Gdańsk mniej znany


Brętowo

Pochmurną sobotę postanowiłem wykorzystać na spacer po mniej znanych i uczęszczanych dróżkach i szlakach turystycznych Gdańska. Na odcinku Strzyża – Gdańsk Główny przeszedłem po pagórkach i dolinkach łącznie 15,5 kilometra. Oczywiście większość tej trasy znałem z poprzednich wędrówek, ale odkryłem też miejsca, w których jeszcze nigdy nie byłem.

Swój marsz rozpocząłem od Strzyży. Przeszedłem obok pomnika upamiętniającego generała Stanisława Maczka i drzew ubranych w zabawne kolorowe kubraczki, po czym ulicą Chopina dotarłem do  torów Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Po drodze mijałem spore grupki bezdomnych lub po prostu ludzi biednych, którzy szli po dary na plebanię przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Od Mostu Weisera (tego nowego z 2014 roku, który został zbudowany w miejsce wyburzonego wiaduktu z 1913 roku) poszedłem skrajem lasu na dawny cmentarz poniemiecki w Brętowie. Stąd zaś, po przejściu skrzyżowania Słowackiego i Potokowej udałem się wzdłuż zbiornika retencyjnego Srebrniki w stronę pobliskiego lasu. Na tych terenach istniał niegdyś poligon wojskowy. Teraz krajobraz jest tam raczej księżycowy. O dawnej funkcji tego terenu przypominają betonowe słupy pozostałe po ogrodzeniu. Zachowały się też schodki, które prowadzą na szczyt wzgórza, gdzie niespodziewanie przechodzą w wąską i zarośniętą krzewami ścieżkę.

Gdzieś na wysokości cmentarza Srebrzysko wszedłem na żółty szlak, którym praktycznie poruszałem się już do końca. Minąłem punkt widokowy Podleśna Polana, korty tenisowe „Podleśna” (świetna lokalizacja w otoczeniu lasów) i  dotarłem do ładnie zagospodarowanego placu zabaw przy Podleśnej Polanie. Stąd zaś miałem już tylko rzut beretem do Altany Gutenberga (zbudowano ją z drewna w 1840 roku, by po 50 latach zmienić konstrukcję na metalową, a 5 lat później ustawiono w niej posąg wynalazcy druku). Idąc dalej Parkiem Jaśkowej Doliny doszedłem do Teatru Leśnego. Historia zbudowanego tu amfiteatru liczy już 108 lat.

Przy Jaśkowej Dolinie zatrzymałem się na chwilę przy okazałym dębie, który w 1863 roku posadziła młodzież z gimnazjum w Gdańsku, po czym jąłem wspinać się na punkt widokowy Ślimak (inaczej Królewskie Wzgórze lub Sobótka). Znajduje się on na wysokości  99 metrów n.p.m. Widać z niego fragment Wrzeszcza i kawałek Zatoki Gdańskiej. Niedaleko  stąd znajduje się wysoka na 94 metry wieża nadawcza „Jaśkowa Kopa”. Niestety, nie ma możliwości wejścia na nią.

Po zejściu do Doliny Królewskiej i przejściu przez ulicę Sobieskiego rozpocząłem wspinaczkę na Suchańską Górę (inaczej Cygańską). Przeszedłem najpierw obok dawnego stadionu Lechii, a potem wzdłuż płotu Szpitala Zakaźnego wydostałem się na pustą przestrzeń między Aniołkami a Suchaninem. Rozpościerał się stąd doskonały widok na stocznie i zatokę.

Idąc dalej mijałem różne nekropolie. Pierwszą z nich był Wojskowy Cmentarz Francuski. Znajduje się tu pomnik złożony z trzech wysmukłych krzyży oraz rzędy białych krzyży upamiętniających żołnierzy francuskich poległych na terenie Polski. Kolejnym miejscem zbiorowego pochówku jest Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, usytuowany obok Cmentarza Garnizonowego. Ostatnim zaś, obok którego przechodzę, jest otwarty w 2002 roku niedaleko dworca PKS  Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy. Na symbolicznej płycie wykuta jest inskrypcja: TYM, CO IMION NIE MAJĄ.
 
Most Weisera

Pomnik upamiętniający gen. Maczka
Ubrane drzewo na Strzyży

Poniemiecki cmentarz w Brętowie


Srebrzysko

Dawny poligon Brętowo



Dawny poligon Brętowo

Punkt widokowy Podleśna polana

Korty tenisowe "Podleśna"

Altana Gutenberga

Altana Gutenberga

Teatr Leśny

Jaśkowa Dolina


Dąb przy Jaśkowej Dolinie

Cygańska Góra

Nadajnik "Jaśkowa Kopa"
Widok spod Ślimaka
Ślimak

Ślimak

Cygańska Góra

Cmentarz Francuski

Cmentarz Francuski
Cmentarz Żołnierzy Radzieckich

Cmentarz Żołnierzy Radzieckich

Zbiornik Srebrniki

Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy
Trasa mojego spaceru

Cmentarz Żołnierzy Radzieckich

Nie trąb na mnie, dziadku


Możliwe, że mam obsesję na punkcie ścieżek rowerowych, a ściślej rzecz ujmując, pałętających się po nich pieszych. Tu istotna uwaga – nie mam nic przeciwko pieszym jako takim. Sam zresztą nim często bywam. Ale uwaga - skoro jezdnie są dla pojazdów, ścieżki dla rowerów, to chyba logiczne, iż dla pieszych pozostają chodniki. Ale do rzeczy.

Jadę sobie spokojnie przez Kokoszki. Przejeżdżam skrzyżowanie Kartuskiej i Budowlanych i kieruję się w stronę Leźna. Na wprost mnie ścieżką rowerową maszeruje trójka szkrabów. Tak na oko z pierwszej lub drugiej klasy podstawówki. Chodnik obok jest pusty. Naciskam więc kilkakrotnie przycisk dzwonka. Dwóch chłopców schodzi na bok, ale trzeci nie zamierza ustępować. Ba, w chwili kiedy go mijam, krzyczy za mną:

- Nie trąb na mnie, dziadku!

Przyznaję, że mnie zamurowało. Nie dlatego, że dzieciak nazwał mnie dziadkiem, bo w istocie nim jestem i to po wielokroć, choć akurat nie dla niego. Bardziej zszokował mnie sam fakt takiej – co tu ukrywać – bezczelnej odzywki. Nie dość, że chłopak nie poczuwał się do żadnego przewinienia, to jeszcze wykazał się całkowitym brakiem szacunku dla –  jakby nie było – starszego człowieka.

Żeby nie było zbyt moralizatorsko i żeby ktoś nie przypomniał mi starego przysłowia „Nie pamięta wół jak cielęciem był”, to przyznaję, że ja też nie byłem w młodości aniołkiem. Owszem, rozrabiało się w szkole i poza nią. Nie pamiętam jednak, żebym niegrzecznie odzywał się do ludzi starszych. Może wpływ na to miał fakt, że wychowywałem się w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znali  W razie takiego lub podobnego incydentu moja matka na sto procent  by się o tym dowiedziała, a wtedy mój tyłek dokładnie zapoznałby się ze smakiem leszczynowej lub brzozowej rózgi. Teraz oczywiście dzieci się nie bije…

Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty