Jak myślicie, rabat oznacza obniżkę czy
podwyżkę? Wiem, że to głupie pytanie, bo każde dziecko wie przecież, że chodzi
o bonifikatę, czyli opust ceny. No chyba, że ktoś ma na myśli stolicę Maroka
czy miasto na Malcie, ale wtedy słowo to pisane byłoby z dużej litery. Albo, co
w tym przypadku bardzo istotne, działa na zlecenie operatora telewizji kablowej
UPC. Tam zaś rabat oznacza coś zupełnie innego. Sam bym w to nie uwierzył, ale
przecież mam nagranie rozmowy…
Po kurtuazyjnych słowach przywitania pani Aleksandra powiedziała:
- Jako że jest pan naszym stałym klientem,
zostały dla pana naliczone rabaty. Czy woli pan oglądać filmy i seriale czy
raczej rozgrywki sportowe?
- Ale do czego pani zmierza? Bo nie mam czasu –
przerywam potok słów wylewający się z głośnika smartfonu.
- Zmierzam do tego, żeby uwzględnić te rabaty…
- No to proszę je uwzględnić przy najbliższym
rachunku i będzie OK– przerywam bezceremonialnie.
- Tak, więc do najbliższego rachunku doliczymy
10,99 zł i udostępnimy sześć kanałów…
- Jak doliczymy?! – zdenerwowałem się. – Skoro rabat,
to chyba mniej ma być a nie więcej!
- Proszę pana, to taka promocja jest dla pana…
- Pani raczy żartować. Jaka to promocja, skoro
mam więcej płacić?! Absolutnie nie wyrażam zgody na żadne powiększanie
rachunku!
- No szkoda, miałby pan więcej możliwości oglądania
filmów…
- Szkoda – zgodziłem się i zakończyłem rozmowę.
O czym bowiem moglibyśmy jeszcze rozmawiać? O podstępnym wciskaniu dodatkowych
usług pod płaszczykiem miłych słów i przeinaczania ich sensu?