Ze Starogardu do Pelplina


Katedra w Pelplinie

Trzecia w tym miesiącu piesza wycieczka z Arturem. Tym razem ze Starogardu Gdańskiego do Pelplina. Szliśmy niebieskim Szlakiem Rzeki Wierzycy. Długość samego szlaku na tym odcinku to niewiele ponad 24 kilometry (drogą asfaltową byłoby tylko 14), ale my chodziliśmy  sporo po samym Pelplinie, więc przeszliśmy łącznie ponad 33 kilometry. Najwięcej w tym miesiącu.

Trasa wędrówki przez Starogard Gdański, począwszy od dworca PKP i ulicy Mickiewicza, przebiegała obok pomnika  harcerzy poległych podczas II wojny światowej, Stadionu Miejskiego im. Kazimierza Deyny i  Francuskiej Górki (kamień upamiętniający żołnierzy francuskich poległych podczas wojen napoleońskich). Potem była leśniczówka Kochanki ze stojącą przed płotem drewnianą mini kapliczką, Barchnowy i  Kolincz z elektrownią wodną z 1912 roku. Tu wspomnę  o dużej aktywności bobrów w tej okolicy. Mijaliśmy bowiem sporo zwalonych przez nie drzew. Niektóre z nich były nie tylko wysokie, ale i grube. Oczywiście, jak wskazuje  sama nazwa szlaku, często przechodziliśmy w pobliżu meandrującej rzeki Wierzycy.

Dalej minęliśmy Klonówkę z  gotyckim kościołem św. Katarzyny Aleksandryjskiej, przeszliśmy nad autostradą A1 i częściowo drogą asfaltową, a częściowo polnymi ścieżkami doszliśmy do Pelplina. Już z daleka rzucała się w oczy wieża katedry pelplińskiej. Od tej właśnie świątyni (minąwszy przedtem cmentarz z ogromnym kamiennym krzyżem) rozpoczęliśmy zwiedzanie tego niewielkiego miasteczka. Katedra jest nie tylko ogromna, ale też ładnie utrzymana i wzbudzająca podziw dla jej budowniczych. Również jej wnętrze skłania do zadumy i refleksji. Stojąc na środku głównej nawy, człowiek czuje się jak niewielki pyłek…

Niestety, nie dane nam było wejść do Muzeum Diecezjalnego, a tym samym ominęła nas okazja do obejrzenia jednego z niewielu (na świecie jest ich tylko 48) egzemplarzy Biblii Mazarina, zwanej inaczej Biblią Gutenberga. Na drzwiach tej instytucji ktoś powiesił kartkę z napisem:  Muzeum nieczynne do odwołania.

Udaliśmy się więc na położoną już poza granicami Pelplina Górę  Jana Pawła II. Znajduje się na niej 33-metrowy metalowy krzyż. Ponad 20 lat temu papież Jan Paweł II odprawił tutaj mszę dla 350 tysięcy wiernych.
 Słońca dzisiaj nie było, ale deszcz ani tym bardziej śnieg też nie padał. Temperatura nieco na plusie, w sam raz na wędrówkę. Chwilami nieco dawał się we znaki porywisty wiatr. Generalnie jednak uważam wycieczkę za bardzo udaną. Płuca się dotleniły, mięśnie rozruszały, a oczy smakowały nowe krajobrazy…
Pelplin



Góra Jana Pawła II







Wierzyca




Kościół w Klonówce

Kolincz











Starogard Gdański





Co za ludzie, ja nie mogę...


Po raz  nie wiadomo który  zadzwoniła  do mnie konsultantka, choć  właściwiej  byłoby  napisać: naganiaczka, z jakiejś  firmy organizującej pokazy garnków  czy też  innych  tzw. artykułów  zdrowotnych. Kusiła mnie brakiem konieczności podpisywania  czegokolwiek, ujawniania swoich danych osobowych, no i oczywiście  wspaniałymi  prezentami. Podała też  adres i termin prezentacji. Ja miałem sobie tylko wybrać  dogodną  godzinę.
Nie przerywałem jej, wysłuchując cierpliwie  do końca standardowej gadki-szmatki,   a gdy zapytała  czy wysłać  mi esemesa  z numerem rezerwacji, odpowiedziałem grzecznie:
- Nie, dziękuję.
Zanim się rozłączyłem,  usłyszałem  pełne  pretensji  słowa:
- Co za ludzie, to ja nie wiem...
No  właśnie! Ja też   nie pojmuję, dlaczego jestem taki niewdzięczny. Kobieta  oferuje  mi prezent, a ja ją  zbywam  jak  natrętną muchę. Z drugiej strony zastanawiam  się,  co by powiedziała, gdybym potraktował    bardziej  obcesowo  lub wręcz  brutalnie  powiedział, co myślę o tych  wszystkich  prezentacjach. A muszę  zaznaczyć,  że  moja  opinia o oszukańczych praktykach  rozmaitej  maści  "uzdrowicieli"  mogłaby  być  wyrażona  w słowach  dalekich od przyjętych  na  salonach jako  cenzuralne.
Z gwałtownej i pełnej rozczarowania reakcji  wspomnianej  pracownicy call center można  wnioskować, że  raczej często  spotyka  się  z odmową. Jeśli  tak jest w istocie,  to dobrze.  Należy  się  cieszyć,  że  coraz mniej seniorów  daje się  nabierać  na  lep  gładkich  słówek  i badziewnych upominków.

Spacerkiem z Gdyni do Oliwy


Rano przejazd Pomorską Koleją Metropolitalną do Gdyni. Przez Rębiechowo! Podkreślam to, bo do tej pory nie miałem świadomości, że PKM kursuje także przez Sopot, choć tu już pod szyldem Szybkiej Kolei Miejskiej. Według Wikipedii wygląda to następująco:
Spółka PKM jest zarządcą infrastruktury kolejowej na 2 liniach kolejowych, natomiast PKP Szybka Kolej Miejska w Trójmieście jest przewoźnikiem na liniach zarządzanych przez PKM, wybrana w wyniku przetargu. Spółka Pomorska Kolej Metropolitalna S.A. została powołana celem budowy i utrzymania linii kolejowych oraz funkcjonowania infrastruktury kolejowej i okołotorowej. Ciekawostką jest fakt, że linia PKM nie jest w żaden sposób połączona z linią SKM na stacji Gdańsk Wrzeszcz, mimo iż obie linie obsługuje ten sam przewoźnik. Teraz rozumiecie wszystko? Bo ja nadal się gubię...
Ale mniejsza z tym. Kolega Artur pojechał przez Sopot, ja przez Osową i ostatecznie spotkaliśmy się w Gdyni Głównej, skąd rozpoczęła się nasza dzisiejsza wędrówka. Wyruszyliśmy z ulicy Morskiej szlakiem żółtym, którym podążaliśmy aż do  rozgałęzienia ze szlakiem czerwonym w okolicach ulicy Chwarznieńskiej. Minęliśmy Rezerwat Kacze Łęgi i przeszliśmy między Karwinami a Małym Kackiem, by po minięciu Stajni Bernadowo leśnymi ścieżkami dojść do ulicy Sopockiej. Po jej przekroczeniu szliśmy niebieskim szlakiem (w tym Drogą Wielkokacką) obok Wielkiej Gwiazdy. Przed wejściem na Drogę Nadleśniczych natknęliśmy się na  kamień upamiętniający Waldemara Heusmanna. Dla nieznających tych stron przypomnę, że był to leśniczy z Renuszewa, którego ponad sto lat temu zamordowali kłusownicy.
Wędrówkę zakończyliśmy w Oliwie przy ulicy Wita Stwosza z wynikiem 23.75 km  w czasie 3 godzin i 44 minut. A zatem średnia wyszła 6,36 km na godzinę. Chyba nie najgorzej jak na dość trudne miejscami warunki terenowe (błoto, liście). Warunki pogodowe niezłe - co prawda bez słońca, ale też bez deszczu. Na trasie paru biegaczy i  kilku rowerzystów.  Spacerowiczów jak na lekarstwo. Może wszyscy chodzą dziś na imprezy związane z WOŚP? Byłoby dobrze, ale jakoś w to nie wierzę...














Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty