Większe mieszkanie - więcej śmieci?



Władze Gdańska po wielu przymiarkach postanowiły uzależnić wysokość opłaty za wywóz śmieci od metrażu mieszkania. Wybór metody naliczania nowych opłat za wywóz śmieci od wielu miesięcy wzbudzał wiele dyskusji.  W grę wchodził między innymi ryczałt i opłata zależna od ilości zużycia wody. Każde z tych rozwiązań wzbudzało różne wątpliwości. Wydaje się jednak, że opcja zaproponowana obecnie jest najgorsza z możliwych.
Jeżeli koszt wywozu śmieci skalkulowano w wysokości 0,66 zł  od każdego metra kwadratowego powierzchni mieszkania, to bez trudu można wyliczyć, że samotna osoba mieszkająca w lokalu o powierzchni 45 m2 zapłaci 29,70 zł miesięcznie. Jest to kwota około trzy razy większa od dotychczas obowiązujących stawek. Oczywiście w wielu przypadkach zdarza się też tak, że samotne osoby, często renciści i emeryci, zajmują znacznie większe lokale. A zatem będą musiały płacić proporcjonalnie więcej. W skrajnym przypadku (radni ustalili górną granicę na 110 m2 ) może ich to kosztować nawet 72, 60 zł.
Ok, ktoś może powiedzieć, że w przeciętnym mieszkaniu zamieszkuje zwykle więcej niż jedna osoba. Owszem, najczęściej tak właśnie bywa. Metraż mieszkania nie przekłada się jednak w żaden sposób na ilość wyprodukowanych śmieci. Na pewno sensowniejsze byłoby wyliczenie opłaty proporcjonalnej do zużycia wody w danym lokalu.  Sądzę, że władze miasta nie miałyby żadnych trudności z pozyskaniem takich danych od Saur Neptun Gdańsk. Ostatecznie to przecież radni miejscy przegłosowują rokrocznie podwyżki cen wody i odprowadzania ścieków…

Skandynawia razy dziesięć

Dzisiaj prawie bez słów. Zamieszczam tylko pojedyncze migawki z  dziesięciu  podróży po krajach skandynawskich. Obecna aura sprzyja różnym wspomnieniom, a ja najmilej wspominam właśnie wyjazdy do Szwecji, Norwegii i Danii. 
2003 - okolice Tarnaby, ale po norweskiej stronie

2001 - Goeteborg, twierdza Kronan

2002 - zbiory borówki

2004 - okolice Storuman

2004 - Gansvika nad Qyeren k/ Oslo

2005-  Fjelhamar k/ Oslo

2005 - Sztokholm

2006 - lodowiec w Norwegii

2009- Odense

2012 - Oslo

Katownia - odprawa warty


Krzysztof Kucharski

 Na placu między Katownią a Złotą Bramą w Gdańsku odbyła się dzisiaj inscenizacja odprawy warty.  W mundury wojsk pruskich przebrali się członkowie grupy rekonstrukcyjnej Garnizon Gdańsk. Organizatorem tej ciekawej akcji  jest Krzysztof Kucharski, czyli oficjalny gdański kaper. Na co dzień nie jest on może tak rzucający się w oczy jak pirat uzurpator Sławomir Ziembiński, ale na pewno godniej reprezentuje miasto. Zresztą pan Ziembiński, znany z dość agresywnych zachowań, również dzisiaj pokazał swoją „klasę”, usiłując zakłócić inscenizację. 






Drugi od lewej Sławomir Ziembiński

mBank - uprzejma biurokracja



Jakoś nie mam szczęścia do promocyjnych ofert bankowych. Nie tak dawno użerałem się z Alior Bankiem, o czym zresztą wielokrotnie pisałem, a teraz podobne kłopoty mam z mBankiem. W tym przypadku też chodzi o premię finansową za założenie rachunku. MBank  obiecywał, że po spełnieniu określonych warunków wypłaci ją w dwóch transzach: w grudniu 2012 i styczniu 2013. Grudniowy przelew faktycznie trafił na moje konto, natomiast styczniowy, niestety, nie.
Za pośrednictwem  opcji „kontakt” wyraziłem więc swoje niezadowolenie, zarzucając bankowi niedotrzymanie obietnicy. Wkrótce otrzymałem odpowiedź:
Witam
nawiązując do Pana wiadomości, bardzo przepraszam za zaistniałą sytuację.
Jednocześnie, iż w zaistniałą sytuacji należy złożyć reklamację.
(…)Jeżeli zdecyduje się Pan przesłać zgłoszenie reklamacyjne drogą elektroniczną lub pocztową, to konieczne będzie podanie Pana danych osobowych, które pozwolą Pana jednoznacznie zidentyfikować, tj. nr rachunku oraz imię i nazwisko.
Proszę pamiętać, by składając reklamację za pomocą maila lub listu, dokładnie opisać zaistniałą sytuację.
Mam nadzieję, iż powyższe wyjaśnienia okażą się pomocne.
Pozdrawiam
Izabela Kowalczyk
Wydział Obsługi Klientów mBanku.
Napisałem więc stosowną reklamację i wysłałem na podany mi adres mailowy. Po pewnym czasie przyszła kolejna odpowiedź,  której istotne fragmenty cytuje poniżej:
W nawiązaniu do przesłanej wiadomości dziękuję za Pana kontakt z mBankiem.
Informuję jednak, iż na drodze elektronicznej nie jest możliwa weryfikacja sytuacji związanej z wypłatą premii i promocji w jakiej brał Pan udział.
Celem wyjaśnienia zdarzenia konieczny jest kontakt z mLinią, gdzie pracownik mając wgląd do Pańskich produktów przedstawi wyjaśnienia Banku.
Pozdrawiam
Paulina Sas
Wydział Obsługi Klientów mBanku.
Panie P. Sas i  I. Kowalczyk widocznie nie konsultowały się ze sobą, mimo iż pracują w tym samym wydziale, gdyż otrzymane od nich informacje diametralnie się różniły. Ponownie więc napisałem krótkiego maila:
Dziękuję za odpowiedź. Wydaje mi się jednak, że ktoś wprowadza mnie w błąd.
W poprzedniej wiadomości z Waszego banku napisano bowiem, że reklamacje można składać także drogą mailową.
Po kolejnych paru godzinach przyszła wreszcie odpowiedź, którą powinienem był otrzymać już za pierwszym podejściem:
W nawiązaniu do Pana wiadomości uprzejmie informuję, że Pana reklamacja została zarejestrowana na podstawie przesłanej wiadomości mailowej.
Numer reklamacji otrzyma Pan osobną wiadomością na adres mailowy zarejestrowany w mBanku.
Uprzejmie proszę oczekiwać na kontakt ze strony upoważnionego pracownika mBanku.
Pozdrawiam
Adam Gruszczyński
A żeby było zabawniej, to w przerwie między korespondencją mailową wykonałem telefon na bankową infolinię.  Nie chcę przedłużać tego i tak nudnego wyliczania rozmaitych korowodów związanych z tak prostą w gruncie rzeczy sprawą jak reklamacja, więc powiem tylko, że po osiemnastu minutach połączenia i rozmowie z trzema w sumie konsultantami, otrzymałem zapewnienie (takie samo jak to w mailu), że skontaktuje się ze mną pracownik mBanku.

Pech Romana Paszke



Ze smutkiem przeczytałem wiadomość o kolejnym przerwaniu przez Romana Paszke rejsu dookoła świata pod wiatr. Tym razem na przeszkodzie nie stanęła awaria sprzętu, lecz aura, która w okolicach przylądka Horn potrafi być naprawdę kapryśna. Skoro więc tak doświadczony żeglarz uznał, że nie jest w stanie dalej płynąć, to należy tylko przyjąć to  do wiadomości i okazać mu szacunek. Jeżeli on sam mówi, że jest już wyczerpany, a najbliższe prognozy przewidują wiatry wiejące z prędkością czterdziestu węzłów, to nikt nie ma prawa wymagać, aby nadal ryzykował swoje zdrowie i życie.
Okazuje się jednak, że wielu internautów nie jest w stanie zrozumieć dramatu Romana Paszke. Siedzą sobie oni w ciepłych mieszkaniach i bezmyślnie wystukują na klawiaturach komentarze w rodzaju:
On mówi, że zabrakło siły He he. Przecież wiedział na co się szykuje. To nie Zalew Zegrzyński. Zrobił w jajo sponsorów i tyle. Z motyką na słońce też mogę polecieć i powiedzieć za chwilę, że się nie udało. Żenada.
Jak tacy ludzie, którzy mają swoje hobby, bardzo kosztowne, potrafią namówić tzw. sponsorów i to nie raz. Dlaczego normalnie nie pracują i sami nie zarobią na to.
Rzecz jasna, żaden z komentatorów nie podpisuje się swoim nazwiskiem. Ot, siedzi i wylewa z siebie żółć. Tak jest najłatwiej – nic nie robić, tylko krytykować innych…

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty