Wydaje mi się, że takie wydarzenie jak
pogrzeb generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego zasługuje na godną oprawę i
należytą uwagę. O samym generale napisano i powiedziano już bardzo dużo, więc nie muszę tu niczego
dodawać. Dziwię się jednak, że mimo powszechnej wiedzy o jego zasługach - nie
tylko powstańczych - nie wszyscy z tych, którzy powinni, zechcieli uczestniczyć
we wczorajszych uroczystościach pogrzebowych. Zabrakło na przykład prezydenta, premiera i szefa MON.
Andrzej Duda przysłał co prawda list, który został odczytany przez zastępcę
szefa BBN Dariusza Gwizdałę, a premier Morawiecki wydelegował szefa swojego
gabinetu Marka Suskiego. Czy to jednak nie za mało dla uczczenia ostatniego
przedwojennego oficera?
Ubiegający się o fotel prezydenta Warszawy
Patryk Jaki nie miał szczęśliwej miny, gdy ktoś zapytał go czy zabrakło mu
czasu na uczestnictwo w pogrzebie generała. Na odczepnego rzucił tylko
"Pozdrawiam pana serdecznie". Mam nadzieję, że warszawiacy wezmą pod
uwagę te "pozdrowienia" przy urnie wyborczej...
A jak do pogrzebu generała "Motyla"
podeszły najważniejsze media? TVN transmitował całą ceremonię. TVP Info w
serwisie o godzinie piętnastej informację o ostatnim pożegnaniu generała podało
na szóstym miejscu. Ważniejsze okazały się takie
sprawy jak:
- przesłuchanie Tuska przed sejmową komisją
mające się odbyć drugiego października,
- opuszczenie aresztu przez Łotysza, który
wyłudził 200 mln VAT,
- niezgłoszenie się sędziego z Kościerzyny do
aresztu,
- pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego do TSUE,
- strajk pilotów w Ryanair.
Tyle faktów bez komentarza...