Leszek Sławoj-Głódź |
Z arcybiskupem
Leszkiem Sławojem-Głódziem nie zawsze było mi po drodze. Miałem i mam do niego
sporo zastrzeżeń. Nie chodzi nawet o zarzucane mu skłonności do nadużywania
mocnych trunków (przydomek Flaszka-Głódź nie wziął się przecież z powietrza) czy złe traktowanie
podległych duchownych. Nie podoba mi się jego wyniosły styl bycia, zamiłowanie do
luksusu i niektóre poglądy. Nie znaczy to jednak, że nie doceniam obecnego metropolity
gdańskiego, choć nie ukrywam, iż o wiele bardziej ceniłem jego poprzednika arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego.
Nie o tym chcę jednak teraz pisać...
Tym razem chcę bowiem
pochwalić postawę arcybiskupa. Chodzi o jego wypowiedź w związku z planowaną ustawą
umożliwiającą pośmiertne zdegradowanie generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Leszek
Sławoj-Głódź poszedł bowiem pod prąd obecnej polityki, krytykując pomysł zemsty
na zmarłych przywódcach PRL. "Kto nie żyje, niech odpoczywa w pokoju"
- powiedział między innymi. Dodał też, że: Trzeba
zostawić ten temat. To otwieranie pola do dyskusji. A pożytku
z tego będzie niewiele.
Trzeba mieć dużo złej woli i politycznego zaślepienia,
żeby się z tym nie zgodzić. A słychać już głosy, że arcybiskup kolaborował z komunistami,
a nawet, że był agentem SB. Trudno nie zadać sobie pytania, dlaczego u nas głos
rozsądku tak często jest lekceważony, wykpiwany i wręcz nienawidzony? Przecież tak
na zdrowy rozum rzecz biorąc, zdegradowanie zmarłych generałów nic im nie zaszkodzi.
Wzbudzi natomiast - jak obawia się arcybiskup - wiele dyskusji i otworzy kolejne
pole społecznego konfliktu. A tych ostatnich chyba mamy już po uszy...