Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wycieczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wycieczka. Pokaż wszystkie posty

Szczyrk w śniegu i w słońcu




Szczyrk - deptak nad Żylicą

Wycieczka do Szczyrku z biurem turystycznym Warta. Przewodnik Tadeusz Leżański. Z Ustronia wyjeżdżamy przy pięknej słonecznej pogodzie. Jedziemy przez Wisłę i Przełęcz Salmopolską (933 m), zwaną też Biały Krzyż. Pełna serpentyn droga jest dość mocno ośnieżona. Kiedy po niespełna godzinie dojeżdżamy do Sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki i Królowej Beskidów na Górce (dawniej znanej jako Przykra Kępka), pogoda radykalnie się zmienia. Nadchodzi wielka chmura, z której spadają wielkie płaty śniegu. Widoczność spada do kilkudziesięciu metrów, więc o obejrzeniu Skrzycznego czy Klimczoka można tylko pomarzyć.

Na szczęście tutejszy klimat charakteryzuje się ogromną zmiennością. Po kilkudziesięciu minutach, gdy zjeżdżamy już do centrum Szczyrku, pojawia się słońce. Oglądamy więc kompleks tutejszych skoczni narciarskich Skalite, po czym długo spacerujemy po bulwarze nad Żylicą. Zwiedzamy też główną ulicę miasta, przy której aż gęsto od sklepów i lokali gastronomicznych. Widać, że niewielki Szczyrk nastawiony jest głównie na obsługę turystów.
Do Ustronia wracamy na kolację.  Korzystając z okazji  życzę wszystkim czytelnikom tego bloga zdrowych i radosnych Świąt Wielkanocnych.

Szczyrk - Sanktuarium na Górce
Po lewej przewodnik Tadeusz Leżański

Grota

Skrzyczne

Szczyrk - ul. Beskidzka

Szczyrk - kościół św. Piotra i Pawła

Szczyrk - skocznie Skalite








































Jesienna wędrówka po Karlskronie

Karlskrona - widok ze skalistej wyspy Stakholmen

Po raz kolejny w tym roku miałem okazję odwiedzić Karlskronę. Tym razem stolicy Blekinge nie zwiedzałem jednak na rowerze, lecz pieszo, busem  i promem. Poniżej zamieszczam fotograficzną relację z tej wycieczki.


Poklepanie rybaczki po tyłku gwarantuje ponoć rychły powrót do Karlskrony

Nils Holgersson - bohater "Cudownej podróży" Selmy Lagerlöf,  



Muzeum Blekinge


Muzeum Blekinge


Muzeum Blekinge

Stena Vision na terminalu w Karlskronie


 Aspo - druga pod względem wielkości wyspa Karlskrony


Twierdza Drottningsskär na wyspie Aspo


Twierdza  Drottningsskär na wyspie Aspo


Charakterystyczny szwedzki dom na wyspie Aspo


Port marynarki wojennej


Wybrzeże przy Muzeum Marynarki Wojennej


Prom kursujący między centrum Karlskrony a wyspą Aspo. Przeprawa trwa pół godziny i jest całkowicie finansowana przez miasto.


Wnętrze okrętu podwodnego Neptun


Okręt podwodny  Rekin w Muzeum Marynarki Wojennej


Kolekcja czapek marynarskich z różnych krajów (jest też polska).


Tak wyglądały niegdyś operacje na okrętach wojennych


Oryginalne ozdoby przed domkami w dawnej dzielnicy stoczniowej
Björkholmen (Brzozowe wzgórze)
Kolorowe domki w dawnej dzielnicy stoczniowejBjörkholmen (Brzozowe wzgórze)

Eksponat w Muzeum Blekinge


Figura żebraka Rosenboma przed kościołem Amiralicji


W Szwecji widok żebraka to rzadkość. Niestety, przybywają coraz częściej z krajów nowo przyjętych do UE


Stortorget, największy rynek w Szwecji


Kościół Fryderyka


Widok z  punktu widokowego Bryggarberget (wzgórze browarników). W oddali Muzeum Morskie na Stumholmen


Widok z  punktu widokowego Bryggarberget (wzgórze browarników). Okrągły obiekt na morzu to dawna prochownia.


Urokliwe szkiery przed wejściem do portu w Karlskronie


Prochownia widziana z pokładu promu.


Ten ptaszek spędził całą noc zakleszczony między plastikowymi elementami na pokładzie Stena Vision. "Podróżował" na gapę z Gdyni. Uwolniłem go w Karlskronie.


Na pokładzie Stena Vision

Rainbow Tours - co z tym Krymem?

Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie słyszał o obecnej sytuacji na Krymie. Temat ten od wielu tygodni nie schodzi przecież z czołówek serwisów informacyjnych. Szczególnie mocno zainteresowane są jednak osoby, które zarezerwowały wycieczki bądź wczasy w tym rejonie. Jeżeli ktoś wpłacał zaliczkę np. w styczniu, to nie był w stanie przewidzieć, że wkrótce będzie tam bardzo gorąco i to nie z powodu promieni słonecznych. Nic dziwnego więc, że obecnie wielu turystów chciałoby  uzyskać konkretne informacje odnośnie tego czy wycieczki będą realizowane, czy też nie. W przypadku Rainbow Tours trudno o uzyskanie jednoznacznej informacji.
Na początku marca zapytałem o to, jakie są plany touroperatora w związku z coraz bardziej napiętą sytuacją na Krymie. W odpowiedzi otrzymałem  mail o treści:
Na tą chwilę nie podjęliśmy jeszcze decyzji w tej sprawie.
Jeśli tylko ją podejmiemy, będziemy państwa informować
Kilka dni później w "Dzienniku Łódzkim" wypowiedział się w tej sprawie Radomir Świderski z Rainbow Tours.
Informujemy, iż ostateczne decyzje w sprawie organizacji wycieczek i wczasów na Krymie na sezon lato 2014 zostaną podjęte przez zarząd Rainbow Tours najpóźniej 20 marca. Do tego momentu sprzedaż oferty na Krym odbywa się bez zmian, zgodnie z ogólnymi warunkami uczestnictwa .
Faktycznie, sprzedaż nadal trwa i to po bardzo obniżonych cenach, nawet z czterdziestoprocentowym rabatem. Czyżby biuro za wszelką cenę chciało zrealizować planowane imprezy, nie bacząc na bezpieczeństwo turystów?
Dzisiaj mija właśnie termin podjęcia ostatecznych decyzji zadeklarowany przez pana Świderskiego. Niestety, oficjalnego komunikatu nigdzie nie zauważyłem, a kontakt mailowy z biurem jest praktycznie niemożliwy. Po wysłaniu maila z pytaniami w mojej skrzynce pojawił się taki oto komunikat:
Dostarczenie do wymienionych adresatów lub grup nie powiodło się:
CallCenter_local@RainbowTours.pl
Twoja wiadomość nie zostanie dostarczona, ponieważ dostarczanie na ten adres jest ograniczone.

Ciekaw jestem, jakie doświadczenia w tej kwestii mają inni klienci Rainbow Tours? Ja osobiście skłonny jestem zmienić destynację planowanej wycieczki, ale wobec braku odzewu ze strony biura jestem nieco zdezorientowany.

Grabiny Zameczek z TIR



Wziąłem dzisiaj udział w wycieczce rowerowej zorganizowanej przez Trójmiejską Inicjatywę Rowerową. Był to mój pierwszy w tym roku grupowy wyjazd poza miasto oraz pierwsze zetknięcie z TIR. A tak na marginesie, jest to już czwarta grupa rowerowa, z którą miałem przyjemność jeździć w ostatnich dwóch latach (w Trójmieście jest ich znacznie więcej).

Lędowo



Kościół we Wróblewie
Celem dzisiejszej wycieczki było – jak to określili organizatorzy -  szukanie wiosny. Szukaliśmy więc jej oznak na Żuławach, a konkretnie na trasie do miejscowości Grabiny Zameczek. Spod Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku wyjechaliśmy kilka minut po dziewiątej. Grupa amatorów rowerowej rekreacji liczyła trzydzieści osób, z czego blisko połowę stanowiły panie, a już absolutnym rodzynkiem była ośmioletnia Ala. Tempo jazdy, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, było spokojne, a czasami nawet wręcz powolne. Dzięki temu mogliśmy dokładniej obejrzeć mijane tereny i obiekty. Jechaliśmy przez Olszynkę, Krępiec, Mokry Dwór,  Wiślinę (zabytkowa dzwonnica), Lędowo (dom podcieniowy) i Wróblewo (kościół).
W Grabinach Zameczku niewiele zostało do oglądania. Ruiny krzyżackiego zamku znajdują się w stanie szczątkowym, podobnie jak i otaczająca je fosa oraz park. Jedynie na zwieńczeniu bramy zachował się herb Gdańska.
Grabiny Zameczek - park
Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem nieco inną trasą, przez Pruszcz Gdański. Teraz tempo jazdy było nieco szybsze, gdyż przez kilka kilometrów jechaliśmy drogą asfaltową.  Zaraz za Roszkowem, tuż przy giełdzie samochodowej, skręciliśmy w boczną drogę do Radunicy. Potem już aż do Oruni jechaliśmy po betonowych płytach. Ulicami Żuławską i Sandomierską dojechaliśmy do Olszynki, a po paru minutach znowu znaleźliśmy się przed gmachem UW. Tutaj wycieczka się zakończyła. Przejechaliśmy wspólnie 43 kilometry (z dojazdem do domu wyszło mi prawie 58 km).
Więcej zdjęć w prezentacji filmowej:
 

Sama Rama i kiełbasa

Wraz z pięcioma innymi członkami Gdańskiej Ekipy Rowerowej pojechałem kolejką SKM do Rumi Janowa, żeby przyłączyć się do wycieczki rowerowej organizowanej przez Klub Turystyki Rowerowej „Sama Rama”. Klub ten istnieje i aktywnie działa już kilkanaście lat, a jego szefem jest Roman Łuczak.
Reprezentacja GER
Widok z latarni w Nowym Porcie
Na miejscu zbiórki zastaliśmy kilkadziesiąt osób w różnym wieku (ostatecznie na listę wpisało się bodajże 57 uczestników).  Wyruszyliśmy o 9.30, ale daleko nie pojechaliśmy. Kilkaset metrów dalej zatrzymaliśmy się przed hipermarketem, w którym za pieniądze sponsora (Spółdzielnia Mieszkaniowa „Janowo”) Roman Łuczak zakupił prowiant na drogę. Każdy z biorących udział w wycieczce otrzymał reklamówkę z butelką napoju, dwoma bułkami i pokaźnym kawałem kiełbasy. Tak zaopatrzeni ponownie wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy w stronę Gdyni. Ulicą Hutniczą i Morską poruszaliśmy się po chodnikach, gdyż brakuje tam ścieżek rowerowych (w ogóle w tym mieście rowerzystom jest o wiele trudniej niż w Gdańsku).

Pierwszy krótki postój mieliśmy przy Centrum Handlowym „Klif”. Dotychczas jechaliśmy stosunkowo wolno i po płaskim terenie, ale mimo to niektóre panie narzekały na zbyt szybkie – ich zdaniem – tempo jazdy. Widać rzadko zdarza im się wsiadać na rower… Dla maruderów prowadzący miał jedną radę:
- Jeżeli komuś jest za szybko, to niech jedzie z przodu i sam dyktuje tempo.
Wnętrze latarni morskiej w Nowym Porcie
Chętnych jakoś nie było, więc dalej jechaliśmy gęsiego za Romanem przez rowerowe ścieżki Sopotu, Jelitkowa i Brzeźna. Po drodze ktoś złapał gumę, komuś innemu pękł łańcuch – ot, rowerowa codzienność. Tuż przed Nowym Portem dogoniła nas burza. Nie zmokliśmy jednak, gdyż schroniliśmy się pod dachem nieczynnego peronu. Przymusowy postój wykorzystaliśmy na konsumpcję wiezionego z Rumi prowiantu. Po kilkunastu minutach deszcz przestał padać, więc pojechaliśmy obok terminalu promowego pod kapitanat portu. Tutaj zaplanowany był półgodzinny odpoczynek. Niektórzy z nas weszli na zabytkową latarnię morską z XIX wieku (wstęp 8 zł), inni spacerowali po nabrzeżu.
W drodze powrotnej odłączyłem się od grupy w Brzeźnie i pojechałem do domu. W kilka minut później rozpętała się kolejna burza, której towarzyszyła ulewa znacznie większa niż poprzednio. Mam nadzieję, że i tym razem rowerzystom z Rumi udało się znaleźć gdzieś schronienie…

Punta Cana i Santo Domingo

  Poniedziałek, 17.02.25 Zanim opuściliśmy pokład statku Costa Fascinosa w La Romana musieliśmy rozliczyć się z wydatków poniesionych po...

Posty