Na tapet wziąłem Mroza...

R. Mróz

Książkę Remigiusza Mroza "O pisaniu na chłodno " otrzymałem w prezencie gwiazdkowym. Jednak przez dwa miesiące jakoś nie mogłem się za nią zabrać. Zawsze było coś pilniejszego do przeczytania. Kiedy już ją jednak otworzyłem, to przez prawie trzysta stron przelecialem jednym ciągiem (jedynie z przerwami na posiłki). Zajęło mi to niespełna 10 godzin.
Do tej pory myślałem o Mrozie jako o utalentowanym i niezwykle płodnym autorze licznych bestsellerów. Teraz dowiedziałem się, że jest on także bardzo oczytany i niesamowicie pracowity. Nie brak mu przy tym dystansu do samego siebie oraz poczucia humoru. Lektura wspomnianej książki, a nie jest to bynajmniej powieść sensacyjna, lecz - jak sam tytuł mówi - rzecz o pisaniu, jest tyleż przyjemna co i pożyteczna. Szczególnie dla osób marzących o karierze pisarskiej lub choćby o wydaniu tylko jednej książki.
Remigiusz Mróz w przystępny sposób dzieli się swoim ogromnym (choć jego młody wiek na to nie wskazuje) doświadczeniem. Ważne jest przy tym, że mimo olbrzymiego sukcesu, jaki stał się jego udziałem, nie gwiazdorzy i nie popada w mentorski czy belferski ton. Do tego ostatniego miałby zresztą podstawy, bo posiada doktorat z zakresu prawa i w swoim czasie miał propozycję pozostania na uczelni w charakterze wykładowcy. Jak wiadomo, wybrał jednak pisarstwo. Teraz widać, że z pożytkiem dla siebie i dla literatury.
P.S. Przy okazji lektury omawianej książki uświadomiłem sobie, że przez lata całe błędnie używałem (nie tylko ja zresztą) określenia "wziąć coś na tapetę ". Dzięki Mrozowi będę na zawsze pamiętał, że poprawna forma brzmi "wziąć na tapet ". :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty