Co za ludzie, ja nie mogę...


Po raz  nie wiadomo który  zadzwoniła  do mnie konsultantka, choć  właściwiej  byłoby  napisać: naganiaczka, z jakiejś  firmy organizującej pokazy garnków  czy też  innych  tzw. artykułów  zdrowotnych. Kusiła mnie brakiem konieczności podpisywania  czegokolwiek, ujawniania swoich danych osobowych, no i oczywiście  wspaniałymi  prezentami. Podała też  adres i termin prezentacji. Ja miałem sobie tylko wybrać  dogodną  godzinę.
Nie przerywałem jej, wysłuchując cierpliwie  do końca standardowej gadki-szmatki,   a gdy zapytała  czy wysłać  mi esemesa  z numerem rezerwacji, odpowiedziałem grzecznie:
- Nie, dziękuję.
Zanim się rozłączyłem,  usłyszałem  pełne  pretensji  słowa:
- Co za ludzie, to ja nie wiem...
No  właśnie! Ja też   nie pojmuję, dlaczego jestem taki niewdzięczny. Kobieta  oferuje  mi prezent, a ja ją  zbywam  jak  natrętną muchę. Z drugiej strony zastanawiam  się,  co by powiedziała, gdybym potraktował    bardziej  obcesowo  lub wręcz  brutalnie  powiedział, co myślę o tych  wszystkich  prezentacjach. A muszę  zaznaczyć,  że  moja  opinia o oszukańczych praktykach  rozmaitej  maści  "uzdrowicieli"  mogłaby  być  wyrażona  w słowach  dalekich od przyjętych  na  salonach jako  cenzuralne.
Z gwałtownej i pełnej rozczarowania reakcji  wspomnianej  pracownicy call center można  wnioskować, że  raczej często  spotyka  się  z odmową. Jeśli  tak jest w istocie,  to dobrze.  Należy  się  cieszyć,  że  coraz mniej seniorów  daje się  nabierać  na  lep  gładkich  słówek  i badziewnych upominków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty