W swoim czasie udzieliliśmy sobie z żoną
wzajemnych pełnomocnictw do
reprezentowania przed sądami, bankami i innymi instytucjami. Oczywiście
nie na gębę. Stosowne dokumenty sporządzone zostały w formie aktu notarialnego.
Wydawałoby się więc, że nie będzie żadnych problemów, gdyby któreś z nas nie
mogło osobiście stawić się w jakimś urzędzie czy dokonać jakiejś czynności
administracyjnej w imieniu współmałżonka. Teoretycznie tak to działa, ale nie wszędzie. Wyjątkiem jest (a może była,
ale o tym później) Poczta Polska…
W naszej skrzynce listonosz zostawił
dzisiaj awizo dla żony. Tak się złożyło,
że akurat cały dzień byliśmy w domu. Nie wiem więc, dlaczego nie nacisnął
przycisku domofonu i nie zadzwonił. Na awizie nie było widać godziny jego
wystawienia ani informacji o tym, kiedy
można odebrać przesyłkę. Pamiętam, że jeszcze niedawno doręczyciele mieli
obowiązek zamieszczać takie informacje. Ale mniejsza z tym. Pofatygowałem się
do urzędu pocztowego przy ul. Sychty 6 w Gdańsku.
Pani w okienku popatrzyła na awizo, potem
poklikała coś na klawiaturze komputera i oznajmiła, że przesyłka jeszcze nie
wróciła od listonosza. Chwilę potem dodała:
- I tak by pan nie mógł jej odebrać, bo to jest
przesyłka sądowa.
- Ale ja mam pełnomocnictwo notarialne, które
obejmuje również korespondencję sądową – pokazałem odpowiedni dokument.
- To nie ma znaczenia. Musi mieć pan pełnomocnictwo pocztowe - urzędniczka poczty sprowadziła mnie na
ziemię. – Oto formularz. Niech żona wypełni, podpisze i przyniesie.
- Jeżeli żona miałaby czas, żeby przynosić tu
jakiś formularz, to sama mogłaby też odebrać list! – zdenerwowałem się. – Po to
mam chyba notarialne upoważnienie, żeby ją w tym wyręczyć.
- Nic nie poradzę. Takie mamy przepisy – pani po
drugiej stronie szyby była pewna swego.
- A jest tu jakaś kierowniczka?! – podniosłem
nieco głos.
Wtedy zareagowała pani siedząca przy sąsiednim
okienku. Powiedziała coś „mojej” urzędniczce, a ta, nieco skonfundowana,
poinformowała mnie, że od dzisiaj można już odbierać korespondencję sądową na
podstawie notarialnego upoważnienia. Wygląda zatem na to, że będę jednym z
pierwszych klientów poczty, którzy skorzystają z nowych regulacji. A swoją drogą to kompletny
absurd, że przez tyle lat prawo pocztowe stało wyżej nad prawem cywilnym. Wszak
notariusze to urzędnicy państwowi i osoby zaufania publicznego. Jeżeli więc
ktoś nie respektuje wystawionych przez nich pełnomocnictw, to tak
jakby podważał ich znaczenie.
P.S. Następnego dnia (03.09.2019) odebrałem wspomniane pismo bez żadnych problemów...
P.S. Następnego dnia (03.09.2019) odebrałem wspomniane pismo bez żadnych problemów...