Wałęsa nie pomaga...


Lech Wałęsa fot. PAP

Nie popisał się Lech Wałęsa na konwencji Koalicji Obywatelskiej. Oj, nie popisał! Jak można było  atakować człowieka, którego doczesne szczątki zaledwie dzień wcześniej  zostały złożone na cmentarzu?!  Można kogoś nie lubić, a nawet nienawidzić – w końcu wszyscy jesteśmy ułomni – ale trzeba mieć poczucie miejsca i czasu. Wałęsie tego zabrakło!  Nazywając zdrajcą zmarłego  kilka dni wcześniej Kornela Morawieckiego na wyborczej konwencji ugrupowania, z którego startuje także jego syn Jarosław, zaszkodził nie tyle sobie, co im.

Można dyskutować i oceniać życiorys każdego polityka, ale nie w ten sposób. Nie w dzień po pogrzebie, choćby był on nawet – naszym zdaniem - zbyt wystawny czy okazały. Przede wszystkim jednak nie z mównicy, gdy ma się przecież świadomość, że będzie to transmitowane na całą Polskę. I co z tego, że lider dawnej Solidarności mówi, że po chrześcijańsku przebacza, skoro w następnych zdaniach wbija szpile zmarłemu?

Żeby jednak do końca nie pogrążać Lecha Wałęsy dodać muszę, że zawinili też sami organizatorzy konwencji. Nie od dziś znają przecież niewyparzony język byłego prezydenta. Musieli więc chyba mieć świadomość tego, że może on wypalić coś, co odbije się czkawką nie tyle jemu, co im samym. Wszak to nie on ubiega się o głosy wyborców…

Jednakże, sądząc po brawach, a tym samymi braku wyraźnej dezaprobaty, zgadzali się ze słowami swojego gościa. Jeżeli w niedzielnych wyborach przegrają, to w dużej mierze będzie to ich własna zasługa.




Widziane z roweru


Romanka
Nie odkryję nic nowego, jeżeli powiem, iż podczas pieszych wędrówek można zobaczyć więcej szczegółów krajobrazu niż podczas jazdy rowerem. Za to poruszając się jednośladem możemy zwiedzić więcej miejsc w tym samym czasie. Nie oceniam, co jest lepsze. Myślę zresztą, że każda forma aktywności jest wskazana, szczególnie dla tych, którzy na co dzień prowadzą siedzący tryb życia. Ja sam staram się używać nóg naprzemiennie: raz naciskając stopami na pedały, innym razem pozwalając im na bezpośredni kontakt z podłożem. Dzisiaj wybrałem rower…

A oto kilka obrazków, na które zwróciłem uwagę podczas trzydziestokilometrowej przejażdżki po najbliższej okolicy:

Dynie
Ogromne dynie na klombie przed wejściem głównym do Parku Oliwskiego. Myślę, że nieprzypadkowo ustawione zostały pod tablicą reklamującą znaną mi skądinąd restaurację, zresztą dość drogą.

Między Jelitkowem a Brzeźnem, na wysokości wejścia na plażę nr 59, natrafiłem na pozostałości jakichś bunkrów. Był tu – jak wynika z opisu na mapie Google – schron bocznego punktu kierowania baterii wiejskiej z 1912 roku. Pewnie bym tam normalnie nie zajrzał, bo ze ścieżki rowerowej nie widać schronu, ale odezwał się z pretensjami mój pęcherz…

Jelitkowo - schron z 1912 r.
Molo w Brzeźnie lub – jak niektórzy wolą -  na Zaspie jest powszechnie znane, więc nie poświęciłem mu wiele uwagi. Za to z przyjemnością delektowałem się jesiennymi widokami Zatoki Gdańskiej.

Molo w Brzeźnie
Latarnia morska w Nowym Porcie
Stosunkowo krótko przebywałem też w Nowym Porcie. Oprócz zdjęć latarni morskiej i budynku Kapitanatu Portu prezentuję też fotki zbiornikowca bunkrowego, czyli popularnej bunkierki, która akurat wpływała do Martwej Wisły. Jednostka ta nazywa się „Romanka” i zwodowana została  38 lat temu w nieistniejącej już stoczni Wisła.

Zbiornikowiec Romanka
Przed końcem dzisiejszej przejażdżki zrobiłem tradycyjnie już rundkę wokół stadionu Energi, uwieczniając przy tej okazji jeden z murali znajdujących się na terenie obiektu.


Mural na stadionie Energi
Bunkier w Jelitkowie

Zatoka Gdańska

Kapitanat Portu w Gdańsku



Dynie w Oliwie




Zatoka Gdańska

Ślad z 04.10.2019

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty