Kto kogo prześladuje?!



Rzadko komentuję wypowiedzi polityków. Jednakże niektóre z nich nie pozwalają mi pozostać obojętnym. Ostatnio wzburzyła mnie nieco rozmowa z posłem Arturem Górskim, którą znaleźć można w Onecie. Poseł uskarża się tam na rzekome prześladowanie katolików, w tym również w Polsce. W pewnym momencie mówi: Katolicyzm i wartości chrześcijańskie muszą mieć zagwarantowane miejsce w życiu publicznym.
A ja się pytam – co to znaczy, że muszą? I dlaczego tylko wartości chrześcijańskie? A gdzie inne wyznania, a gdzie miejsce dla niewierzących?
Jeżeli poseł Górski zapomniał, to przypomnę mu, że art. 53 Konstytucji RP mówi między innymi:
Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie (…).
Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.
Mówiąc o Parlamentarnym Zespole ds. Przeciwdziałania Ateizacji poseł PiS wymienia jako jedno z jego zadań „utrzymanie równoprawnego miejsca religii jako przedmiotu szkolnego”.  Muszę więc znów przywołać konstytucyjny zapis:
Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób.
Proszę zwrócić uwagę na słówko „może”. Może, a zatem nie musi. Wyraźnie jest też napisane, że nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób.
Reasumując, mówienie o jakimkolwiek prześladowaniu katolików we współczesnej Polsce jest zwykłym jątrzeniem. Widocznie jednak niektórym politykom o to właśnie chodzi. Sieją ferment, licząc na zebranie pożądanych przez siebie owoców.

Strażnicy - specjaliści od lodu?



Strażników miejskich kojarzymy zazwyczaj z zakładaniem blokad na koła aut parkujących niezgodnie z przepisami oraz wystawianiem mandatów kierowcom, a także przeganianiem z obrzeży rynków staruszek handlujących przysłowiową pietruszką. Dlatego niejednego przechodnia mocno musiał zdziwić widok funkcjonariuszy gdańskiej straży miejskiej, którzy pracowicie usuwali lód z chodnika ulicy Dmowskiego.
Dlaczego robili to sami, zamiast pouczyć właściciela przyległej posesji o ustawowym obowiązku odśnieżania? Najprawdopodobniej dlatego, że ten fragment chodnika i przyległego terenu należy do miasta. Musieliby więc pouczyć lub ukarać włodarzy naszego grodu, a przecież wiadomo, że żaden pies nie gryzie ręki, która go karmi. A swoją drogą, jak słusznie zauważył wczoraj Michał Stąporek w felietonie  Co ma ECS do mokrych butów…” , prezydent Adamowicz przeznaczył na tegoroczne odśnieżanie tylko 11,5 miliona złotych, podczas gdy samo tylko funkcjonowanie strefy kibica (przez miesiąc) kosztowało miasto aż 9 milionów.
A wracając do naszych pracowitych strażników, to zeskrobali lód tylko do punktu gastronomicznego z kebabem. W tym miejscu mogli już nakazać, co zresztą skwapliwie uczynili, czyszczenie chodnika personelowi tego obiektu.

Po odejściu przeora


Jacek Krzysztofowicz i abp Tadeusz Gocłowski - 2009 r

Kilka dni temu we wszystkich mediach aż huczało o porzuceniu przez dominikanina Jacka Krzysztofowicza stanu duchownego. Sądziłem, że uczciwe postawienie sprawy przez byłego przeora i proboszcza parafii św. Mikołaja, który w specjalnym oświadczeniu wyjaśnił motywy swojego kroku, przysporzy mu zrozumienia, a nawet sympatii. Nie do końca jednak tak się stało. Superekspres, na przykład, upraszcza sprawę dylematów moralnych byłego zakonnika i sugeruje, że chce on zostać celebrytą. Niektórzy internauci zaś posuwają się do  stwierdzeń typu: „Aż nie mogę uwierzyć w głupotę i pychę tego pajaca” czy „25-lat trzepania kasiory i wystarczy. Teraz czas na wydawanie na wino, kobiety i śpiew”.
Ja nie oceniam decyzji podjętej przez byłego już zakonnika. Po pierwsze, nie mam do tego prawa, a po drugie nie znam wszystkich okoliczności, które skłoniły go do podjęcia takiego a nie innego kroku. W tym kontekście dziwi mnie łatwość wydawania sądów przez ludzi nie mających zielonego pojęcia o ludzkich problemach duchowych.
Osobiście pozostaję z szacunkiem dla tego człowieka za jego wcześniejsze dokonania i mam nadzieję, że jego dalsze życie – po przejściu medialnej burzy – potoczy się prostym torem.

Nostalgicznie o Monciaku


Monciak


Zimowy spacer po sopockim Monciaku trudno zaliczyć do szczególnych atrakcji. Porywisty wiatr chłoszcze twarze nielicznych przechodniów, którzy co rusz potykają się o pryzmy śniegu.  Niektóre budynki okalające deptak zakryte są rusztowaniami. Na prawie pustym placu przed Multikinem zmarznięty klaun wygrywa na saksofonie smętne melodie. Przed kościołem św. Jerzego zakutana w grubą odzież babcia sprzedaje rękawice, a jedyny czynny kramik z pamiątkami oferuje ceramikę sopocką. Aż nie chce się wierzyć, że w miesiącach letnich ulica Bohaterów Monte Cassino tętni życiem niemal przez całą dobę…

Alior Bank po raz czwarty!



W grudniu wyrażałem nadzieję, że po raz ostatni spotykam się z Alior Bankiem. Przypomnę, że zrezygnowałem wtedy z usług tego banku i wypowiedziałem umowę prowadzenia rachunku. Niestety, wygląda na to, że ta instytucja finansowa pała do mnie nieodwzajemnioną miłością. Dzisiaj bowiem otrzymałem „miły” esemes o treści: „Na rachunku (…) występuje zaległość w wysokości 8,10 PLN. Prosimy o jak najszybszą wpłatę. Dziękujemy.”

Znowu więc podreptałem do najbliższej placówki Alior Banku. Przyjęła mnie pani Katarzyna Zima. Pokazałem jej esemes i poprosiłem o wyjaśnienia. W odpowiedzi usłyszałem, że bank wprowadził opłatę za prowadzenie rachunku, na którym nie ma odpowiedniego przepływu finansowego.

- Wiem o tym – uśmiechnąłem się najmilej jak potrafię – Sęk w tym, że ja nie mam u was żadnego rachunku...

Po tych słowach podsunąłem pod nos pani Katarzynie potwierdzenie rozwiązania umowy. Widać było, że jest nieco skonsternowana takich obrotem sprawy, ale przyznać  trzeba, że zachowała się miło i profesjonalnie.

- Zaraz to sprawdzę u koleżanki. Jeżeli nie wprowadziła do systemu tego  wypowiedzenia, to natychmiast to zrobimy.

Po chwili poinformowała mnie, że rzeczywiście nastąpiło niedopatrzenie i że nie muszę już niczego dopłacać. Mam też oczekiwać na esemes z potwierdzeniem braku jakichkolwiek moich zobowiązań wobec tego banku.

Poczekam więc…

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty