Od soboty w całej Polsce głośno jest o
dokumentalnym filmie Tomasza Sekielskiego o pedofilii wśród księży. Wstrząsający obraz „Tylko nie mów nikomu”
dostępny jest na You Tube i obejrzało go
już kilkanaście milionów widzów. Ich liczba zresztą stale wzrasta. W filmie pokazano
nie tylko ofiary księżej chuci, ale też rozmowy z niektórymi sprawcami.
Niestety, często są to ludzie stojący nad grobem i żadna sprawiedliwość ich już
nie dosięgnie. Niektórzy, jak ksiądz Franciszek Cybula, były spowiednik prezydenta Wałęsy, już przenieśli się do wieczności. Zapewne niewiele też ziemskiej egzystencji
przed twórcą sanktuarium w Licheniu. Eugeniusz Makulski ma już bowiem 91 lat.
To tylko najbardziej znane nazwiska. Inni to „zwykli”
proboszczowie i wikarzy. Na szczęście nie ma wśród nich biskupów, choć wielu
hierarchów jest odpowiedzialnych za tuszowanie znanych sobie przypadków
pedofilii, np. Leszek Sławoj Głódź. Metropolita gdański doskonale wiedział o
niechlubnych elementach życia księdza Cybuli, a mimo to wychwalał jego zasługi
podczas pogrzebu. Tenże arcybiskup o filmie braci Sekielskich wyraził się
lekceważąco, mówiąc, że byle czego nie ogląda.
Jest jednak nadzieja, że w Episkopacie przeważą
zwolennicy poważnego potraktowania tematu, a nie konserwatyści traktujący każdą
krytykę jako atak na Kościół. O ile w przypadku „Kleru” jakoś się to mogło
obronić, bo to przecież była tylko fikcja (choć też oparta na faktach), o tyle
dokumentu „Tylko nie mów nikomu” w
żadnym razie nie da się podciągnąć pod atak na katolików, czy szerzej mówiąc,
na religię. Takich wątków tam po prostu nie ma.