Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wałbrzych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wałbrzych. Pokaż wszystkie posty

Migawki z sanatorium (11)

 

Wybrałem się ponownie do centrum Wałbrzycha. Tym razem zwiedzanie zacząłem od pałacu Czettritzów przy ulicy Zamkowej. Początki tego obiektu sięgają końca XVI wieku. Potem był kilkukrotnie przebudowywany. Zmieniali się także jego właściciele. Najpierw naziści przywłaszczyli sobie te posiadłość, a po wojnie była tu Dyrekcja Dolnośląskiego Zjednoczenia Węglowego oraz  partyjne władze wojewódzkie. Od 2004 roku mieści się tutaj Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Angelusa Silesiusa. Ciekawostką jest fakt, że  w pałacowych pomieszczeniach spędziła ostatnie lata życia  księżna Daisy. Upamiętnia ją postawione  przed pałacem w 2007 roku popiersie wraz z tablicą pamiątkową. Była to inicjatywa mieszkańców Wałbrzycha z okazji stulecia podjęcia przez księżnę działalności społecznej i charytatywnej.

Kolejne kroki skierowałem na zbocze góry Niedźwiadki, gdzie znajduje się mauzoleum upamiętniające 170 tysięcy Ślązaków, który polegli podczas pierwszej wojny światowej, ofiary wypadków górniczych oraz  25 bojowników ruchu narodowo-socjalistycznego. Mauzoleum, a właściwie cenotaf (pozorny grobowiec) powstał w latach 1936-1938. Po wojnie obiekt ten był niemal całkowicie zapomniany i powoli ulegał zniszczeniu. Od dwóch lat, dzięki społecznej inicjatywie "Ratujmy wałbrzyskie mauzoleum", trwają prace porządkowe i planowane jest umieszczenie tablicy informacyjnej.

Schodząc z zalesionego wzgórza  w ulicę Kasprowicza, przed oczami miałem panoramę Wałbrzycha z Chełmcem w tle. Dalej szedłem ulicą Mickiewicza, Aleją Wyzwolenia i ul. Piotra Wysockiego, by na wysokości Starej Kopalni wsiąść w autobus linii  nr 5 i wrócić do Szczawna-Zdroju. Tym samym dzisiejszy spacer skrócił się do niespełna 9 kilometrów. 







Mauzoleum Wałbrzych



Chełmiec z ul. Kasprowicza

Wałbrzych i Chełmiec ze zbocza Niedźwiadki

Kolegiata z ul. Mickiewicza


 

Migawki z sanatorium (9)

 

Wreszcie wszedłem na Chełmiec! W dziesiątym dniu pobytu w Szczawnie-Zdroju. Wierzchołek tej góry dzieli od Domu Zdrojowego równo 8  kilometrów, z czego połowa to dojście do podnóża Chełmca, a druga to wspinaczka na szczyt. Można wejść na niego co najmniej na dwa sposoby: łagodniejszym, ale dłuższym szlakiem niebieskim lub bardziej stromym, lecz krótszym żółtym. Na początku, czyli od ulicy Ratuszowej w Wałbrzychu oba szlaki się pokrywają. Potem żółty odbija ostro w lewo i wiedzie  poszarpaną ścieżką do kolejnych rozgałęzień. Wybieram szlak żółty, co kosztuje mnie trochę potu i nieco przyśpieszonego oddechu, ale na szczycie Chełmca jestem już w godzinę i 37 minut od wyjścia z Domu Zdrojowego.

Niestety, wcześniej tego nie doczytałem, ale  wieża widokowa na Chełmcu jest czynna tylko w weekendy. Musiałem więc zapomnieć o pysznych widokach z drugiego pod względem wysokości szczytu Gór Wałbrzyskich (pierwszym jest Borowa  mająca 853 m n.p.m., Chełmiec ma dwa metry mniej). Obejrzałem więc wysoki na 45 metrów metalowy krzyż milenijny, dwa maszty telewizyjne (ten wyższy ma 70 m) i z zewnątrz kamienną wieżę widokową z 1888 roku, która swoim kształtem przypomina ruiny jakiegoś zamczyska. Potem przystawiłem sobie pamiątkową pieczątkę i rozpocząłem marsz powrotny. Schodziło się oczywiście szybciej, ale z większym obciążeniem kolan, czego chyba nigdy nie polubię. Mogłem co prawda wracać tym łagodnym szlakiem niebieskim, ale wtedy na pewno nie zdążyłbym na kolację w sanatorium.

Reasumując, w trzy godziny i 11 minut pokonałem 16.14 km., spalając 1 306 kalorii.

















 

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty