Trzy strony medalu

Z jednej strony mamy hurraoptymistycznego premiera, który jeszcze kilka miesięcy temu publicznie ogłaszał, że koronawirus jest w odwrocie i  nie ma potrzeby się go obawiać. Teraz zaś, zaledwie dobę po ogłoszeniu przez koncern Pfizer  wynalezienia szczepionki przeciwko temu „będącemu w odwrocie” wirusowi, obiecuje Polakom masowe szczepienia.  Jeszcze nikt nie wie, czy ta szczepionka będzie na pewno skuteczna i kiedy na dobre wejdzie do produkcji na masową skalę, ale Mateusz Morawiecki już jest przekonany, że Polska otrzyma odpowiednią pulę, bo „mamy podpisane umowy”. Taa, milion elektrycznych aut też mieliśmy mieć…

Z drugiej strony mamy korona sceptyków  w rodzaju Edyty Górniak. Ta znana piosenkarka uznała, że pandemia koronawirusa to – kolokwialnie mówiąc – ściema i światowy spisek służący zniewoleniu ludzi.  Kierują nim, według diwy, osoby pokroju Billa Gatesa. Ba, pacjenci na oddziałach covidowych, to nie chorzy, lecz statyści. Już gdzieś to pisałem, ale powtórzę raz jeszcze:

Głupota nie ma granic, ale gdyby je miała, to Edyta Górniak byłaby pierwszą osobą, która je przekroczyła.

Wreszcie z trzeciej strony mamy dramatyczne świadectwa osób publicznych, które przeszły lub przechodzą przez zakażenie koronawirusem. Szczególne wrażenie wywarły na mnie słowa aktora Artura Barcisia i byłego ministra Jerzego Polaczka. Nie będę tu powoływał się na rodzinne przypadki tej choroby, bo zapewne byłbym nieobiektywny. Powiem tylko jedno: jeżeli nie mamy o czymś pojęcia, to nie zabierajmy głosu…

 

Gdzie te trupy?

 

Parę  minut po dziesiątej odebrałem telefon od policjanta, który przyjechał skontrolować moją kwarantannę.

- Czy pana okna wychodzą na Grunwaldzką? – zapytał po przedstawieniu się i upewnieniu, że rozmawia właśnie ze mną.

- Nie, bo moja kamienica usytuowana jest prostopadle do Grunwaldzkiej. Trzeba wjechać w podwórko.

- Aha. A niczego panu nie trzeba?

Podziękowałem i na tym skończyła się cała kontrola. Dodajmy, że pierwsza w trakcie kwarantanny trwającej już szósty dzień. Nie dziwię się oczywiście, bo przy obecnej skali zachorowań na Covid-19 i ciągle powiększającej się ilości osób przebywających na kwarantannie, ich skuteczna kontrola jest po prostu niemożliwa. Aktualnie na kwarantannie przebywa  ponad 376 tysięcy osób.  Tymczasem wszystkich policjantów w Polsce mamy około stu tysięcy. Rzecz jasna, mają oni na głowie szereg innych spraw i trudno oczekiwać,  że będą u każdego codziennie sprawdzać przestrzeganie kwarantanny. To my sami musimy mieć na tyle poczucia odpowiedzialności, żeby nie narażać innych na zakażenie.

P.S. Widziałem ostatnio filmik, którego autor chodził po terenie jednego z gdańskich szpitali i   ironicznie dopytywał - gęsto przy tym przeklinając – gdzie te karetki, gdzie ci chorzy, gdzie te trupy… Przyznam, że dawno nie widziałem tak idiotycznego i prymitywnego nagrania. Najbardziej jednak dziwi mnie duża ilość pozytywnych ocen pod tym filmikiem.

Podejrzane maile

 

 

 Otrzymałem maila z podziękowaniem  za złożenie wniosku o pożyczkę gotówkową oraz z informacją, że został on zaakceptowany. Dalej napisano: „W załączniku znajdziesz projekt Umowy pożyczki oraz formularz informacyjny dotyczący tej pożyczki. Zapoznaj się z tymi dokumentami przed podpisaniem Umowy.”

Nadawcą wiadomości był bank Credit Agricole. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie fakt, że z tym bankiem nigdy nie miałem  nic do czynienia. Nie składałem  też w nim ani w żadnym innym wniosku o pożyczkę. Pomny licznych ostrzeżeń o niebezpieczeństwie zawirusowania komputera poprzez otwieranie  załączników pochodzących z niepewnych źródeł,  wykonałem zrzuty ekranu i wyrzuciłem maile (w sumie było ich dwa) do spamu.

Jednak ta sprawa nadal nie dawała mi spokoju. Zadzwoniłem zatem na infolinię Credit Agricole. Po standardowym odsłuchaniu licznych komunikatów i wciśnięciu kolejnych cyferek połączyłem się wreszcie z konsultantem. Ten zaś połączył mnie z koleżanką z działu kredytów. Wyłuszczyłem jej swój problem, podałem imię i nazwisko, adres mailowy oraz nr Pesel, a ona obiecała wyjaśnić sprawę. Faktycznie, oddzwoniła po pół godzinie  i powiedziała, że rzeczywiście mail pochodził od Credit Agricole i że taka umowa pożyczki została zawarta, ale na zupełnie inne nazwisko   i nr Pesel. Z jednej strony ucieszyłem się, że  wiadomość była autentyczna i nie pochodziła od oszustów, ale z drugiej zdziwiłem się. Dlaczego ta wiadomość trafiła do mojej skrzynki mailowej? Pani z banku najpierw powiedziała, że ten ktoś podał identyczny adres mailowy jak mój, a potem dodała, że być może mamy takie same…

Hm, z tego co mi wiadomo, nie może być dwóch takich samych adresów mailowych. Tak więc coś mi tu śmierdzi…




 

 

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty