Po pogrzebie prezydenta

Bazylika Mariacka

Dzień po pogrzebie udałem się do Bazyliki Mariackiej, żeby pokłonić się przed urną z prochami Pawła Adamowicza. To samo czyniły setki i tysiące innych osób, które nieprzerwanie przesuwały się przez wąsko otwarte wrota świątyni. Pamięć o zamordowanym prezydencie widać było i nadal jest w takich miejscach jak Brama Wyżynna, przedproża Dworu Artusa, Urząd Miejski, chodnik przed BGŻ (nieopodal stała feralna estrada) i plac przed bazyliką. Wszędzie tam pali się mnóstwo zniczy, wiszą portrety prezydenta i szaliki od kibiców klubów sportowych. Tych wszystkich oznak żałoby, pamięci i smutku nikt nie zadekretował. Ludzie przychodzili i przychodzą w te miejsca spontanicznie, z potrzeby serca.

Niestety, jak zawsze w podobnych przypadkach pojawiły się głosy krytyczne. Jednym nie podobała się wystawność pogrzebu. „Chowają go jak boga” – mówili. Inni mieli za złe, że prezydent i premier zostali posadzeni w piątym rzędzie (w pierwszych rzędach siedziała rodzina i byli prezydenci, a także Donald Tusk z żoną). Jeszcze innym nie podobało się gloryfikowanie postaci zmarłego, bo przecież „nie był święty”. Również słowa dominikanina L. Wiśniewskiego o tym, że cyt.: Człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju. I będziemy odtąd tego przestrzegać, nie każdy właściwie zrozumiał. Z jednej strony bowiem lider PO ogłosił, że jego nie dotyczą. Z drugiej zaś TVP celowo wkleiła ujęcie z Tuskiem jako podkład pod owo płomienne wystąpienie.
Niestety, po tych i po innych przejawach wyraźnie widać, że nie ma szans  na odejście od nienawiści, o co apelowali przecież wszyscy żegnający tragicznie zmarłego prezydenta. Nie wiem jak to jest z innymi narodami, ale nasz jest chyba wyjątkowo swarliwy.


 
Brama Wyżynna

BGŻ

Dwór Artusa

Dwór Artusa

Bazylika Mariacka

Bazylika Mariacka

Bazylika Mariacka

Bazylika Mariacka

Urząd Miejski w Gdańsku

Urząd Miejski

Urząd Miejski

Urząd Miejski

Urząd Miejski

Urząd Miejski

Urząd Miejski


O śmierci P. Adamowicza bez patosu i polityki


Paweł Adamowicz

W Gdańsku i w województwie pomorskim trwa od dzisiaj żałoba po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Potrwa do soboty, czyli do dnia jego pogrzebu. W tym dniu, zgodnie z zapowiedzią prezydenta Andrzeja Dudy, będzie obowiązywała ogólnopolska żałoba. Ciało wieloletniego prezydenta  Gdańska najprawdopodobniej zostanie skremowane a jego prochy będą pochowane w Bazylice Mariackiej. Niestety, z powodu przypadającego na ten dzień dyżuru w pracy nie będę mógł uczestniczyć w tej ceremonii.

W związku z powyższym rozebrałem dzisiaj świąteczną choinkę, którą zwykle trzymaliśmy w domu do 2 lutego, czyli do tzw. Matki Boskiej Gromnicznej. Cóż więcej mogę zrobić jako szary mieszkaniec Gdańska? Na przestrzeni wielu lat nie raz i nie dwa pisałem o Pawle Adamowiczu. Zazwyczaj dobrze. Zrobiłem mu też wiele zdjęć, naturalnych i niepozowanych. Szczególnie będę pamiętał te ostatnie, wykonane na kilka godzin przed tym barbarzyńskim zamachem, kiedy to spotkałem go z puszką WOŚP na Długiej. Niemniej nadal trudno mi uwierzyć, że już nie ujrzę na ulicach Gdańska jego zwalistej sylwetki i radosnego uśmiechu, jakim witał gdańszczan i turystów. To jest jednak prawda, że bardziej doceniamy nie to co mamy, lecz to – co utraciliśmy.

Paweł Adamowicz

A orkiestra gra aż miło...


Paweł Adamowicz

Pogoda daleka od wymarzonej: pochmurno i siąpi drobny kapuśniaczek. Mimo to gdański Targ Węglowy, Długa i Długi Targ przemierzają tłumy ludzi. Zupełnie jak w szczycie sezonu letniego. Co przygnało tu dzisiaj gdańszczan i turystów?  Głupie pytanie! Wszak druga niedziela stycznia to nieodmiennie od 27 lat finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy!

Scena koncertowa usytuowana jest w tym roku między Katownią a Złotą Bramą. Punktualnie o piętnastej rozpoczynają się występy, które potrwają aż sześć godzin. Teren dookoła ogrodzony barierkami, a wejść pilnują ochroniarze firmy Tajfun, którzy sprawdzają wchodzących pod kątem wnoszenia alkoholu lub niebezpiecznych przedmiotów.

Co rusz spotyka się wolontariuszy z puszkami z logo WOŚP. Wśród nich wyróżnia się prezydent Gdańska, wokół którego zbiera się wianuszek chętnych do zrobienia pamiątkowej fotografii. Paweł Adamowicz wybrał strategiczne  miejsce przy ul. Długiej, toteż jego puszka szybko się zapełnia.

W skali kraju szybko przybywa zebranych pieniędzy. Kiedy zaczynałem pisać tę notkę było niewiele ponad 27 milionów, a teraz jest już 33 miliony złotych. Podobno przed rokiem taka kwota była dopiero o dwudziestej.

Przeciwnicy WOŚP już od paru tygodni, jak co roku, starali się obrzydzić tę inicjatywę, a szczególnie mocno opluwali Jurka Owsiaka. Niech sobie  mówią co chcą, ale orkiestra jest jedną z nielicznych spraw, które łączą więcej Polaków niż jakiekolwiek inne. 







Wernisaż Cegiełki


Po bodajże trzydziestu latach ponownie odwiedziłem Olsztyn. Okazją do przyjazdu do tego miasta był wernisaż wystawy zdjęć Krzyśka Cegiełki z podroży po Skandynawii, ze szczególnym uwzględnieniem takich atrakcji turystycznych jak: Lillehammer, Lom, Geiranger, Lofoty, Nordkapp, Rovaniemi i Sztokholm. A ponieważ wspomnianą podróż odbywaliśmy razem, to Krzysztof zaprosił mnie w charakterze gościa specjalnego. Tym samym mieliśmy okazję spotkać się po raz pierwszy od zakończenia skandynawskiej przygody.

Wernisaż i towarzysząca mu prezentacja zdjęć odbyły się w Centrum Polsko-Francuskim przy ul. Dąbrowszczaków 39. Tego samego dnia, tyle że rano, Krzysztof opowiadał o swoich zdjęciach i wyprawie w lokalnej telewizji. Zapewne dzięki temu dopisała frekwencja na spotkaniu, które trwało w sumie ponad dwie godziny. Najpierw wspólnie z Krzysztofem opowiadaliśmy o miejscach utrwalonych na wystawowych zdjęciach, potem zaś zaprosiliśmy gości na pokaz slajdów. Tu moja rola ograniczyła się do przesuwania zdjęć i krótkich komentarzy, natomiast Krzysztof dał upust swojemu talentowi krasomówczemu i z zapałem opowiadał o zwiedzonych miejscach, a także o różnych naszych przygodach.

Wystawę można oglądać jeszcze przez kilka tygodni, natomiast pełna relacja Krzysztofa z wyprawy ukaże się niedługo w sieci, a nieco później być może także w postaci książki.

Wieczorem w chińskiej knajpce zjedliśmy pikantnego kurczaka z ryżem, po czym udaliśmy się na zwiedzanie pięknie iluminowanej Starówki. Dalszą część wieczoru oraz dobry kawał nocy spędziliśmy na "rozmowach bilateralnych" dość obficie płucząc przy tym gardła, bynajmniej nie wodą, a jeżeli już - to ognistą.

Nie mogę nie wspomnieć o babci Krzysztofa. Ta dziewięćdziesięciotrzyletnia kobieta zafascynowała mnie swoją energią. Nie dosyć, że ma sprawny umysł, to także świetną kondycję fizyczną. W jej życiu nie ma miejsca na nudę. Lubi oglądać wiadomości i komentować wydarzenia polityczne. Przede wszystkim jednak robi coś, co obecnie jest wielką rzadkością. Co takiego? Ano przędzie na kołowrotku wełnę, a następnie robi na drutach ciepłe skarpety. Tu pochwalę się, że również mnie sprezentowała jedną parę. Nieco mniej gościnny był Funfel, który nie pozwolił mi się pogłaskać i łypał na mnie oczami pełnymi kociej pogardy.
Przy okazji przypominam link do relacji z naszej wyprawy, którą opublikowałem w lipcu. Kliknij








Mikołaj Kopernik

Zamek w Olsztynie




Olsztyn - katedra





Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty