Skutki
koronawirusa dotykają praktycznie wszystkich. Traci gospodarka, tracą ludzie.
Jedni mniej, inni więcej, ale nie ma nikogo, kto w jakiś sposób nie odczuł lub nie
odczuje następstw tej pandemii. W tej sytuacji wydaje się być rzeczą normalną, że trzeba umieć pogodzić się
pewnymi niedogodnościami. Nauczyć się nie narzekać, niczego nie utrudniać i nie
myśleć tylko o sobie i o swoich pieniądzach.
Dlaczego wymieniam
pieniądze? Ano dlatego, że co rusz spotykam wyznania i apele różnych „biedaków”,
których koronawirus pozbawił jakiejś części dochodów. I nie chodzi mi tu o drobnych
i średnich przedsiębiorców, którzy rzeczywiście ponoszą i zapewne będą jeszcze
ponosić duże straty. Na myśli mam tych,
którzy jawnie grzeszą, mówiąc o swoim niedostatku i rzekomych trudnościach
finansowych.
Pierwszy z brzegu
to Lech Wałęsa, który twierdzi, iż z powodu niemożności
wyjazdów z wykładami może zbankrutować. Biedak ma tylko sześć tysięcy
emerytury, a jego żona wydaje ponoć siedem tysięcy złotych miesięcznie. No i
jak on ma żyć? Odpowiadam: skromniej i bez zbędnego hałasu wokół swojej osoby.
Po co marnotrawić resztki swojej legendy?
Drugi gigant
zagrożony spadkiem wpływów to sam Tadeusz Rydzyk. Skarży się on, że jak ludziom spadną dochody i
zaczną przesyłać mniejsze ofiary, to jego „dziełom” grozi upadek. A to, że ludzie, do których apeluje o hojniejsze
ofiary, sami ledwo wiążą koniec z końcem, to już go nie interesuje? Może warto
spojrzeć poza czubek własnego nosa.
Przykład z innej
branży. Janusz Józefowicz zachęca,
aby ludzie nie żądali zwrotu gotówki za odwołane spektakle, bo to może grozić
upadkiem jego teatru. Nie wiem, jaka jest kondycja finansowa pana Józefowicza,
ale wiem, że fryzjerzy, dentyści, restauratorzy i wielu innych nie żądają od
klientów kasy za niewykonane usługi. A też grozi im bankructwo.
W tym wszystkim
najbardziej podoba mi się postawa Krzysztofa Skiby, który tak oto mówi kolegom z branży rozrywkowej: Do chóru narzekających zapisali się wykonawcy, którzy za jeden koncert
biorą po 60 tys. zł i więcej. Kobieta z dyskontu pracuje na takie honorarium
przez rok albo i dłużej. Co robiliście przez całe życie? Czemu nie odłożyliście
pieniędzy jak wszystkie kurki z monetą były odkręcone? Po cholerę kupowaliście
drogie auta i braliście kredyty jak idioci?