Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ścieżka rowerowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ścieżka rowerowa. Pokaż wszystkie posty

Nie trąb na mnie, dziadku


Możliwe, że mam obsesję na punkcie ścieżek rowerowych, a ściślej rzecz ujmując, pałętających się po nich pieszych. Tu istotna uwaga – nie mam nic przeciwko pieszym jako takim. Sam zresztą nim często bywam. Ale uwaga - skoro jezdnie są dla pojazdów, ścieżki dla rowerów, to chyba logiczne, iż dla pieszych pozostają chodniki. Ale do rzeczy.

Jadę sobie spokojnie przez Kokoszki. Przejeżdżam skrzyżowanie Kartuskiej i Budowlanych i kieruję się w stronę Leźna. Na wprost mnie ścieżką rowerową maszeruje trójka szkrabów. Tak na oko z pierwszej lub drugiej klasy podstawówki. Chodnik obok jest pusty. Naciskam więc kilkakrotnie przycisk dzwonka. Dwóch chłopców schodzi na bok, ale trzeci nie zamierza ustępować. Ba, w chwili kiedy go mijam, krzyczy za mną:

- Nie trąb na mnie, dziadku!

Przyznaję, że mnie zamurowało. Nie dlatego, że dzieciak nazwał mnie dziadkiem, bo w istocie nim jestem i to po wielokroć, choć akurat nie dla niego. Bardziej zszokował mnie sam fakt takiej – co tu ukrywać – bezczelnej odzywki. Nie dość, że chłopak nie poczuwał się do żadnego przewinienia, to jeszcze wykazał się całkowitym brakiem szacunku dla –  jakby nie było – starszego człowieka.

Żeby nie było zbyt moralizatorsko i żeby ktoś nie przypomniał mi starego przysłowia „Nie pamięta wół jak cielęciem był”, to przyznaję, że ja też nie byłem w młodości aniołkiem. Owszem, rozrabiało się w szkole i poza nią. Nie pamiętam jednak, żebym niegrzecznie odzywał się do ludzi starszych. Może wpływ na to miał fakt, że wychowywałem się w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znali  W razie takiego lub podobnego incydentu moja matka na sto procent  by się o tym dowiedziała, a wtedy mój tyłek dokładnie zapoznałby się ze smakiem leszczynowej lub brzozowej rózgi. Teraz oczywiście dzieci się nie bije…

Koniec świata na ścieżce rowerowej


Na ścieżkach rowerowych, wbrew nazwie,  spotkać można nie tylko rowery i rowerzystów. Dzisiaj nie będę jednak pisał o użytkownikach hulajnóg, rolek czy desek.
Obrazek pierwszy – Brzeźno. Na środku ścieżki rowerowej stoi para w średnim wieku. Patrzą w moim kierunku, ale nie zamierzają mi ustąpić. Zwalniam więc nieco i jadę  prosto na nich.  Schodzą ze ścieżki dopiero wtedy, gdy zatrzymuję się praktycznie na czubkach ich butów. Chwilę później, kiedy  byłem już kilka metrów za nimi, usłyszałem głośny komentarz:
- Jakby to nie mógł objechać bokiem! – Z tonu głosu wynikało, że facet w ogóle nie miał poczucia winy. Nie spodziewałem się oczywiście żadnych przeprosin, ale takie odwracanie kota ogonem nieco mnie zdenerwowało.
- A on nie mógłby zejść na chodnik?! – warknąłem, nie zatrzymując się.
Obrazek drugi – Wrzeszcz. Przed skrzyżowaniem Grunwaldzkiej i Miszewskiego wybiega na ścieżkę jakaś młoda kobieta i macha ręką, w której trzyma mikrofon. Zatrzymuję się, zjeżdżam na pobocze i wtedy widzę kamerzystę, dźwiękowca i wóz TVP.
- Chciałabym porozmawiać o końcu świata – wypala z grubej rury młoda reporterka.
- Słucham? – zdziwiłem się nieco, bo zwykle na ten temat chcieli rozmawiać ze mną tylko Świadkowie Jehowy.
- Czy wierzy pan, że 9 września asteroida uderzy w ziemię? – nie odpuszcza.
- Nie wierzę!
- A co by pan zrobił, gdyby się dowiedział, że dzisiaj będzie koniec świata?
- Przejechałbym się jeszcze jakieś 40 kilometrów, bo lubię jeździć  na rowerze – wypaliłem bez namysłu.
Wtedy podziękowała mi za rozmowę.
Zapyta ktoś, po co pisać o takich duperelach? W pierwszym przypadku chodzi o uświadamianie ludzi, bo jak widać, niektórzy nadal nie odróżniają chodnika od ścieżki rowerowej. A jak mówi przysłowie: kropla drąży skałę. Drążę więc… Drugi przypadek to tylko ciekawostka. Naukowcy od dawna straszą asteroidami, ale  jakoś mijają kolejne terminy i  nic się nie dzieje. A jeżeli nawet się kiedyś tak zdarzy, to i tak przecież nic na to  nie poradzę.

Stragany na ścieżce rowerowej


Stragany przed molo od strony Brzeźna

Sezon turystyczny w pełni. Nadmorskie ścieżki rowerowe zapchane do granic możliwości. Poruszają się po nich nie tylko rowerzyści, ale też rolkarze i deskorolkowcy. Nie brak też riksz, a nawet niemowlaków w wózkach, których rodzicom pomylił się deptak z drogą dla rowerów. Jakby tego wszystkiego było mało, ktoś wpadł na genialny pomysł postawienia na ścieżce rowerowej rzędu straganów. Zajmują one prawie dwie trzecie szerokości ścieżki i znajdują się w jej newralgicznym punkcie, tuż przed zakrętem. Nieopodal usytuowane jest ruchliwe przejście wiodące z gdańskiej Zaspy na molo.
Nie wiem, co będzie  znajdowało się we wspomnianych straganach. Obojętne jednak, jakiego rodzaju działalność ma być tam prowadzona, pewne jest, że klienci zablokują pozostałą część ścieżki, na której - jak widać na załączonym zdjęciu - i tak jest już ciasno.
Ciekaw jestem, kto wydał zgodę na tak idiotyczne zlokalizowanie straganów...

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty