Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lotnisko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lotnisko. Pokaż wszystkie posty

Barreiro i Amerigo Vespucci



Barreiro

Z hostelu wymeldowaliśmy się wczoraj o jedenastej. Zostawiliśmy tam jednak swoje rzeczy, gdyż zamierzaliśmy do wieczora powałęsać się po Lizbonie i nie tylko. Na początek kupiliśmy na dworcu rzecznym Terreiro do Paco bilety do Barreiro. Popłynęliśmy tam statkiem Jorge de Sena.  Z szerokiego w tym miejscu Tagu doskonale widoczna jest panorama Lizbony, począwszy od Ponte 25 de Abril (mostu 25 kwietnia) aż po most Vasco da Gama. Rejs w jedną stronę trwa 25 minut, co jest czasem w zupełności wystarczającym na obejrzenie od strony wody stolicy Portugalii oraz pobliskiego Barreiro. W samym Barreiro nie ma zbyt wiele do oglądania. Owszem, jest tu marina, stary i nowy dworzec kolejowy, sporo piaszczystych plaż, ale turystów niewielu.

Amerigo Vespucci
Po ponownym przypłynięciu do Lizbony obejrzałem z zewnątrz i od wewnątrz cumujący tu właśnie włoski żaglowiec Amerigo Vespucci. Ten trójmasztowiec, będący szkolną jednostką marynarki włoskiej, zwodowano ponad 82 lata temu.

Ostatnie spacery po ulicach starej części miasta. Niemal wszędzie na środku deptaków stoją stoliki okolicznych restauracji, a kelnerzy
 podsuwają pod nos potencjalnym konsumentom karty dań. Chodniki i deptaki wykonane są z białych i czarnych kostek brukowych.


Wieczorem pojechaliśmy na lotnisko. Nasz lot do Monachium przewidziany był co prawda na 6.15 rano, ale metro w Lizbonie nie kursuje od pierwszej w nocy do 6.30 rano. Trzeba więc było jakoś przekoczować kilka godzin. Osobiście nie narzekam, bo znalazłem idealne miejsce do spania.

Rano odlecieliśmy zgodnie z rozkładem. Obawiałem się nieco o terminowy przylot do Monachium, gdyż stamtąd mieliśmy odlot do Gdańska dosłownie na styk. Tymczasem w samolocie zasłabła jedna pasażerka i istniała groźba awaryjnego lądowania. Na szczęście obecny na pokładzie lekarz wraz ze stewardessami doprowadził tę kobietę do stabilnego stanu i bez problemów zdążyliśmy się przesiąść. Dwadzieścia minut po dwunastej byliśmy już w Gdańsku. Tym samym jedenastodniowa przygoda z Portugalią dobiegła końca.

Śladami Euro na dwóch kółkach.

Moja dzisiejsza trasa rowerowa wiodła początkowo przez Wrzeszcz, Brzeźno i Nowy Port. Wyruszyłem osiem godzin przed meczem Hiszpania – Włochy. Wszystkie ważniejsze skrzyżowania były już jednak obstawione przez policję. W okolicy stadionu kręciło się już kilka ekip telewizyjnych i całkiem spore grupki kibiców hiszpańskich. Ci ostatni chętnie pozowali do zdjęć. Jadąc w kierunku centrum mijałem kolejne grupy, które zmierzały w kierunku PGE Areny lub strefy kibica na Placu Zebrań Ludowych. Kibice nie zawsze chcieli pamietać o tym, że ścieżki rowerowe raczej nie są przeznaczone dla nich. Zwykle jednak sygnał dzwonka wystarczał, aby zrobili przejście.

PGE Arena



Fabryka Weyerhaeuser



Kibice hiszpańscy
Obwodnica ze Stężyckiej
Przez Gdańsk przejechałem ścieżką rowerową, która przez Kartuską i Łostowicką zaprowadziła mnie na Chełm. Stąd ul. Warszawską, Jabłoniową i Stężycką ruszyłem w kierunku obwodnicy, by wkrótce po jej przecięciu zatrzymać się na krótki postój w Kiełpinie Górnym, przy tutejszym kościele. Następnie ul. Goplańską podążyłem w kierunku niewielkiego zagajnika, gdzie natrafiłem na czarny szlak. Zaprowadził mnie on do Kokoszek. Przejechałem kilkaset metrów wzdłuż Kartuskiej i odbiłem w prawo, w ulicę Bysewską.  W Kokoszkach obejrzałem będącą w trakcie zaawansowanej budowy fabrykę Weyerhaeuser. Stąd było już niedaleko do lotniska, na które dojechałem ulicami Nowatorów  i od Rębiechowa nieczynnym odcinkiem Słowackiego. W gdańskim porcie lotniczym ruch był dzisiaj ogromny. Samoloty lądowały i startowały co parę minut. W powrotnej drodze, na leśnym odcinku  ulicy Słowackiego, obserwowałem korek na prawej nitce jezdni. Lewa została bowiem zamknięta w związku z meczem - mogły się nią poruszać jedynie autobusy i pojazdy vipów. Trasa była ładnie udekorowana flagami wszystkich państw biorących udział w Euro.
Dzisiejszy dystans – 62 kilometry. Pogoda wymarzona do jazdy.

Kościół w Kiełpinie Górnym
Rębiechowo
Gdańsk Słowackiego

Przylot reprezentacji Niemiec





Reprezentacja piłkarska Niemiec przyleciała  do Gdańska najdłuższym Boeingiem 747-8 (długość 76,3 m). Samolot Lufthansy wylądował w Rębiechowie o godzinie 15.05. Przed bramą lotniska już pół godziny wcześniej zaczęli zbierać się ciekawscy. Z każdą chwilą ich przybywało, choć wiadomo było, że praktycznie nie ma szans na ujrzenie choćby jednego futbolisty niemieckiego. Zawodnicy wsiedli bowiem do autokaru, który podstawiony został do trapu samolotu na płycie lotniska. Dodatkowo spod bezpośredniego sąsiedztwa bramy potencjalnych widzów skutecznie odsuwali gorliwi funkcjonariusze policji i Służby Ochrony Lotniska. Pół godziny po wylądowaniu drużyna niemiecka odjechała  do  Dworu Oliwskiego, gdzie będzie przebywać przez czas EURO  2012.

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty