Każde naczynie może się przelać...

 

Kartka z dziennika

Dzisiaj pojechałem rowerem przez Nowy Port i Jelitkowo. To był błąd. Wszędzie przewalały się tłumy ludzi. Fakt, że pogoda była piękna i zachęcała do spacerów, ale przecież nadal mamy około 13 tysięcy zakażeń dziennie i wypadałoby chyba zachować jakąś ostrożność. Ale czy ktoś jeszcze tym się przejmuje? To nie wiosna, kiedy wszyscy byli przestraszeni.  Zresztą nadmorskie deptaki to pikuś w porównaniu z wielotysięcznymi manifestacjami przewalającymi się przez całą Polskę. Wygląda na to, że PiS narobił sobie wrogów nawet we własnym obozie. Kobiety mają dość decydowania za nich. Chcą mieć wybór. Mowa oczywiście o możliwości decyzji o przerwaniu ciąży ze względu na ciężkie wady genetyczne. 

Swoją drogą to ciekawe. Przez 27 lat kompromis aborcyjny  nie był uznawany za niezgodny z Konstytucją. Dlaczego więc  nagle teraz jest niezgodny? Przecież żadne przepisy ustawy zasadniczej nie zostały zmienione. Trudno się więc dziwić, że zdesperowani demonstranci używają dość brutalnego języka, krzycząc: „Wypierdalać” czy „Jebać PiS”. Każde naczynie może się kiedyś przelać. Jak długo można znosić dyktat?!

Jak nas widzą...

 

Od ładnych paru lat sam wypiekam chleb oraz robię różne przetwory, w tym kiszoną kapustę. Nic w tym nadzwyczajnego, bo zajmują się tym  tysiące, a może nawet miliony Polaków. Nie będę więc dzisiaj pisał o jakichkolwiek przepisach, bo rzecz dotyczy zupełnie czego innego. Ale po kolei…

Pojechałem na rynek we Wrzeszczu, żeby kupić szatkowaną kapustę oraz marchew. Zażywna straganiarka (handlarka, jak kto woli) odważyła mi żądaną ilość warzyw i skomentowała mój zakup:

- Teraz to już tylko starzy ludzie  zajmują się samodzielnym kiszeniem kapusty.

Odruchowo chciałem jej przyznać rację, ale uświadomiłem sobie, że ona ma na myśli właśnie mnie. Spojrzałem na nią uważniej. Wyglądała na jakieś czterdzieści lat. No tak,  jestem od niej trochę starszy – pomyślałem – ale żeby od razu nazywać mnie starym człowiekiem?!

Z rynku podjechałem do pobliskiej Biedronki. Było kilka minut po jedenastej, a zatem czas dla seniorów. Przy wejściu siedział ochroniarz. Przelotnie obrzucił mnie spojrzeniem i wręczył mi ulotkę z rabatami dla seniorów. Chwilę potem zwrócił się do następnego klienta:

- Musi pan poczekać do dwunastej, bo teraz są godziny dla seniorów.

Jaki morał z tej historii? Ano taki, że nie jesteśmy tymi, za jakich się uważamy, lecz takimi, jakimi inni nas spostrzegają.  Dotyczy to nie tylko wieku…

P.S. I tak najważniejszy jest nie wygląd, lecz stan ducha 😊

Sahara

Migawki z przejazdu po tunezyjskiej pustyni.

Jacek już nie zadzwoni...

 

Stanisław (Jacek) Komoń 1949-2020

Przypadkiem dowiedziałem się o śmierci Stanisława Komonia. Rodzina i znajomi mówili na niego Jacek. Zmarł dokładnie przed dwoma miesiącami w wieku 71 lat. Poznaliśmy się 42 lata temu w Gorlicach. On przyjechał tam ze Szczecina, ja zaś ze Śląska. Obaj pochodziliśmy jednak z  jeszcze innych regionów Polski: ja  z Kieleckiego, a Jacek z Lubelszczyzny. Był starszy ode mnie o 9 lat. Mimo to nawiązaliśmy dość zażyłe stosunki. Przez kilka lat dzieliliśmy wspólną kuchnię i łazienkę w hotelu robotniczym. Potem ja wyprowadziłem się do Gdańska, a Jacek do końca życia pozostał w Gorlicach. Mimo to utrzymywaliśmy dość ożywione kontakty. Najpierw korespondencyjne, potem telefoniczne. Kilka razy spotkaliśmy się, zarówno w Gorlicach, jak i w Gdańsku. Raz nawet, w 2004 roku, wspólnie przemierzaliśmy bagna północnej Szwecji w poszukiwaniu moroszki. Ostatni raz widzieliśmy się przed czterema laty, a rozmawialiśmy telefonicznie trzy miesiące przed jego odejściem. 

Jacek był dość barwną postacią. Czerpał z życia pełnymi garściami. Czasami  zatracał się nieco w poszukiwaniu nowych doznań. Jakiś czas temu w reportażu „W poszukiwaniu słońca”, opublikowanym w czasopiśmie „Praca i życie za granicą” pisałem o nim tak: „Jacek jest typem wędrowca. W końcu lat siedemdziesiątych, w poszukiwaniu życiowej, partnerki przemierzał Polskę. Obecnie wędruje po całej Europie w poszukiwaniu zarobku”. Teraz mogę tylko dodać, że skoro Jacek udał się na wieczną wędrówkę, to niech będzie ona pełna spokoju i wrażeń, których być może zabrakło mu za życia.


Nasze ostatnie zdjęcie...

 

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty