|
Wiza rosyjska |
Przed tygodniem miałem odebrać paszport z wizą rosyjską. Nie
zrobiłem jednak tego, bo... Ale po kolei!
Po wejściu do biura usłyszałem pytanie:
- To na ile my się tam umawialiśmy?
- 650 zł wraz z ubezpieczeniem - odpowiedziałem nieco
zdziwiony.
- Bo wie pan, to jest dwukrotna wiza komercyjna i ona
kosztuje 1100 zł... - starszy z dwóch obecnych w biurze pracowników agencji
pośrednictwa zawiesił głos. - Na tranzytową przez Kaliningrad nie byłoby szans.
- Ale właśnie dokładnie o takiej rozmawialiśmy i taką
cenę wspólnie ustaliliśmy.
- No dobrze, tylko niech pan nikomu nie mówi, że tak
tanio panu załatwiliśmy. A teraz niech pan podpisze odbiór paszportu.
Z rozpędu złożyłem podpis na kserokopii wizy, ale
niemal w tej samej chwili zauważyłem, że widnieje tam nazwisko GEMBSKI.
Zwróciłem na to głośno uwagę.
- Ale to taka rosyjska transkrypcja - bagatelizował
młodszy z pracowników biura. - Tam nie pisze się polskich końcówek -
uświadamiał mnie jak małe dziecko.
- Ok. Nie pisze się GĘBSKI, ale na pewno nie GEMBSKI.
Powinno być raczej GEBSKI, jak w angielskim - nie ustępowałem.
Zgodził się ze mną ten starszy. Obiecał,
że w ciągu paru dni załatwi zmianę pisowni mojego nazwiska i powiadomi mnie o
tym telefonicznie.
Po tygodniu oczekiwaniu
zadzwonił do mnie szef Biura Glob z informacją o możliwości
odbioru paszportu z wizą. Na miejscu byłem w przeciągu pół godziny.
- Jednak ta wersja nazwiska
jest prawidłowa - oznajmił mi na początek pan Jerzy. - W konsulacie
powiedzieli, że tak ma być i już.
- Trochę to dziwne. Sam pan
przecież mówił, że występuje literówka - byłem nieco zdezorientowany.
- Wszystko jest dobrze -
usłyszałem żarliwe zapewnienie. - Ma pan wizę dwukrotną na 90 dni za niską
cenę.
- Ale po co mi na 90 dni? -
zdziwiłem się. - Przecież chciałem tylko na okres dwóch tygodni.
- Może pan wcześniej
pojechać i dłużej pobyć. Bez żadnej dopłaty.
Nie chciałem już dyskutować
o tym, że moje zlecenie było inne. Przypomniałem więc tylko o polisie
ubezpieczeniowej, która miała być w pakiecie.
- Ale to jest dodatkowo
płatne - nastroszył się pan Jerzy.
- Jak to dodatkowo?! -
żachnąłem się. - Przecież umawialiśmy się, że ubezpieczenie będzie w cenie
wizy!
- A pan kim jest z zawodu? -
padło niespodziewane pytanie.
- A co to ma do rzeczy? -
odparłem. - Ale jeżeli koniecznie chce pan wiedzieć, to dziennikarzem -
wypaliłem z grubej rury.
- No dobrze, dam panu tę
polisę gratis - wyraźnie zmiękł pośrednik wizowy.
Wpisał moje dane do
formularza i po chwil wydrukował mi gotową polisę. Opiewa ona na 30 tysięcy
Euro. Mam nadzieję, że jest opłacona...
Wnioski? Najlepiej załatwiać
wizy bezpośrednio w konsulacie. Jeżeli zaś korzystamy z pośredników, to trzeba
dokładnie patrzeć im na ręce.