Kolejny dzień w Kijowie
rozpoczynam od spaceru na Dworzec Główny. Przede wszystkim odnajduję tu
miejsce, z którego za dwa dni mam jechać do Czarnobyla. Potem przedzieram się
przez tłumy babuszek oferujących kwatery i sprzedających kwiaty oraz namolnych
taksówkarzy, by dotrzeć do stacji metra Wokzalna. Wrzucam żeton do otworu przy
bramkach i zjeżdżam schodami w dół. Składy metra kursują z dużą
częstotliwością, ale i tak są przepełnione, przynajmniej do Chreszczatyku.
Potem trochę się przeluźnia. Wysiadam na stacji Arsenalna, ale nie wyjeżdżam na
powierzchnię. Robię zdjęcie marmurowym ścianom tej najgłębiej na świecie
położonej stacji, po czym wsiadam do kolejnego pociągu. Wysiadam na stacji
Dnipro, która mieści się na moście łączącym oba brzegi Dniepru. Schodzę po
schodach na dół i idę wzdłuż rzeki bez
wyraźnie sprecyzowanego planu. Po lewej stronie mam wodę, zaś po prawej
zalesione wzgórza. Po jakimś czasie, gdzieś na wysokości Ławry Peczerskiej,
skręcam z Nadbrzeżnej szosy (mam nadzieję, że dobrze tłumaczę miejscowe nazwy)
i zawracam nieco wyżej położonym Dnieprowskim urwiskiem. Wkrótce moim oczom
ukazuje się Pomnik Ofiar Wielkiego Głodu. Jest to potężny monument w kształcie
świecy, wysoki na 30 metrów. Upamiętnia on ofiary trzech klęsk głodu z lat 1921 - 1947, kiedy to życie straciło około
dziesięciu milionów mieszkańców Ukrainy. Od strony Dniepru do pomnika prowadzą
wysokie schody. Po drugiej stronie na sporym placu stoi rzeźba przedstawiająca
wychudzoną dziewczynkę z kłosami zboża w rękach. Tu trzeba dodać, że w latach
trzydziestych zerwanie kłosa zboża traktowane było jako przestępstwo przeciw
ZSRR. W 1932 roku wydano nawet specjalny dekret, na mocy którego za kradzież
pięciu kłosów groziła śmierć lub 10 lat łagru.
Idąc w stronę Parkowej drogi
mijam pomnik Leonida Bykowa, znanego aktora i reżysera, który zginął w wypadku
drogowym pod Kijowem. Dużo dalej natrafiam na stadion Dynama Kijów im. Walerego
Łobanowskiego. Po chwili zaś dochodzę do Majdanu, tym razem z innej strony niż
poprzedniego dnia. Zaczepia mnie kobieta, która przedstawia się jako Natasza.
Proponuje mi nabycie czegoś w rodzaju bransoletki uplecionej ze wstążeczek w
kolorach narodowych. Tłumaczy, że dochód z datków przeznaczany jest na pomoc
poszkodowanym podczas Euromajdanu. Nie wyznacza ceny, więc daję jej 20 hrywien.
Przy placu rzucają się w oczy olbrzymie niebieskie banery z zerwanymi łańcuchami
i napisem po angielsku i po ukraińsku: Wolność
to nasza religia!
Kierowca białego opla vivaro
zachęca do skorzystania z wycieczki do Międzygórza (Meżyhiria). Zwiedzanie
posiadłości byłego prezydenta Wiktora Janukowycza miałem w planie, więc
podszedłem i zapytałem o cenę.
- Dwieście hrywien za transport
w tę i z powrotem oraz 100 za wejście - usłyszałem.
Wcześniej czytałem, że takie
wycieczki są tańsze. Zapytałem więc, dlaczego tak drogo.
- Bo hrywna leci w dupę i dlatego
wszystko drożeje! - dosadnie wytłumaczył mi Pajo, bo tak miał na imię
sympatyczny skądinąd kierowca. Później dowiedziałem się, że rozumie po polsku,
bo pracował w naszym kraju przez kilka lat. Póki co nie miał jeszcze kompletu
pasażerów, więc poszedłem obejrzeć Złotą Bramę (Zołoti Worota). To tutaj według
podań miał wyszczerbić swój miecz Bolesław Chrobry. Oczywiście obecny wygląd
tego obiektu, po wielu rekonstrukcjach, niewiele ma zapewne wspólnego z tym co zbudowano
tutaj w XI wieku.
Po upływie pół godziny zebrał
się komplet chętnych do obejrzenia Narodowego Parku Ukrainy, czyli "parku
korupcji" jak potocznie nazywa się
dawną posiadłość Wiktora Janukowycza: dwoje Rosjan z Petersburga, trójka
Ukraińców i ja. Na miejsce jedziemy niespełna pół godziny. Przy bramie wisi
cennik zwiedzania, z którego wynika, że wstęp we wtorek kosztuje 40 hrywien, w
poniedziałek, środę, czwartek i piątek 100, zaś w sobotę i niedzielę 120. Jakby
tego było mało wprowadzono jeszcze cennik poranny i wieczorny, kiedy to na teren
rezydencji można wejść jedynie za 50 hrywien. Ceny te nie obejmują oczywiście
wejścia do wnętrza Honki (główna willa) i FOK (gmach z oranżerią, kriokomorą i
tp.). Za to trzeba wyłożyć kolejne 200 hrywien, a zwiedzanie odbywa się w
grupach co dwie godziny.
Meżyhiria nie była w
całości własnością Janukowycza. Ta ponad 135-hektarowa rezydencja była niegdyś
państwowa, on sam zaś wprowadził się tam, gdy po raz pierwszy był premierem w
2002 roku. Wykupił bodajże 2 hektary, zaś resztę dzierżawił za symboliczną opłatę.
Nie przeszkadzało mu to oczywiście w urządzeniu rezydencji z iście królewskim
przepychem. I nie chodzi tu wyłącznie o meble, zastawę stołową czy fontanny na
sztucznym jeziorku. Janukowycz miał do dyspozycji własne ZOO, sad owocowy, pole
golfowe, korty tenisowe, oraz potężny park starych i nowych aut. Do tego
szczycił się posiadaniem dwukilogramowej sztabki złota w kształcie bochenka
chleba. Oryginalną sztabkę skradziono, ale jej replika jest widoczna w oknie
FOK, tuż obok figury przedstawiającej samego Janukowycza w granatowej czapce
uszance. Miniaturki owej sztabki można nabyć na stoiskach z pamiątkami za
jedynie 25 hrywien. Sprzedawane są też miniaturki złotych sedesów. Tak naprawdę
jednak Janukowycz nie był aż tak próżny, żeby sprawić sobie przyjemność
defekacji na złotej muszli. Tak więc opowieści o takowej są owocem fantazji
turystów.
Mam pecha, bo garaże
z autami retro są tego dnia zamknięte. Nie mogę więc popatrzeć na stare czajki,
wołgi, ziły, gazy, zaporożce, fordy, chevrolety czy bentleye. Niewiele też jest
obecnie do oglądania w prywatnym ZOO. Kiedyś były tu m.in. sarny, antylopy,
łosie i kangury. Teraz zobaczyłem tylko kilka krów, kóz, owiec i strusi.
Po terenie rezydencji
chodziłem przez ponad dwie godziny, ale wszystkiego oczywiście nie obejrzałem. Zapewne
szybciej i więcej można byłoby zobaczyć korzystając z meleksów lub rowerów,
które można wynająć tuż przy bramie wejściowej.
Po powrocie do Kijowa
wysiadam przy dworcu rzecznym. Wykupuję godzinny rejs po Dnieprze pod nazwą "Panorama Kijowa"
za 100 hrywien (trochę się przy tym dziwię, gdyż w cenniku jest napisane 150).
Wycieczkowy stateczek ma dwa poziomy: dolny zabudowany i górny odkryty. Zajmuję
miejsce na tym ostatnim. Płyniemy najpierw w dół rzeki, mijając po prawej
stronie Pomnik Przyjaźni Narodów i stację metra Dnipro. Dalej spoza zalesionego
wysokiego brzegu wyłaniają się złote kopuły Pieczerskiej Ławry oraz potężny
monument Matki Ojczyzny. Na wysokości tej ostatniej statek zawraca i płynie
bliżej drugiego brzegu Dniepru, a właściwie jednej z wysp. Widać tu piaszczyste
plaże, pływający hotel, jakieś domki letniskowe i sporo zieleni.
Po wyjściu z dworca
rzecznego przechodzę obok stacji metra Poshtowa Ploshcha i wjeżdżam kolejką Funicular
na wzgórze zwane Volodymirską górką. Funicular to kolejka linowo-terenowa
składająca się tylko z jednego wagonu. Przejazd kosztuje 3 hrywny. Kieruję się
następnie w stronę Starego Kijowa. Już po paru minutach rzucają mi się w oczy niebieskie
ściany Monasteru św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach. W jego skład obok
budynków monasteru wchodzi sobór św. Michała Archanioła, dzwonnica z 1719 roku,
Refektarz św. Jana Ewangelisty z 1713 oraz Brama Ekonomiczna z 1760 r.
Wszystkie te obiekty wyglądają bardzo okazale i są po prostu piękne. Niestety,
z dawnych czasów oryginalny jest tylko refektarz. Reszta została zburzona w
latach trzydziestych przez władze radzieckie. Planowano tu postawić nowe
budynki rządowe, ale ostatecznie powstał tylko gmach, w którym obecnie mieści
się MSZ Ukrainy. Sam monaster pieczołowicie odbudowano dopiero w latach
dziewięćdziesiątych ub. wieku.
Wchodzę do środka,
przez chwilę obserwuję modlące się gorliwie kobiety, słucham mocnego barytonu
prawosławnego duchownego, który żegnając się i skłaniając głowę przed ołtarzem,
donośnie śpiewa pieśni cerkiewne. Robię trochę zdjęć i próbuję nagrywać, ale
jakiś młody pop uświadamia mi, że jest to zabronione. Rzeczywiście na tabliczce
przed soborem wśród wielu innych zakazów widnieje też przekreślony aparat.
Idę dalej. Mijam plac
Chmielnickiego z pomnikiem wielkiego hetmana
na koniu (bohatera Ukrainy i wroga Polski), który umieszczono na ogromnym kamiennym
cokole. Dochodzę do bramy Soboru Sofijskiego (Sobór Mądrości Bożej). Ta cerkiew
ma białe ściany i złoto-zielone kopuły. Sowieci również tę świątynię planowali zniszczyć.
Najpierw zakazali odprawiania nabożeństw, a w 1941 roku chcieli wysadzić sobór w
powietrze, ale nie zdążyli przed wejściem Niemców. Obiekt wpisany jest na listę
światowego dziedzictwa UNESCO i obecnie mieści się tu muzeum oraz siedziba metropolity
kijowskiego. Pewnie dlatego wejście jest płatne. Samo zwiedzanie terenu, bez wejścia
na wieżę i do muzeum, kosztuje 20 hrywien. Z innych opcji nie mogę skorzystać, gdyż
w środy są dostępne tylko do godz. siedemnastej. A jest już kwadrans po.
Dochodzę do Chreszczatyku
i postanawiam nieco odpocząć po całodziennym zwiedzaniu. Siadam przy stoliku wystawionym
przed jeden z pubów i zamawiam piwo. Półlitrowy kufel kosztuje 45 hrywien. Dla porównania
herbata na tym reprezentacyjnym deptaku kosztuje 8 hrywien, zaś półlitrowa coca-cola
18 hrywien.
|
Przed dworcem w Kijowie |
|
Puzata Chata |
|
Stacja metra Dnipro |
|
Pomnik Ofiar Głodu |
|
Pomnik Ofiar Głodu |
|
Dziewczynka z kłosami |
|
Pomnik Leonida Bykowa |
|
Stadion Dynama Kijów |
|
Złota Brama |
|
Wiktor Janukowycz jak żywy |
|
Honka |
|
Sztuczne jezioro |
|
Fragment willi Janukowycza |
|
Willa Honka od tyłu |
|
Willa Honka |
|
Willa Janukowycza |
|
Zoo w Meżihiria |
|
Dniepr |
|
Na Dnieprze |
|
Ławra Peczerska od strony Dniepru |
|
Funicular |
|
Funicular |
|
Dzwonnica cerkwi św. Michała Archanioła |
|
Katedra św. Michała Archanioła |
|
MSZ Ukrainy |
|
Pomnik Bogdana Chmielnickiego |
|
Dzwonnica Soboru Sofijskiego |
|
Sobór Sofiijski |
|
Sobór Sofijski |
|
|
|
|
|
|