Kijów - pierwsze kroki



Kijów Stadion Olimpijski

Zaraz po wylądowaniu w Kijowie przekonałem się, że moja internetowa wiedza o cenach na Ukrainie jest już mocno zdezaktualizowana. Wartość hrywny spada bowiem w szybkim tempie, a tym samym rośnie inflacja. I tak oto za przejazd autobusem (Skybus linia 322) z lotniska w Borispolu do dworca głównego trzeba obecnie zapłacić 80 hrywien, czyli około 15 złotych. Można nieco zaoszczędzić wysiadając na stacji metra Charkowska. Wtedy bilet kosztuje 50 hrywien, a za przejazd metrem niezależnie od ilości stacji zapłacimy tylko 4 UAH. Skoro mowa o metrze, to Kijów może poszczycić się aż trzema liniami tego środka komunikacji oraz posiadaniem najgłębszej stacji na świecie. Myślę tu o Arsenalnej, której głębokość wynosi 105 metrów. Zjazd i wyjazd dwoma parami ruchomych schodów zajmuje pasażerom około dziesięciu minut.

Hostel  Happy Buddha, w którym zabukowałem noclegi, mieści się przy ulicy Saksaganskogo 69. Z dworca kolejowego idzie się tutaj około 20 minut. Hostel mieści się na drugim piętrze starej kamienicy i jest dość tani, zważywszy na lokalizację w centrum miasta (za cztery noclegi zapłaciłem równowartość 74 zł). Wyposażenie standardowe: łóżka piętrowe, biurko w pokoju, klimatyzacja, Wi-Fi, kuchnia, łazienka i toaleta. Cóż więcej chcieć, skoro przebywa się tu praktycznie tylko w nocy?

W hostelu zameldowałem się około piętnastej. W niespełna godzinę później wybrałem na pierwszy zapoznawczy spacer. Ulicą Saksaganskogo doszedłem do Stadionu Olimpijskiego. Stadion istnieje od 1923 roku. Od tego czasu wielokrotnie go przebudowywano, a podczas Mistrzostw Europy w 2012 roku rozegrano na nim finałowy mecz. W sezonie 2017/2018 odbędzie się tu także finał Ligi Mistrzów UEFA. Spod stadionu przeszedłem obok ogromnego Centrum Handlowego Guliver i Rynku Besarabskiego (Besarabka) na słynny kijowski Chreszczatyk. Stąd miałem już tylko kilkaset metrów do jeszcze bardziej obecnego w powszechnej świadomości za sprawą gorących wydarzeń politycznych (2004- 2005 pomarańczowa rewolucja, 2013-2014 Euromajdan) Placu Niepodległości. Tu zawsze jest pełno ludzi. Obok stałych elementów Majdanu, czyli kolumny z bóstwem Berehinia, pomnika Kozaka Mamaja, pomnika założycieli Kijowa i Lackiej Bramy, z okazji odbywającego się niedawno festiwalu umieszczono wśród kwiatowych kobierców żółty napis EUROVISION, w którym literkę "V" zastępuje serce w barwach narodowych Ukrainy. Po krótkiej kontemplacji Majdanu idę dalej, w stronę Dniepru. Po drodze mijam tablicę nagrobną poświęconą poległemu uczestnikowi Euromajdanu. Po jej obu stronach znajdują się metalowe krzyżaki, a na nich zawieszone są po trzy opony. Napis na tablicy: Siergiej Nigojan, Synu mój! Modlę się i płaczę za Tobą. W pobliskim Parku Maryjskim znajduje się doskonały punkt widokowy, z którego widać Dniepr i położone po jego lewej stronie sypialne dzielnice Kijowa. Przede wszystkim jednak stoi tutaj ogromna betonowa tęcza, a pod nią rzeźby różnych postaci. Na jednej z nich znajduje się dwóch ludzi trzymających w wyciągniętych rękach odznakę z napisem Drużba Narodow (Przyjaźń Narodów). Na jej cokole ktoś namalował ukraińską flagę i umieścił dopisek (w tłumaczeniu) Chwała Ukrainie. Jest to Arka Przyjaźni Narodów, którą jeszcze niedawno władze planowały zdemontować w ramach dekomunizacji. Ostatecznie jednak zdecydowano, że usunięto zostaną tylko rzeźby, zaś tęcza pozostanie.

Pod wieczór niebo się zachmurzyło i zaczął kropić deszcz. Zdecydowałem się więc wracać do hostelu. Tym razem nieco inną drogą. Zaraz za Rynkiem Besarabskim zszedłem do przejścia podziemnego, które okazało się wielką, ciągnącą się przez kilkaset metrów galerią handlową. Wyszedłem na ulicę Lwa Tołstoja. Z pobliskiego parku docierały dźwięki muzyki. Poszedłem więc popatrzeć i posłuchać. Czteroosobowy Charlie Band wykonywał wiązankę popularnych melodii, niemiłosiernie przy tym fałszując, co wychwytywało nawet moje drewniane ucho. Mimo to ludzie zatrzymywali się i dość często wrzucali pieniądze do futerału. Park nazwano imieniem Tarasa Szewczenki. Również pobliski uniwersytet nosi miano ukraińskiego poety.

Zaglądam jeszcze do sklepu spożywczego i uzupełniam zapasy. A oto przykładowe ceny: 5 bułek - 8 UAH, woda 0,75  - 10,5 UAH, Piwo Arsenał 1,25 l, zawartość alk. 8% - 31,90 UAH. Dodam jeszcze, że hrywny nabywałem w Polsce po kursie 0,188. Po przyjeździe zorientowałem się, że w ukraińskich kantorach przelicznik byłby korzystniejszy. No, ale mądry Polak po szkodzie...
Dworzec w Kijowie

Właściciele  hostelu mają poczucie humoru :)


Fragment Stadionu Olimpijskiego

Centrum Handlowe Guliver

Rynek Besarabski

Chreszczatyk

Kolumna Berehini

Pomnik legendarnych założycieli Kijowa

Pomnik Przyjaźni Narodów

Element Pomnika Przyjaźni Narodów (pewnie już długo nie postoi)

Pomnik Kozaka Mamaja

Chłopcy z Charlie Band

Uniwersytet  im. Tarasa Szewczenki

Arsenał na wieczór :)




 Filmik "Spacer po Kijowie" (kliknij)
Kijów część druga (kliknij tu)
Od Ławry Peczerskiej po miasto widmo (kliknij tutaj) 

Logika urzędnika



Odwiedziłem filię Urzędu Miejskiego przy ul. Partyzantów w Gdańsku, żeby zameldować na pobyt czasowy moją lokatorkę. Niestety, wziąłem ze sobą tylko kopię aktu własności mieszkania. Tymczasem urzędniczka domagała się oryginału i nie dawała się przekonać, że przecież kserokopia zawiera taką samą treść jak pierwowzór.
- Zdarzają się różne oszustwa - mówiła. - Mógł pan sprzedać to mieszkanie czy coś...
- Gdybym nawet sprzedał, to przecież nadal miałbym oryginał aktu własności - broniłem się.
Po kilkuminutowej wymianie zdań okazało się, że moja lokatorka może jednak być zameldowana mimo braku wspomnianego aktu własności w oryginale. Wystarczyła bowiem umowa najmu, a tę akurat świeżo podpisaliśmy. Logiki w tym nie widzę żadnej, bo przecież gdybym był oszustem, to umowę też mógłbym sfałszować. No, ale czy ktoś kiedyś nadążył za urzędniczym tokiem rozumowania?

Zlot klasyków



Wołga

Przed południem wybrałem się na prawie czterdziestokilometrową przejażdżkę rowerową. Ubrałem się lekko, bo choć temperatura nie przekraczała ośmiu stopni, to niebo było bezchmurne. Niestety, mniej więcej w połowie trasy, w okolicy portu lotniczego w Rębiechowie, dopadła mnie ciemna chmura i poczęstowała zimnym gradem i śniegiem. Do domu wróciłem z przemarzniętymi rękami i uszami, bo oczywiście nie wziąłem ze sobą rękawiczek ani czapki.

Więcej szczęścia do pogody miałem po południu, kiedy to pojechałem do Letnicy na doroczny zlot starych samochodów. Pomiędzy Stadionem Energi a budynkiem Amber Expo zebrało się kilkaset klasyków różnych marek. Warunkiem udziału w imprezie otwarcia sezonu  "Trójmiasto, klasycznie" było wpłacenie pięciu złotych. Pojazd zaś nie mógł być wyprodukowany po 1989 roku (nie dotyczy polskich marek). Samochody ustawiały się w alejkach  według kategorii wiekowej oraz według marek. Było na czym oko zawiesić i powspominać młode lata, kiedy to z zazdrością patrzyło się na śmigające syreny, trabanty, wołgi i tp.  Z zapałem więc uwieczniałem co ciekawsze egzemplarze...



























Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty