Parada Niepodległości

Wtorek, 11 listopada, godz. 16.08. Przez Warszawę przechodzi Marsz Niepodległości. Telewizja pokazuje płonące race, agresywne okrzyki  i przepychanki z policją. Czy jest to na pewno godne uczczenie Dnia Niepodległości? Czy patriotyzm musi wyrażać się nienawiścią do innych?  No właśnie, pomyślmy trochę...

Póki co proponuję obejrzenie migawek z gdańskiej Parady Niepodległości  -  imprezy przebiegającej od wielu lat w radosnej atmosferze, dalekiej od politycznych rozgrywek i ulicznych zadym. Myślę, że te zdjęcia będą bardziej wymowne  od słów.

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości - po lewej pseudopirat

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości

Gdańska Parada Niepodległości - Paweł Adamowicz i Mieczysław Struk

Gdańska Parada Niepodległości

Jesienna wędrówka po Karlskronie

Karlskrona - widok ze skalistej wyspy Stakholmen

Po raz kolejny w tym roku miałem okazję odwiedzić Karlskronę. Tym razem stolicy Blekinge nie zwiedzałem jednak na rowerze, lecz pieszo, busem  i promem. Poniżej zamieszczam fotograficzną relację z tej wycieczki.


Poklepanie rybaczki po tyłku gwarantuje ponoć rychły powrót do Karlskrony

Nils Holgersson - bohater "Cudownej podróży" Selmy Lagerlöf,  



Muzeum Blekinge


Muzeum Blekinge


Muzeum Blekinge

Stena Vision na terminalu w Karlskronie


 Aspo - druga pod względem wielkości wyspa Karlskrony


Twierdza Drottningsskär na wyspie Aspo


Twierdza  Drottningsskär na wyspie Aspo


Charakterystyczny szwedzki dom na wyspie Aspo


Port marynarki wojennej


Wybrzeże przy Muzeum Marynarki Wojennej


Prom kursujący między centrum Karlskrony a wyspą Aspo. Przeprawa trwa pół godziny i jest całkowicie finansowana przez miasto.


Wnętrze okrętu podwodnego Neptun


Okręt podwodny  Rekin w Muzeum Marynarki Wojennej


Kolekcja czapek marynarskich z różnych krajów (jest też polska).


Tak wyglądały niegdyś operacje na okrętach wojennych


Oryginalne ozdoby przed domkami w dawnej dzielnicy stoczniowej
Björkholmen (Brzozowe wzgórze)
Kolorowe domki w dawnej dzielnicy stoczniowejBjörkholmen (Brzozowe wzgórze)

Eksponat w Muzeum Blekinge


Figura żebraka Rosenboma przed kościołem Amiralicji


W Szwecji widok żebraka to rzadkość. Niestety, przybywają coraz częściej z krajów nowo przyjętych do UE


Stortorget, największy rynek w Szwecji


Kościół Fryderyka


Widok z  punktu widokowego Bryggarberget (wzgórze browarników). W oddali Muzeum Morskie na Stumholmen


Widok z  punktu widokowego Bryggarberget (wzgórze browarników). Okrągły obiekt na morzu to dawna prochownia.


Urokliwe szkiery przed wejściem do portu w Karlskronie


Prochownia widziana z pokładu promu.


Ten ptaszek spędził całą noc zakleszczony między plastikowymi elementami na pokładzie Stena Vision. "Podróżował" na gapę z Gdyni. Uwolniłem go w Karlskronie.


Na pokładzie Stena Vision

Recenzenci mile widziani

Od moroszki po morwę

Zostało mi jeszcze kilka egzemplarzy autorskich "Od moroszki po morwę". Gdyby ktoś z Was zechciał podjąć się napisania recenzji, to proszę o kontakt. Będę także wdzięczny za udostępnienie tego postu.

Niegdyś mawiano "Siedź w kącie a znajdą cię". Obecnie to nie wystarcza. Niestety... Chcąc zaistnieć choćby w niewielkim kręgu odbiorców, trzeba zadbać o reklamę. Nie każdego jednak stać na reklamowe spoty. Dlatego stawiam na osobiste kontakty i znajomości zawarte za pośrednictwem portali społecznościowych. Jeżeli chodzi o samą książkę, to składa się ona z autentycznych opisów rozmaitych podróży odbytych przeze mnie do końca 2013 roku.

W tunelu pod Martwą Wisłą



Kolejka do wejścia do tunelu

Wraz z tysiącami mieszkańców Gdańska przeszedłem się dziś wydrążonym niedawno tunelem pod Martwą Wisłą. Okazją do tego niecodziennego przejścia łącznikiem trasy Słowackiego z trasą Sucharskiego był jeden z modnych ostatnio w Gdańsku dni otwartych (niedawno były dni otwarte budowanej aktualnie Pomorskiej Kolei Metropolitarnej, tydzień temu swoje podwoje udostępniło publiczności gdańskie ZOO, a za tydzień obejrzeć będzie można przystanek SKM Gdańsk-Śródmieście). Wiem, że to jest podążanie stadnym pędem, ale jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. Mam też świadomość tego, że ten natłok dni otwartych tuż przed wyborami samorządowymi nie jest przypadkowy. Z drugiej strony trudno jednak wymagać od obecnych władz miasta, aby nie chwaliły się swoimi osiągnięciami.



Paweł Adamowicz i Jacek Karnowski

Wracając do dnia dzisiejszego, to podkreślić chciałbym doskonałą (choć zapewne kosztowną) organizację transportu w okolice tunelu (dodatkowe tramwaje kursujące z częstotliwością co 10 minut) i sprawne odwożenie zwiedzających darmowymi autobusami do dworca PKP w Gdańsku. W samo południe w tunelu pojawił się prezydent Paweł Adamowicz wraz ze swoim sopockim odpowiednikiem Jackiem Karnowskim. Obaj ubiegają się o reelekcję, więc nic dziwnego, że chcą zyskać punkty u potencjalnych wyborców.



Co do samego tunelu, to jest to bardzo wielka i skomplikowana inwestycja. Jego długość wynosi około półtora kilometra, a najgłębszy punkt pod  Martwą Wisłą ma 35 metrów. Do użytku oddany zostanie w przyszłym roku.


Prezydent Gdańska chętnie udziela autografów...

Czas przejścia tunelu wraz z oczekiwaniem w sporej kolejce oraz zjedzeniem gorącej grochówki po wyjściu - około półtorej godziny. W sumie miło spędzony fragment kolejnego pięknego, być może jednego z ostatnich, dni tej jesieni. Więcej zdjęć

Chytry dwa razy traci


Zdjęcie pochodzi z 2013 roku, ale właśnie to auto prowadziłem wczoraj

Znane powszechnie przysłowie mówi, że chytry dwa razy traci. Po raz kolejny przekonałem się o tym przy okazji wyświadczania drobnej przysługi dla jednego z moich kolegów. Poprosił mnie on o pojechanie z nim do Grudziądza, gdzie zamierzał nabyć nowe auto. Tu od razu wyjaśnię, że słowo "nowe" jest eufemizmem, gdyż chodziło o zakup samochodu czternastoletniego. Ponieważ jednak dotychczasowy środek lokomocji mojego kolegi liczy sobie lat dwadzieścia, więc wszystko jasne...



Transakcja kupna sprzedaży przebiegła sprawnie i bezproblemowo.  Kolega miał wracać do Gdańska nowo nabytym pojazdem, a ja miałem poprowadzić stare auto. Z Grudziądza wyjeżdżaliśmy około godziny dwudziestej pierwszej, a więc było już całkowicie ciemno, co zresztą będzie miało istotne znaczenie w mojej opowieści.



Pożałowałem niespełna dwudziestu złotych i zamiast jechać autostradą A1, skręciłem w drogę nr 91. Daleko nie ujechałem. Już w Dolnej Grupie przed maską mignęła mi policyjna latarka. Młody policjant oznajmił mi, że jechałem z prędkością 67 km/h w terenie zabudowanym, co może skutkować stuzłotowym mandatem. Nie to jednak mnie zaskoczyło. Ja po prostu nie zauważyłem w ciemności znaku "teren zabudowany". Gapiostwo nie jest oczywiście żadnym usprawiedliwieniem. Bez zbędnej dyskusji uznałem więc swoją winę. Moja skrucha chyba spodobała się funkcjonariuszowi policji, gdyż zaproponował mandat w wysokości 50 zł, czyli w dolnej granicy widełek. Do tego 2 punkty karne.



Wnioski? Gdybym pojechał autostradą, zaoszczędziłbym 30 złotych i zyskał przynajmniej godzinę czasu. Jadąc bowiem starą trasą, co rusz natykałem się na teren zabudowany i inne ograniczenia prędkości.

Tłok w ZOO


Hipopotam

Gdański ogród zoologiczny pękał dzisiaj w szwach. Mimo niezbyt przyjemnej pogody tłumy zwiedzających przewijały się po wszystkich zakamarkach ogrodu. Gdańszczanie przybywali pieszo, na rowerach, środkami komunikacji miejskiej i samochodami. Ruch był na tyle duży, że musiała sterować nim policja.



Co sprawiło, że akurat w tę dżdżystą sobotę pojawiło się aż tylu zwiedzających? Na pewno nie nagłe zainteresowanie zwierzętami, w tym sprowadzonymi właśnie lwami. Te ostatnie miały jednak spory wpływ na frekwencję, bo właśnie z okazji otwarcia lwiarni dyrekcja ZOO postanowiła umożliwić wszystkim chętnym darmowe zwiedzanie. Nie ma co ukrywać, lubimy wszelkie dni otwarte i jako społeczeństwo chętnie w nich uczestniczymy.


Eland

Kolejka do obejrzenia lwiej rodziny (lew i trzy lwice) była gigantyczna. Lwy zaszyły się w lwiarni i nie chciały pokazać się na obszernym wybiegu. Osobiście nie byłem aż tak spragniony ich widoku, żeby stać w deszczu godzinę czy dwie. W tym czasie wolałem obejrzeć sobie inne okazy fauny, a jest ich w obchodzącym właśnie w tym roku sześćdziesięciolecie gdańskim ZOO całkiem sporo. Oto niektóre z nich.

Wolimy czytać czy oglądać?

Ireneusz Gębski - upływ czasu

W ostatnim tygodniu zamieściłem tutaj dwa posty pod tym samym tytułem. Chodzi o Rowerowy Potop. W pierwszym przypadku była to pisemna relacja z wycieczki po Karlskronie i okolicach z kilkoma zdjęciami i linkiem do galerii. W drugim zaś same zdjęcia, bez słowa komentarza, w postaci prezentacji filmowej, urozmaiconej nieco melodią starego przeboju. Wspominam o tym dlatego, że zaskoczyła mnie statystyka odsłon tych postów. O ile z pisemną wersją Rowerowego Potopu zapoznało się przez tydzień zaledwie 60 osób, o tyle wersję obrazkową  sprzed kilku dni wybrało  pięć razy więcej internautów.  Jakie z tego wnioski? Szkoda nam czasu na czytanie długich tekstów? A może po prostu obrazki bardziej przemawiają do naszej wyobraźni? Temat jest zapewne bardziej złożony i zasługuje na bardziej pogłębioną dyskusję. Póki co, sygnalizuję go  tylko i korzystając z okazji zamieszczam krótki  kolaż z minionych lat mojego żywota.

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty