiana cała konstrukcja naszej podróży, składająca się przecież z trzech  następujących po sobie lotów. O problemie powiadomiłem  inicjatora wyprawy Wojciecha Dąbrowskiego. Ten doświadczony podróżnik i tym razem znalazł wyjście z sytuacji. Wyszukał mianowicie inne połączenie do Duszanbe: Kaliningrad - Moskwa - Czelabińsk. Zaproponował to rozwiązanie liniom lotniczym Ural (również w moim imieniu). Po kilku godzinach bilety zostały przebukowane. Różnica dotyczy nie tylko trasy, ale też czasu. Po pierwsze, z Kaliningradu wylecimy już 10 września (nie będziemy więc tam nocować), a po drugie, w Duszanbe będziemy o jeden dzień wcześniej. Ominie nas też nocleg w Ufie. Oby nie było kolejnych negatywnych zaskoczeń...



Ciekawostką jest fakt, że o odwołaniu lotu z Ufy poinformowano mnie w języku rosyjskim, zaś o przebukowaniu biletu na inny termin dowiedziałem się dziś o 5.14 rano w języku angielskim. Dodam, że oba wymienione języki są mi znane jedynie po łebkach. Niestety...

Kolejowe nonsensy


To szwedzki pociąg, ale w podręcznym archiwum nie mam fotki polskiego składu

Po kilku latach przerwy znowu przyszło mi skorzystać z usług polskich kolei. O moich poprzednich doświadczeniach z tym przewoźnikiem pisałem we wrześniu 2012 roku. Dzisiaj mógłbym w zasadzie dosłownie przepisać tamte uwagi, bo naprawdę zmieniło się niewiele. Zadam sobie jednak odrobinę trudu, aby udowodnić, że lansowana ostatnio reklama PKP Intercity o treści "Zapowiada się dobra podróż" nie do końca odpowiada rzeczywistości.
Zamierzałem kupić bilet powrotny z Gdańska do Ustronia Zdroju. Wszedłem na odpowiednią stronę i zacząłem procedurę rezerwacji biletu. Niestety, już po chwili zorientowałem się, że nie będzie to takie proste. Kolejowy system nie przewiduje bowiem możliwości zabukowania biletu na termin dłuższy niż 30 dni od daty rezerwacji. To, co nie stanowi problemu dla Stena Line czy Polskiego Busa, w przypadku kolei jest przeszkodą nie do pokonania. Jako niepoprawny optymista pomyślałem sobie jednak, że to co jest niemożliwe do uzyskania  za pośrednictwem Internetu, uda się załatwić bezpośrednio przy okienku kasowym.
Stanąłem w kolejce na dworcu we Wrzeszczu do kasy z napisem "bilety krajowe". Po kilkunastu minutach złożyłem swoje zamówienie. Z początku szło dobrze. Pani kasjerka zaczęła nawet wypisywać bilet. Pierwszy zgrzyt pojawił się, gdy okazało się, że również tu nie mogę  nabyć biletu  z datą wyjazdu przekraczającą 30 dni. Trudno, pomyślałem sobie, powrotny bilet kupię później. Kiedy jednak zażyczyłem sobie rezerwacji miejsca do leżenia, kasjerka oznajmiła mi, że u niej jest to niemożliwe.
- Trzeba stanąć do tamtej kasy - wskazała mi stanowisko obok.
Kolejne kilkanaście minut i staję przed obliczem następnej funkcjonariuszki polskich kolei. Ta już na samym początku oznajmia mi, że może mi sprzedać bilet tylko do Pszczyny.
- A dalej? - pytam.
- Dalej Intercity nie kursuje. Tamtą linię obsługują Koleje Śląskie, a ja nie sprzedaję ich biletów.
- Ale ja mam tam niewiele czasu na przesiadkę, więc mogę nie zdążyć kupić biletu do Ustronia - tłumaczę najłagodniej jak potrafię.
Tu trzeba przyznać, że pani kasjerka wykazała się zrozumieniem dla mojej sytuacji. Na bilecie napisała odręcznie "dalej" i przystawiła pieczątkę.
- Z tym może pan iść do kierownika pociągu, gdyby nie zdążył pan kupić biletu w kasie.
Aha, w tej kasie była możliwość zapłacenia kartą. W tej obok przyjmowano bowiem wyłącznie  gotówkę.

Kto ma w głowie olej...


Ręczne wystawianie faktury

Rzadko jeżdżę w ostatnich latach pociągami, ale jak widzę,  nasze koleje,  mimo podziału na liczne spółki, nadal tkwią w dwudziestym wieku. Przekonałem się o tym dobitnie, kupując w Gdańsku Wrzeszczu bilety do Nowego Targu. Komputery w kasach co prawda są, ale kasjerki ciągle wypisują faktury ręcznie. Sposób zapłaty też jest tradycyjny, czyli gotówką, mimo iż w programie kasowym zauważyłem takie opcje jak przelew czy płatność kartą. No i drobiazgiem przy tym jest już fakt, że funkcjonują osobne okienka do zakupu biletów z rezerwacją miejsc i bez rezerwacji. O tuszy kasjerek nie wypowiadam się, bo to ich prywatna sprawa, ale system nagłośnienia przy szczelnie zabudowanych  - nie licząc małej szparki na bilety i pieniądze – okienkach można byłoby chyba zmodernizować bez większych inwestycji. I jeszcze jedna mała uwaga odnośnie  natrętnie żebrzących dzieci rumuńskich. Czy kręcący się po peronach funkcjonariusze SOK i policji nie są w stanie skutecznie wyeliminować tego zjawiska?
Czas na puentę. Przed wojną, kiedy koleje słynęły z rzetelności i punktualności, funkcjonowało takie powiedzenie: „Kto ma w głowie olej, ten idzie na kolej”. Po latach zostało ono, nie bez podstaw zresztą, brutalnie strawestowane na: „Kto ma w głowie olej, ten p……i kolej”.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty