Wraz z pięcioma innymi członkami Gdańskiej Ekipy Rowerowej pojechałem kolejką SKM do Rumi Janowa, żeby przyłączyć się do wycieczki rowerowej organizowanej przez Klub Turystyki Rowerowej „Sama Rama”. Klub ten istnieje i aktywnie działa już kilkanaście lat, a jego szefem jest Roman Łuczak.
Reprezentacja GER |
Widok z latarni w Nowym Porcie |
Pierwszy krótki postój mieliśmy przy Centrum Handlowym „Klif”. Dotychczas jechaliśmy stosunkowo wolno i po płaskim terenie, ale mimo to niektóre panie narzekały na zbyt szybkie – ich zdaniem – tempo jazdy. Widać rzadko zdarza im się wsiadać na rower… Dla maruderów prowadzący miał jedną radę:
- Jeżeli komuś jest za szybko, to niech jedzie z przodu i sam dyktuje tempo.
Wnętrze latarni morskiej w Nowym Porcie |
Chętnych jakoś nie było, więc dalej jechaliśmy gęsiego za Romanem przez rowerowe ścieżki Sopotu, Jelitkowa i Brzeźna. Po drodze ktoś złapał gumę, komuś innemu pękł łańcuch – ot, rowerowa codzienność. Tuż przed Nowym Portem dogoniła nas burza. Nie zmokliśmy jednak, gdyż schroniliśmy się pod dachem nieczynnego peronu. Przymusowy postój wykorzystaliśmy na konsumpcję wiezionego z Rumi prowiantu. Po kilkunastu minutach deszcz przestał padać, więc pojechaliśmy obok terminalu promowego pod kapitanat portu. Tutaj zaplanowany był półgodzinny odpoczynek. Niektórzy z nas weszli na zabytkową latarnię morską z XIX wieku (wstęp 8 zł), inni spacerowali po nabrzeżu.
W drodze powrotnej odłączyłem się od grupy w Brzeźnie i pojechałem do domu. W kilka minut później rozpętała się kolejna burza, której towarzyszyła ulewa znacznie większa niż poprzednio. Mam nadzieję, że i tym razem rowerzystom z Rumi udało się znaleźć gdzieś schronienie…