Ulewne deszcze w Warszawie spowodowały nie
tylko liczne podtopienia. Stały się też pretekstem do wzmożonego atakowania
Rafała Trzaskowskiego,
jakby to on sam był winien wybijaniu studzienek kanalizacyjnych. Tymczasem od
zarania dziejów zdarzały się, zdarzają i będą się zdarzać podobne anomalie
atmosferyczne. Nikt i nigdzie na świecie nie jest w stanie skutecznie im
przeciwdziałać. Jednakże propagandziści z TVP wiedzą lepiej. Ustami swoich
dziennikarzy i zapraszanych ekspertów usiłują dowodzić, że skutki ulewy byłyby
mniejsze, gdyby Trzaskowski był na miejscu, a nie prowadził kampanii wyborczej w
terenie. Jego twierdzenia, że w XXI wieku można skutecznie zarządzać miastem
również zdalnie, zdają się do nich nie trafiać.
Ataki na Trzaskowskiego są oczywiście
motywowane lękiem o to, że jeżdżąc po kraju, może przekonać do siebie
niezdecydowanych dotąd wyborców, co z kolei może zaszkodzić Andrzejowi Dudzie. Można
by tu powiedzieć dosłownie i w przenośni, że dla sympatyków obecnego prezydenta RP ulewa
spadła z nieba, dostarczając im amunicji do atakowania pretendenta do prezydentury.
Tyle że każdy rozsądny wyborca wie, że wykorzystywanie skutków zjawisk
atmosferycznych, katastrof i tp. do bieżącej polityki obraca się raczej przeciw
atakującym. Jest to bowiem pospolite żerowanie na nieszczęściu innych.
P.S. Sprawa debaty organizowanej przez TVN, TVN
24, WP.PL i Onet. Prezydent Duda niby nie boi się debat, jak zapewnia, ale
wolałby, żeby wśród organizatorów była także TVP. Śmiem twierdzić, że TVP już
raz skompromitowała się w kwestii debat. Sęk w tym, że to co dla mnie jest
kompromitacją, dla Andrzeja Dudy może być plastrem miodu…