Highway i nie tylko...




Sprzedawca pamiątek z synem w strojach afgańskich

Wczoraj wieczorem wróciłem z piętnastodniowej podróży, której trasa wiodła przez Rosję, Tadżykistan i Kirgistan. Poniżej przedstawiam jej krótkie podsumowanie (na obszerniejszą relację potrzebuję więcej czasu).

Dziesiątego września o szóstej rano wraz z Wojciechem Dąbrowskim wsiedliśmy na dworcu w Gdańsku do busa linii Zielonogradzki Trans, który zawiózł nas do Kaliningradu. O godzinie piętnastej samolotem Ural Airlines wylecieliśmy do Moskwy. Stąd po kilku godzinach mieliśmy kolejny lot do Czelabińska. Tu przespaliśmy się kilka godzin w hotelu, by następnego dnia przed południem wylecieć do Duszanbe. W stolicy Tadżykistanu zamieszkaliśmy w hostelu Green House. Następnego dnia dołączył do nas Paweł Krzyk. Pierwsze kilka dni przeznaczyliśmy na zwiedzanie Duszanbe i okolicy (zamek w Hisor) oraz załatwianie pozwolenia na wjazd do Górskiego Badachszanu.

We wtorek, 15 września, rozpoczęliśmy właściwą podróż, która - jak się później okazało - liczyła 2 200 km. Wynajętą toyotą land cruiser wyruszyliśmy najpierw w Góry Fańskie. Zwiedziliśmy jezioro Iskandarkul, po czym pojechaliśmy w okolice Seven Lakes, inaczej Marguzor, czyli po prostu Siedem Jezior. Późnym wieczorem z pewnym trudem odnaleźliśmy w pobliżu czwartego jeziora homestay, w którym przenocowaliśmy. Następnego dnia pojechaliśmy krętymi, wąskimi serpentynami, wijącymi się nad przepastnymi zboczami, do szóstego jeziora, zaś do ostatniego z nich poszliśmy pieszo (wysokość ok. 2 500 m n.p.m.). Nocowaliśmy w tym samym miejscu, co poprzednio. W drodze powrotnej do Duszanbe obejrzeliśmy kolejne malowniczo usytuowane jeziora oraz żyzną dolinę Zarafszanu.

Jeszcze jeden nocleg w Green House i na dobre pożegnaliśmy Duszanbe. W piątek, 18 września, wyruszyliśmy w stronę Górskiego Badachszanu. Po blisko czternastu godzinach jazdy dotarliśmy do Chorogu, stolicy GBAO. Spaliśmy w Pamir Lodge. Rano pojechaliśmy w stronę Iszkaszim. Zbaczając nieco w bok, zwiedziliśmy  uzdrowisko Garmczaszma (gorące wody). Chcieliśmy też odwiedzić słynny bazar koło Iszkaszim, który znajduje się właściwie po stronie afgańskiej, za graniczną rzeką Piang. Niestety, jest on od kilku tygodni zamknięty. Po południu zwiedziliśmy Iszkaszim i spędziliśmy noc w hostelu Hanis.

Następnym etapem naszej podróży był Langar. Zanim jednak do niego dojechaliśmy, po drodze obejrzeliśmy dwie twierdze oraz wykąpaliśmy się w gorących źródłach Bibi Fatima. Zwiedziliśmy także skansen wsi pamirskiej. Spaliśmy w domu należącym do rodziny Ismaelitów (odłam szyitów), położonym na wysokości 2780 m n.p.m.

W poniedziałek, 21 września, wyjechaliśmy w stronę Murgabu. Trasa wspinała się coraz wyżej. Jedna z przełęczy miała wysokość 4137 m n.p.m. Z Pamir Highway (droga M41) zboczyliśmy 16 km w lewo, by obejrzeć jezioro Jashil-Kul oraz kiszłak (wioskę), uchodzący za biegun zimna w tym rejonie. Szosa pamirska, w przeciwieństwie do poprzednich szutrowych dróg, jest w większości asfaltowa, ale trzęsie na niej równie dobrze jak na bezdrożach. Murgab jako miasto jest bezbarwne i brzydkie. Taki sam był nasz homestay, chyba najgorszy z dotychczasowych.

Ostatni odcinek wspólnej podróży prowadził do Osz w Kirgistanie. Jechaliśmy przez długi czas wzdłuż ogrodzonej płotem granicy chińskiej. Pokonaliśmy dwie przełęcze, z których najwyższa miała 4655 m n.p.m. Druga, na granicy z Kirgistanem, liczyła 4282 m n.p.m. Po stronie kirgiskiej był jeszcze Tałtyk-pass o wysokści 3600 metrów. Jechaliśmy wzdłuż rzeki Gulcha, podziwiając ośnieżone szczyty Pamiru.

W Osz pożegnałem się ze współtowarzyszami podróży. Paweł wybierał się do Kazachstanu, Wojciech Dąbrowski zamierzał odwiedzić kilka syberyjskich miast, zaś ja szykowałem się do drogi powrotnej. Tym razem wracałem dwoma samolotami, z przesiadką w Moskwie .

Jak wspominałem na początku, szczegółowa relacja z tej podróży pojawi się, gdy uporządkuję swoje notatki i spojrzę na całość chłodnym okiem. Na razie zachęcam do obejrzenia niektórych zdjęć.
Następne odcinki relacji:
Duszanbe i Hisor 

Iskandarkul i Seven lakes

Przez Pamir do Osz 

Pamir - przed wyprawą

Filmy:
Góry Fańskie

Hisor i nowożeńcy

Pamir 


Piekarnia w Iszkaszim

Wypiek chleba (noni) w Górach Fańskich
Sprzedawca w Iszkaszim

Pałac prezydencki w Duszanbe
Zamek w Hisor

Iskandarkul

Transport drewna w okolicy Seven Lakes

Droga wzdłuż Marguzor

Jedno z siedmiu jezior w Górach Fańskich

Auto nie nawalało, a kierowca był mistrzem w swoim fachu

kobiety sprzedające kierowcom herbatę poczęstowały nas chlebem


Pamirskie dzieci chętnie pozowały do zdjęć.

Jezioro Jashil-Kul

Pamir w najwyższych partiach

Stada bydła są codziennością na drogach Tadżykistanu

Meczet Sulejmana w Osz

Platforma nie-obywatelska


Donald Tusk

Jeżeli ktoś jeszcze miał wiarę w dobre intencje Platformy Obywatelskiej, to chyba dzisiaj definitywnie ją stracił. Odrzucenie przez Senat wniosku prezydenta Dudy o przeprowadzenie referendum przy okazji październikowych wyborów parlamentarnych wyraźnie świadczy o tym, że rządząca partia ma w nosie wolę obywateli. Może nawet skłonny byłbym podzielić niektóre argumenty przeciwników tego referendum, gdyby nie fakt, że senatorzy bez problemu zaakceptowali referendalną propozycję poprzedniego prezydenta. A więc, co? Nasze pytania do narodu są cacy, a wasze be? Tak mogą się licytować dzieci w piaskownicy, a nie poważni (przynajmniej  teoretycznie) przedstawiciele społeczeństwa. Gdyby obecny prezydent kierował się podobnymi pobudkami, to bez problemu mógł przecież odwołać referendum ogłoszone przez  Bronisława Komorowskiego. Nie uczynił tego jednak! Czy ktoś to docenił? W czym gorsze są pytania do odrzuconego referendum od tych (notabene, pisanych niemalże na kolanie), nad którymi obywatele mają się pochylić w najbliższą niedzielę?



Nie chce mi się dalej rozwijać tego tematu. Każdy rozsądny człowiek wie bowiem, że dzisiejsza decyzja Senatu była podyktowana wyłącznie interesem politycznym rządzącej koalicji. Obawiam się jednak, że jej skutki będą odwrotne od oczekiwanych. Społeczeństwo ma już naprawdę dość! Dlatego w najbliższych wyborach odpowiednio podziękuje swoim "dobrodziejom".

Inauguracja PKM



Pociąg retro

Przez blisko dwie godziny stałem wczoraj w kolejce po darmowe bilety na inauguracyjne przejazdy pociągami Pomorskiej Kolei Metropolitarnej. Właściwie staliśmy we dwóch, bo w drugiej godzinie wspomógł mnie kolega Artur. Jedna osoba mogła otrzymać maksymalnie dwa zestawy biletów, upoważniające do przejazdu na trasie Strzyża- Port Lotniczy oraz z powrotem. We dwóch mieliśmy więc łącznie 8 biletów. Połowę z nich przekazałem synowi i synowej. Łącznie rozdano dziesięć tysięcy darmowych biletów, z czego większość wczoraj. Pozostała pula rozeszła się dzisiaj do piętnastej.



Nasze bilety ważne były na godzinę czternastą, czyli na drugi przejazd (nie licząc zerowego kursu dla oficjeli). Odjazd nieco się opóźnił, gdyż wysiadanie i wsiadanie kilkuset pasażerów nie szło tak sprawnie, jak organizatorzy sobie wymarzyli. Z każdym kursem więc opóźnienie wzrastało. Zajęte były miejsca zarówno siedzące, jak i stojące. Pociąg zwalniał na mijanych przystankach (Niedźwiednik, Brętowo, Jasień, Kiełpinek, Matarnia), ale się na nich nie zatrzymywał. Czas przejazdu wyniósł 17 minut. Wzdłuż linii kolejowej stało mnóstwo przygodnych obserwatorów. Wielu z nich robiło zdjęcia. Szczególne zainteresowanie wzbudzał przejazd pociągu retro, ciągniętego przez buchającą dymem lokomotywę.



Przyznać trzeba, że trasa PKM jest bardzo atrakcyjna pod względem widokowym. Jadąc od strony Strzyży mijamy zajezdnię tramwajową, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego przy ul. Gomółki, Most Weisera, kościół MBNP w Brętowie, zbiorniki wodne przy Słowackiego, na Jasieniu i w Kiełpinku, a także wiele odcinków leśnych, poprzetykanych tu i ówdzie malowniczymi ogrodami działkowymi.



Jestem przekonany, że na co dzień PKM nie będzie tak zatłoczona jak w dniu inauguracji. Ba, dobrze będzie, jeżeli zajęte będą chociaż miejsca siedzące. 

P.S. 

W trakcie inauguracji PKM miały być wręczone nagrody laureatom konkursu fotograficznego  pt. "Jak PKM zmieniła moje miasto". Brałem w nim udział, ale skoro nie otrzymałem żadnej informacji, to uznałem, że po prostu moje zdjęcia nie spodobały się jury. Tym większe więc było moje zdziwienie, gdy przeczytałem dzisiaj na portalu Gazety Wyborczej, że zostałem jednym z pięciu nagrodzonych.

Na pierwszym planie panie z personelu PKM

Mnóstwo obserwatorów na każdym przystanku

 

Strzyża


Kolejka po darmowe bilety PKM

Peron PKM Strzyża

Peron PKM Rębiechowo

Zbiornik Srebrniki

Brętowo

Strzyża

Strzyża - lokomotywa pociągu retro

Pamiątkowy bilet PKM

Awers pamiątkowego biletu PKM

Pamir - przed wyprawą



Wyprawa do Tadżykistanu i Kirgizji, połączona z przejazdem słynną Pamir High Way, już na dwa tygodnie wcześniej, przysparza nam dodatkowych wrażeń. Im bliżej wyjazdu z Gdańska i wylotu z Kaliningradu, tym więcej niespodzianek. Niedawno zmieniono godzinę odlotu samolotu z Moskwy do Ufy. Przedwczoraj zaś przedstawicielka Ural Airlines poinformowała mnie telefoniczne, że lot z Ufy do Duszanbe został odwołany. Tym samym została zachwiana cała konstrukcja naszej podróży, składająca się przecież z trzech  następujących po sobie lotów. O problemie powiadomiłem  inicjatora wyprawy Wojciecha Dąbrowskiego. Ten doświadczony podróżnik i tym razem znalazł wyjście z sytuacji. Wyszukał mianowicie inne połączenie do Duszanbe: Kaliningrad - Moskwa - Czelabińsk. Zaproponował to rozwiązanie liniom lotniczym Ural (również w moim imieniu). Po kilku godzinach bilety zostały przebukowane. Różnica dotyczy nie tylko trasy, ale też czasu. Po pierwsze, z Kaliningradu wylecimy już 10 września (nie będziemy więc tam nocować), a po drugie, w Duszanbe będziemy o jeden dzień wcześniej. Ominie nas też nocleg w Ufie. Oby nie było kolejnych negatywnych zaskoczeń...



Ciekawostką jest fakt, że o odwołaniu lotu z Ufy poinformowano mnie w języku rosyjskim, zaś o przebukowaniu biletu na inny termin dowiedziałem się dziś o 5.14 rano w języku angielskim. Dodam, że oba wymienione języki są mi znane jedynie po łebkach. Niestety...

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty