Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Angora. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Angora. Pokaż wszystkie posty

Jachira raz jeszcze


Klaudia Jachira
W ostatnim numerze Angory (44) w polemikę ze mną wdał się Andrzej Mickiewicz. Otóż pan ten, czytając mój list zawierający uwagi na temat podziałów w społeczeństwie  oraz krytykę zachowania Klaudii Jachiry (sławetny występ pod pomnikiem żołnierzy Armii Krajowej, kiedy to obecna posłanka dała się sfotografować pod transparentem z napisem „Bób, Hummus, Włoszczyzna”, wyśmiewając w ten sposób umieszczony na pomniku napis „Bóg, Honor, Ojczyzna) wyciągnął wniosek, iż jestem zwolennikiem PiS. Tego jeszcze nie było. Zazwyczaj bowiem komentatorzy moich tekstów posądzali mnie o zupełnie inne sympatie.
Nie wiem czy Angora to opublikuje, dlatego w tym miejscu przytaczam moją odpowiedź:
Do wiadomości pana Andrzeja Mickiewicza, który przypisuje mi sympatię do PiS. Nie! Nie jestem i nie byłem nigdy zwolennikiem tego ugrupowania.  Nie znaczy to jednak, że nie mogę zwracać uwagi na nieprawidłowe - moim zdaniem -  zachowania strony, z którą sympatyzuję. W tym wypadku chodzi  o happeningi  Klaudii Jachiry.  Może jej wypowiedzi są czasem śmieszne a spostrzeżenia celne, ale na pewno nie podnoszą kultury dialogu politycznego.
A już zupełnie na marginesie dodam, że  przypisywanie komuś określonych poglądów na podstawie wyjętych z kontekstu wypowiedzi jest tym samym co mówienie o miłości do gór, w których się nigdy nie było. I tu, i tam tylko tak nam się  wydaje…

Chiny komercyjnie

Xi'an

Od mojego powrotu z Chin minęło już prawie dwa i pół miesiąca. Jednak dopiero dzisiaj ukazał się w Angorze artykuł, który napisałem zaraz po powrocie z Państwa Środka. No cóż, na publikację w tym tygodniku czeka wielu znamienitych podróżników, więc trzeba liczyć się z oczekiwaniem w kolejce.
Tak czy owak polecam numer 24 Angory 😊
 

Potrzebna szybka pomoc!!!

Raczej rzadko zdarza mi się apelować z tego miejsca o jakąkolwiek pomoc. Tym razem jestem jednak przekonany, że warto. Liczy się czas! Gabrysia musi dostać lek o wartości pół miliona złotych do 8 grudnia! Pomóżmy, jeśli możemy, a jeśli nie - to chociaż udostępniajmy ten apel. Więcej szczegółów można znaleźć w ostatnim numerze "Angory"



Fakty i legendy


B. Wieniawa-Długoszowski fot. Wikipedia

W ostatnim numerze "Angory" (nr 5) natrafiłem na parę nieścisłości. W  reportażu Julii Machnowskiej o  domu pracy twórczej w Oborach wypowiada się między innymi kierownik obiektu Tomasz Miler.  Twierdzi on, że w Oborach tworzył "Czterech pancernych i psa" niejaki Szymanowski. Tymczasem, jak powszechnie wiadomo, autorem tej znanej i popularnej, choć mocno podkoloryzowanej opowieści o polskich pancerniakach, był Janusz Przymanowski.
Z kolei w artykule o  balach w międzywojennej Warszawie "Do białego rana", którego autorem jest Jacek Feduszka, znajduje się taki oto passus: Znany z ułańskiej fantazji gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski miał zwyczaj od do czasu wjeżdżać konno do "Adrii". Brzmi to interesująco, ale prawda jest nieco inna. Wieniawa nigdy nie wjechał do wspomnianej restauracji na koniu. Owszem, krążyły takie opowieści po Warszawie, ale zazwyczaj opowiadający dodawali magiczne słówko "podobno".  Tę miejską legendę przekonująco obala między innymi Sławomir Koper w swojej książce "Życie prywatne elit   Drugiej Rzeczpospolitej": Niestety, nie jest prawdziwa opowieść, że Wieniawa wjechał konno do "Adrii". Zapewne gdyby była taka możliwość, uczyniłby to bez wahania, niestety lokal nie był do tego przystosowany. Wejście było tak wąskie i niskie, że nie zmieściłby się tam nawet Pigmej na kucyku.
Niezbyt też pasuje zdjęcie ilustrujące wspomniany artykuł, na którym widać między innymi premiera Cyrankiewicza. Też na balu, tyle że w latach sześćdziesiątych...

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty